Reklama

Wereszczaka, ale jaka?

Chyba nigdzie indziej w Rzeczypospolitej nie ucztowano tak intensywnie jak w ziemiańskich dworach na Litwie.

Publikacja: 18.02.2009 06:19

Uczta z „Pana Tadeusza” w reżyserii Andrzeja Wajdy

Uczta z „Pana Tadeusza” w reżyserii Andrzeja Wajdy

Foto: Muzeum Wojska Polskiego

Oto jak to wspomina Leon Potocki w swych „Pamiętnikach Pana Kamertona” (Poznań 1869): „Dzień rozpoczynano od kawy ze śmietanką (...) Około godziny dziesiątej odwiedzić apteczkę, napić się po kieliszku anyżówki, kminkówki lub pomarańczówki i zakąsić pierniczkiem lub śliwką na rożenku było rzeczą nieodzowną. O jedenastej gospodarz, przepiwszy do gości dużym kieliszkiem anyżówki od morowego powietrza dla zaostrzenia apetytu, z kolei każdego częstował, poczem na lekką zakąskę zapraszał, ale ta lekka zakąska składała się z kołdunów, bigosu, kiełbas i zrazów, a dokoła półmiski z ruladą, rozmaitą wędliną i serem. Porter i piwo towiańskie gasiło pragnienie.

O godzinie drugiej dawano do stołu. Obiad z kilkunastu potraw złożony poprzedzała wódka, a towarzyszyło wino (...). Po obiedzie roznoszono kawę ze śmietanką, w parę godzin później frukta i konfitury, pomiędzy któremi w lecie ogórki z miodem, w zimie orzechy i mak smażony w miodzie najgłówniejszą odgrywały rolę. O szóstej następowała herbata z ciastem, a wnet po niej ochoczy gospodarz wołał: „Panowie, hora canonica, zawód życia krótki, napijmy się wódki!”. O dziewiątej wieczerza złożona z pięciu lub więcej sytnych potraw, z bojaźni, aby się z głodu nie przyśnili Cyganie. Koło północy, chcąc nie na czczo pójść do spoczynku, dawano wereszczakę, poczem po parę lampeczek krupniczku lub ponczyku wypić wypadało, i to się nazywało podkurkiem”.

Co do tego, jak wyglądała i smakowała owa słynna potrawa, której nazwa przetrwała w nazwisku ukochanej przez wieszcza Adama Maryli, nie ma, bynajmniej, jednomyślności. Cytowany wyżej Potocki wspomina, iż jest to „rodzaj zupy z kiełbasami, z półgąskiem i krupami jęczmiennemi”. Z kolei niejaki Ludwik z Pokiewia w książce „Litwa pod względem starożytnych zabytków, obyczajów i zwyczajów” (Wilno 1846) pisze: „Wereszczaka, czyli młoda słonina smażona, z przyrządzonym sosem, pospolicie z cebuli”. Na Białorusi wereszczaką nazywają zupę z kwasu chlebowego z jarzynami i słoniną. Jest osobna wereszczaka warszawska, czyli biała kiełbasa gotowana razem z sosem z przetartej cebuli.

Ja zdecydowanie skłaniam się ku wersji Wincenty Zawadzkiej, autorki słynnej „Kucharki litewskiej” (Wilno 1854), dla której jest to schab duszony w „rosole buraczanym”, zagęszczanym „podsitkowym chlebem”. Poniższy przepis jest wariantem dziewiętnastowiecznej receptury, ulepszonym przez dodanie czosnku i liścia laurowego.

[ramka][srodtytul]Wereszczaka[/srodtytul]

Reklama
Reklama

1 kg schabu

50 g słoniny

1 szklanka zakwasu buraczanego

2 kromki suchego razowego chleba

2 ząbki czosnku

1 liść laurowy

Reklama
Reklama

kilka kulek ziela angielskiego

pieprz i sól[/ramka]

Słoninę posiekać i roztopić na patelni. Mięso pokroić w kostkę i podsmażyć na słoninie, często mieszając.

Zalać kwasem buraczanym, wrzucić ziele angielskie i liść laurowy, wcisnąć czosnek. Dosypać starty chleb i dusić, aż sos osiągnie odpowiednią gęstość (można rozcieńczać bulionem). Doprawić do smaku solą i świeżo zmielonym pieprzem.

Podawać z kaszą gryczaną.

– Niektórzy dodawali też mięsa wołowego.

Reklama
Reklama

– Czasem zaciągano też śmietaną.

[i]Piotr Bikont, dziennikarz, znawca kuchni i smakosz, autor publikacji kulinarnych[/i]

Oto jak to wspomina Leon Potocki w swych „Pamiętnikach Pana Kamertona” (Poznań 1869): „Dzień rozpoczynano od kawy ze śmietanką (...) Około godziny dziesiątej odwiedzić apteczkę, napić się po kieliszku anyżówki, kminkówki lub pomarańczówki i zakąsić pierniczkiem lub śliwką na rożenku było rzeczą nieodzowną. O jedenastej gospodarz, przepiwszy do gości dużym kieliszkiem anyżówki od morowego powietrza dla zaostrzenia apetytu, z kolei każdego częstował, poczem na lekką zakąskę zapraszał, ale ta lekka zakąska składała się z kołdunów, bigosu, kiełbas i zrazów, a dokoła półmiski z ruladą, rozmaitą wędliną i serem. Porter i piwo towiańskie gasiło pragnienie.

Reklama
Historia
Kongres Przyszłości Narodowej
Historia
Prawdziwa historia agentki Krystyny Skarbek. Nie była polską agentką
Historia
Niezależne Zrzeszenie Studentów świętuje 45. rocznicę powstania
Historia
Którędy Niemcy prowadzili Żydów na śmierć w Treblince
Historia
Skarb z austriackiego zamku trafił do Polski
Reklama
Reklama