Na rozbudzonej patriotycznie, ale też dziwnie od dzieciństwa egotycznej, pamiętliwej, zaciętej naturze chłopca, te przejścia dzieciństwa i młodości wywarły głębokie, niezatarte wrażenie. Znienawidził Rosję jako wroga nie tylko swej ojczyzny, ale i jak osobistego niemal wroga.
Z pewną charakterystyczną dla niego ciasnotą horyzontów umysłowych, w których z trudnością sięgał poza granice przeżyć osobistych – zaczął w Rosji upatrywać głównego, jeśli nie jedynego nawet nieprzyjaciela ojczyzny, a w b. zaborze rosyjskim głównie, jeśli nie jedynie – Polskę. Stąd też i jako działacz polityczny nie potrafił pracy swej ujmować z punktu widzenia całej Polski, podobnie jak później, jako naczelnik państwa, nie potrafił polityki polskiej ogarniać z punktu widzenia całej Europy.
Charakterystyczne w tej mierze są słowa, jakimi odpowiedział Jaworskiemu na wspomnianym bankiecie wiedeńskim („Wiadomości Polskie”, 1914, nr 6):
„Szanowni Panowie! Pochodzę z kraju, gdzie ludzie nie są przyzwyczajeni do otwartego wypowiadania swych uczuć, z kraju niewoli”.
Tak zaczął swą przemowę do ludzi, którzy wszakże pochodzili bądź co bądź także z... Polski, także z „kraju niewoli”. I dalej znów mówił: