Spóźnione ostrzeżenia

Westmoreland przekonany, że zdo- bycie Khe Sanh będzie wstępem do zajęcia północnych prowincji, nakazał swym żołnierzom bronić bazy za wszelką cenę.

Publikacja: 06.03.2009 06:30

Schwytany Wietnamczyk brutalnie przesłuchiwany przez Amerykanów, 1967 r.

Schwytany Wietnamczyk brutalnie przesłuchiwany przez Amerykanów, 1967 r.

Foto: Archiwum „Mówią wieki”

Red

Poparł go prezydent Johnson, który nie życzył sobie „żadnego cholernego Dien Bienh Phu” (w 1954 roku oddziały wietnamskie otoczyły i zmusiły do kapitulacji pod Dien Bien Phu silne zgrupowanie francuskie, co przesądziło o wycofaniu się Francuzów z Indochin). Wzmocnił obronę I Korpusu elitarną 1. Dywizją Kawalerii Powietrznej, która dołączyła do 250 tys. alianckich żołnierzy zgromadzonych na północy Republiki Wietnamu (operowała tam połowa ze 102 amerykańskich batalionów walczących w Wietnamie).

Niewiele zrobiono, by wzmocnić obronę miast, ale Westmoreland świadomie podjął to ryzyko. Gdy nocą z 20 na 21 stycz- nia 1968 roku na Khe Sanh spadł grad pocisków i rakiet, dając początek trwającemu 77 dni oblężeniu, generał był przekonany, iż główny atak komunistów nastąpi na obszarze I Korpusu.

Nagły spadek liczby dezercji w szeregach VC (partyzantom wmówiono, że zwycięstwo jest blisko) i jeńcy zeznający, że raj zostanie wyzwolony w okresie Tet, były kolejnymi zwiastunami zbliżającej się ofensywy. Jednak analitycy amerykańskiego wywiadu nie potrafili należycie zinterpretować tych sygnałów, lekceważąc też zdobyczne dokumenty wspominające o atakach na miasta. Mimo to generał poinformował Waszyngton, że komuniści zamierzają dokonać fali ataków w całym kraju przed lub po Tet.

Trzeba pamiętać, że w roku 1968 w USA odbywały się wybory prezydenckie. Choć do grudnia 1967 roku w Wietnamie poległo ponad 11 tys. Amerykanów, a wojna kosztowała podatników miliardy dolarów, jej końca nie było widać. Mimo ostrzeżeń Johnson nie zdecydował się na poinformowanie opinii publicznej o możliwym wybuchu ciężkich walk, gdyż jesienią jego administracja przekonywała opinię publiczną o poprawie sytuacji w Wietnamie. Był to poważny błąd, który później pogłębił szok wywołany ofensywą. Jedynie gen. Wheeler, przewodniczący Kolegium Szefów Połączonych Sztabów, ostrzegł 18 grudnia: „Jest bardzo możliwe, że komuniści mogą podjąć wysiłek podobny do desperackiej ofensywy Niemców w Ardenach podczas drugiej wojny światowej”.

Gen. Weyand dowodzący siłami amerykańskimi w III Korpusie (obejmującym tereny od Sajgonu po granicę z Kambodżą) był zaniepokojony brakiem kontaktu z wrogiem i meldunkami nasłuchu radiowego, który wykrył zwiększoną aktywność radiostacji komunistów w okolicach Sajgonu. Nie wiedział, że w tym czasie zaprawione w bojach dywizje Vietcongu po cichu maszerowały w kierunku wyznaczonych celów, a ich żołnierze w cywilnych ubraniach i mundurach armii południowowietnamskiej przenikali do miast. 9 stycznia Weyand przekonał Westmorelanda, by przerzucić

15 batalionów w pobliże Sajgonu, aby w razie ataku zaskoczyć komunistycznych planistów.

Westmoreland z kolei próbował przekonać prezydenta Republiki Wietnamu Nguyena Van Thieu do odwołania rozejmu, jednak ten zwlekał z powodów politycznych. Ostatecznie ograniczono go do 36 godzin, ale rząd nie ogłosił tego na czas i do wielu jednostek południowowietnamskich ostrzeżenie dotarło na krótko przed atakiem, gdy wielu oficerów i żołnierzy wyjechało już do domów na świąteczne przepustki (ocenia się, że w jednostkach brakowało 50 proc. stanów).

W całym kraju ludzie przygotowywali się do obchodów święta Tet, odwiedzając krewnych i przyjaciół. Na ulicach Sajgonu fajerwerkami witano nadchodzący rok małpy. W Sajgonie Amerykanie odwołali rozejm, ale 716. Batalion Żandarmerii, ochraniający ponad 130 amerykańskich obiektów, liczył w chwili ataku zaledwie 30 proc. stanu etatowego.

Poparł go prezydent Johnson, który nie życzył sobie „żadnego cholernego Dien Bienh Phu” (w 1954 roku oddziały wietnamskie otoczyły i zmusiły do kapitulacji pod Dien Bien Phu silne zgrupowanie francuskie, co przesądziło o wycofaniu się Francuzów z Indochin). Wzmocnił obronę I Korpusu elitarną 1. Dywizją Kawalerii Powietrznej, która dołączyła do 250 tys. alianckich żołnierzy zgromadzonych na północy Republiki Wietnamu (operowała tam połowa ze 102 amerykańskich batalionów walczących w Wietnamie).

Pozostało 86% artykułu
Historia
Telefony komórkowe - techniczne arcydzieło dla każdego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Historia
Paweł Łepkowski: Najsympatyczniejszy ze wszystkich świętych
Historia
Mistrzowie narracji historycznej: Hebrajczycy
Historia
Bunt carskich strzelców
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Historia
Wojna zimowa. Walka Dawida z Goliatem