Michał Sokolnicki, który za pośrednictwem Żeromskiego zbliżył się wówczas do Piłsudskiego, zapytał go, czy pójdzie na ten odczyt. „Odpowiedział krótko – zapisał Sokolnicki – że nie ma żadnej ochoty, gdy zaś zacząłem trochę nastawać, ponowił odmowę w sposób bardziej stanowczy i, zapytany o przyczynę, orzekł: „Możecie iść, jeśli chcecie – ten człowiek raz się splamił i nigdy nie będę ciekawy go widzieć”.
Minął wiek z okładem i człowiek, którego Piłsudski „nigdy nie był ciekawy widzieć”, został patronem środowiska „Krytyki Politycznej”, którą wydaje stowarzyszenie jego imienia. Żarliwe eseje pisze o autorze „Płomieni” pierwsza gwiazda polskiej lewicy – Sławomir Sierakowski, nad jego intelektualną biografią rozczula się Cezary Michalski, niczym mantrę powtarza się to, co o Brzozowskim wypisywali Kołakowski z Michnikiem, Stawar z Mencwelem czy Janion z Walickim i Miłoszem. Ten ostatni popełnił – przypomnę – poświęconą sprawie Brzozowskiego książkę „Człowiek wśród skorpionów”. Okazuje się, że „skorpionem” był także Józef Piłsudski.
O co chodziło w sprawie Brzozowskiego? Najpierw, jako 19-latek, zdefraudował pieniądze Bratniej Pomocy, a następnie – kiedy siedział w więzieniu w śledztwie dotyczącym tajnego stowarzyszenia Oświata Ludowa – podpisać miał dokument wyrażający skruchę i wiernopoddaństwo wobec carskiej władzy. Dokumentu tego nigdy nie znaleziono, ukazały się jednak, wydane w broszurze, protokoły zeznań Brzozowskiego, a skąd by miały się wziąć – pytano retorycznie – jeśli nie z archiwów Ochrany? Zarzucono też Brzozowskiemu – na podstawie oskarżenia ewidentnego prowokatora – płatne donosicielstwo. Tego zhańbienia czy też „splamienia” twórcy „Legendy Młodej Polski” nie udowodniono, niemniej jednak wszystko skończyło się dla niego ostracyzmem, głównie ze strony partii socjalistycznych. Socjalistycznych, bo swoje teksty publikował wcześniej nie gdzie indziej, a w „Naprzodzie”, „Krytyce” i „Głosie Robotniczym”.
Brzozowski, odkąd w 1905 r. wyjechał do Zakopanego, przebywał już stale poza cesarstwem rosyjskim. Zmarł w wieku zaledwie 33 lat we Florencji w roku 1911.
Myśli Brzozowskiego Piłsudskiemu – w praktyce stosującemu zasady etycznego rygoryzmu – były obce. Z ludzi pióra najwyższą estymą darzył Stefana Żeromskiego i Henryka Sienkiewicza. Obaj wobec sprawy Brzozowskiego i jego samego zajęli stanowisko negatywne. Za życia autora „Głosów wśród nocy” Żeromski na temat jego twórczości milczał, a po śmierci raz tylko zabrał głos, nazywając ją tańcem św. Wita. Sienkiewicz mógł się poczuć dotknięty bezpardonowymi atakami swego adwersarza, może więc dlatego – co do dzisiaj mu się wypomina – rozpowszechniał informacje o jego żydowskim pochodzeniu i prawdziwym nazwisku Goldberg. Ale Brzozowski napisał i takie zdanie: „Umierały w nas wiary, dusza w proch lękliwy się rozsypywała, a Henryk Sienkiewicz mówił nam, że systematy filozoficzne przemijają, a msza się zawsze odprawia”.