Premier Winston Churchill twierdził, że pełną skalę niemieckich zbrodni poznał dopiero po wojnie. W ten sposób odpierał zarzuty, że Brytyjczycy nie zrobili nic, żeby ratować więźniów obozów koncentracyjnych. Nie zbombardowali linii kolejowych, którymi transportowano skazanych na Zagładę, ani komór gazowych. Nie wywierali również w tej sprawie dyplomatycznej presji.
Tymczasem brytyjski dziennik „The Times” przypomina, że było inaczej.
W artykule poświęconym postaci rotmistrza Pileckiego – zainspirowanym prawdopodobnie seminarium na jego temat, jakie odbyło się niedawno w Parlamencie Europejskim – pisze, że do Londynu docierały jego raporty pisane z Auschwitz.
Polski oficer szczegółowo opisywał w nich zbrodnie, do których dochodziło w obozie.
– Mówienie, że Anglosasi nie wiedzieli o tym, co się działo w niemieckich obozach, to bajki. Pierwszy raport Pileckiego dotarł do nich już na początku 1941 roku. Potem posyłał kolejne – powiedział „Rz” biograf Pileckiego, historyk IPN Jacek Pawłowicz. – Informacje o Holokauście przekazał im również Jan Karski i inni polscy kurierzy.