Kluczowe okazały się współdziałanie na polu walki różnych broni i umiejętność elastycznego radzenia sobie z taktycznymi problemami. Strategiczna rola przypadła czołgom.
[srodtytul]Perfekcja Niemców i fenomen T–34[/srodtytul]
Czołgi dzielono zasadniczo na lekkie, średnie i ciężkie. Początek wojny naznaczony niemieckim Blitzkriegiem stanowił okres dominacji tych pierwszych – licznych, stosunkowo szybkich i tanich, opracowanych w połowie lat 30. Należały do nich m.in. niemieckie PzKfw I i II, polski 7TP, francuski R-35 czy radziecki T-26. Zwiększający się potencjał środków przeciwpancernych spowodował, że już na początku lat 40. lekkie czołgi nie spełniały warunków nowoczesnego pola walki, a niemieckie sukcesy, wobec niedostatecznej liczby wozów ciężkich i średnich, możliwe były jedynie dzięki perfekcyjnej taktyce i doskonałemu współdziałaniu lotnictwa i broni pancernej.
Znaczący okazał się „poligon” frontu wschodniego, a zwłaszcza debiut radzieckiego T-34. Ten średni czołg stanowił udane połączenie myśli konstrukcyjnej amerykańskiej (układ jezdny) i radzieckiej. W 1941 roku miał same atuty:
doskonałe uzbrojenie w postaci armaty kaliber 76,2 mm, solidne opancerzenie, niską sylwetkę, nowoczesny profil płyt pancernych, znakomite właściwości trakcyjne. Teoretycznie górował nad każdym ówczesnym czołgiem, chociaż stopień wyszkolenia załóg, zła jakość części, wreszcie niedostateczna dbałość o stan techniczny obniżały jego wartość. Równie niebezpieczny był ciężki KW, bo choć podobnie uzbrojony, to z uwagi na grubość opancerzenia prawie niezniszczalny (skuteczne przeciwko niemu były w zasadzie tylko słynne „88”).