Na ich spotkanie startują z lotnisk w Poniatowie pod Jabłonną i Zielonką dywizjony broniącej miasta Brygady Pościgowej. Na bezchmurnym niebie – nad jesiennymi już polami i łąkami w dolinach Bugu i Narwi, między Modlinem a Wyszkowem – rozpala się bitwa 54 polskich myśliwców z samolotami Luftwaffe.
Jest to bój nierówny. Myśliwce brygady, PZL P-11 i P-7, są wolniejsze i gorzej uzbrojone nie tylko od myśliwskich Messerschmittów , ale także od bombowych Heinkli i Dornierów. Zwycięstwa polscy piloci mogą odnosić tylko dzięki przewadze wysokości, zwrotności – a przede wszystkim lepszemu od Niemców wyszkoleniu, woli walki i brawurze.
Zastępca dowódcy brygady ppłk Leopold Pamuła – o ostrych rysach i długich, artystycznie zmierzwionych rudych włosach – od rana gotowy do lotu, ubrany w polowy kombinezon, nie może sobie znaleźć miejsca w kwaterze sztabu w Zielonce. To jeden z lotników uosabiających polską szkołę pilotażu, mistrzowskie panowanie nad samolotem i ułański temperament. Oryginał znany z nieregulaminowych zachowań i nieprzepisowych strojów, którego mundur zdobią niekiedy dodatki pochodzące z damskiej szafy.
Jego podkomendny Jan Zumbach wspominał, że Pamuła, „największy z jego bogów”, a zarazem „sławny wariat”, o którego czynach i zwyczajach głośno było w całym lotnictwie, mieszkał w pokoju, w którym stało tylko łóżko polowe i trzy kufry. Niemal klasztorna cela – gdyby nie to, że na jednym z kufrów stała fotografia pięknej młodej kobiety, a na drugim kilka butelek wódki i zakąska.
Pomimo swych dziwactw i póz Leopold Pamuła miał w lotnictwie markę nie tylko utalentowanego pilota, ale i dowódcy. Urodzony w 1898 r. w Buczaczu podchorąży armii austriackiej – dowódca plutonu moździerzy na froncie włoskim – wolnej Polsce służył początkowo, m.in. podczas wojny z bolszewikami, jako oficer wojsk kolejowych. W 1923/1924 r. ukończył niższą i wyższą szkołę pilotów, kurs instruktorów i kurs myśliwski.