Po aresztowaniu osadzono Piłsudskiego w cytadeli warszawskiej. Znana jest historia jego ucieczki. Udawał obłąkanego, wskutek czego przeniesiono go do szpitala Mikołaja Cudotwórcy w Petersburgu, gdzie znów nie opuszczało go „szczęście”: gospodynią była tam Polka, p. Wojczyńska, szefem Polak również – p. Czeczott, lekarzem także Polak, p. Mazurkiewicz, obecny profesor uniwersytetu w Warszawie.
Dzięki nadzwyczajnemu poświęceniu i odwadze tego ostatniego, jak również determinacji i zręczności w „udawaniu” samego Piłsudskiego, ucieczka się powiodła i opromieniła go nowym romantycznym urokiem w partii, gdzie też, przedtem już wybitne, stanowisko jego teraz jeszcze się wzmocniło.
Ideologiem jednak partii, jego mózgiem kierowniczym nie stał się i teraz, jak nie był nim nigdy przedtem ani nigdy potem, z powodu braku widać skłonności w tym kierunku, a zapewne także braku i odpowiedniego przygotowania naukowego i inteligencji twórczej. Rolę tę odgrywał pierwotnie, jak wskazaliśmy, Mendelson, potem kilku innych pisarzy politycznych i społecznych, między nimi – St. Grabski, który pod pseudonimem Mazura pisywał w londyńskim „Przedświcie”. Obecnie tym ideologiem partyjnym stał się Witold Jodko.
Mimo to samowolna a uparta indywidualność Piłsudskiego, jego niezdolność do podporządkowania się komukolwiek sprawiła, że on to niebawem do partii wniósł ferment i konflikt wewnętrzny, który doprowadził do rozłamu. To wnoszenie fermentu, konfliktu, walki wewnętrznej i rozłamu, pod hasłem jego nazwiska i jego osoby, będzie, jak zobaczymy, stale i z reguły niemal towarzyszyło robocie Piłsudskiego w każdej z kolei organizacji, w której rolę wybitniejszą miał odegrać.
Za przyczyną więc głównie Piłsudskiego już w okresie rewolucyjnym jednolita dotąd i przez to najpotężniejsza z organizacji socjalistycznych PPS rozpadła się na prawicę, lewicę i centrum. Piłsudski z Jodką znalazł się w prawicy. Cały Komitet Centralny przeszedł do lewicy i centrum. Związek organizacyjny jeszcze był pozornie podtrzymany”.