Wilcze stada

Przy wielkim aplauzie Niemców, 16 marca 1935 r. Hitler wydał rozkaz o powszechnym poborze. Zmieniła się też nazwa floty wojennej: weimarska Marinenleitung stała się Kriegsmarine. Światowa publiczność była zaskoczona, ale nie niemiecki przemysł. Od 1933 roku niemieckie stocznie Kruppa produkowały okręty podwodne – pierwszy wszedł do służby w kwietniu 1935 roku. W tym samym roku w Kilonii robotnicy Kruppa rozpoczęli budowę dwunastu podwodnych okrętów klasy 250 ton

Publikacja: 27.03.2009 19:04

Odznaka hitlerowskiej U-Bootwaffe (broni podwodnej

Odznaka hitlerowskiej U-Bootwaffe (broni podwodnej

Foto: Archiwum „Mówią Wieki"

Szybkie tempo prac stoczni było możliwe dzięki złamaniu przez Niemcy zakazów traktatu wersalskiego. Należąca do Kruppa holenderska firma Hollandsche Industrie en Handel Maatschappij, której nazwa została zmieniona na Siderius, kontrolowała trzy stocznie: Piet Smit w Rotterdamie, Maschinen en Apparaten Fabrik w Utrechcie i Ingenieur-Kantoor voor Scheepsbouw (I.v.S.) w Hadze. W 1922 roku ich biura konstrukcyjne zostały obsadzone przez 40 konstruktorów Kruppa. Gdy wywiad francuski protestował przeciw obchodzeniu traktatu wersalskiego, holenderski rząd replikował, że są to prywatne firmy. Już był 1926 rok, część akcji należała do wpływowych holenderskich polityków, którzy otrzymywali za nie sporą dywidendę. Pieniądze na holenderskie przedsięwzięcie Krupp zdobył, sprzedając plany U-Bootów m.in. Japonii, Hiszpanii, Finlandii, Turcji i Holandii. Pierwsze zostały skonstruowane okręty klasy 250 ton. Hiszpanie zaprosili Kruppa do budowy 750-tonowych okrętów w Kadyksie.

Admirał Doenitz wyliczył, że do zablokowania oceanicznych szlaków potrzebuje 500 okrętów podwodnych. W momencie wybuchu wojny Niemcy mieli 57 jednostek, które już we wrześniu 1939 roku zatopiły lub uszkodziły 53 statki. Do końca 1941 r. lotnictwo zatopiło 824 statki, a okręty podwodne 1124 statki o łącznym tonażu 5,3 mln t – trzykrotnie większym od możliwości produkcyjnych stoczni. Do końca wojny U-Booty zatopiły 1666 brytyjskich statków, 550 USA, 315 norweskich, 137 holenderskich i 124 greckie (z polskich zatopiły m.in. parowiec „Warszawa”).

W marcu 1943 roku Niemcy zatopili 22 statki konwoju SC 122 i HX 229. Gdy Brytyjczycy złamali szyfr Kreigsmarine, w maju Niemcy zatopili tylko 12 statków kolejnego konwoju, przy stracie siedmiu okrętów podwodnych. Dwa tygodnie później 18 okrętów podwodnych planowało zaatakować konwój SC 130, ale znając miejsce koncentracji U-Bootów, konwój zmienił trasę, zaś alianci zatopili sześć okrętów podwodnych. Do klęski wilczych stad przyczynił się także inż. Wacław Struszyński (1905 – 1980). W czasie wojny pracował w Admirality Signal and Radar Establishment wśród ok. 30 polskich inżynierów. Skonstruował antenę namiarową, która umożliwiła wykrycie i lokalizację niemieckich okrętów podwodnych, kiedy korzystały z łączności radiowej na wielkich częstotliwościach. Brytyjczycy wyprodukowali ok. 3 tys. takich anten, które zostały zainstalowane na okrętach eskortujących konwoje. Urządzenie wraz z bombami głębinowymi pozwoliło zatopić 232 niemieckie okręty podwodne. Wykrywanie U-Bootów było tak szybkie, że Doenitz wycofał okręty podwodne z Atlantyku 24 maja 1944 roku.

W 1944 roku Niemcy dzięki prefabrykacji zwiększyli miesięczną produkcję U-Bootów z 20 jednostek o łącznej wyporności 16 tys. ton do 40 o wyporności 50 tys. ton. Na początku wojny okręt podwodny budowany był przez 11,5 miesiąca, a od 1944 roku tylko dwa miesiące. Produkcja okrętów rosła nawet w ostatnich dniach wojny – od stycznia do marca 1945 roku stocznie przekazały marynarce 83 okręty podwodne, natomiast alianckie bombowce zniszczyły 44 stojące w stoczniach, więc przeciętna produkcja w tym kwartale wyniosła 42 okręty podwodne.

Podstawowym modelem był typ VII B i C (łącznie ponad 680 sztuk), który miał 860 – 870 ton wyporności, niecałe 70 m długości, 8800 mil zasięgu

i 14 torped. Największe jednostki zabierały 23 torpedy. Dodatkowo okręty miały działo kal. 88 mm i 200-mm działko przeciwlotnicze. Wysokoprężne silniki o mocy 2800 KM zapewniały prędkość 17 – 18 węzłów, w zanurzeniu 750-konne elektryczne rozpędzały okręt do ośmiu węzłów. Załoga liczyła 44 osoby. U-Boot potrzebował 30 sekund, aby zejść na głębokość 200 m, a niektóre wersje schodziły na 500 m.

Do zatopienia jednego U-Boota potrzeba było – statystycznie – 25 okrętów i 100 samolotów. Z 1162 U-Bootów zatopiono 751. Z 40 tys. marynarzy okrętów podwodnych zginęło 28 tys., a 5 tys. dostało się do niewoli. Sławy podwodnej wojny to kapitanowie: Otto Kretshmer (zatopił 42 statki o łącznym tonażu ćwierć mln t), Joachim Schepke (156 tys. t) i Guenter Prien (32 statki, 200 tys. BRT oraz pancernik „Royal Oak”).

[i]Robert Przybylski - dziennikarz „Rzeczpospolitej”, znawca historii gospodarczej i techniki[/i]

Historia
Krzysztof Kowalski: Heroizm zdegradowany
Historia
Cel nadrzędny: przetrwanie narodu
Historia
Zaprzeczał zbrodniom nazistów. Prokurator skierował akt oskarżenia
Historia
Krzysztof Kowalski: Kurz igrzysk paraolimpijskich opadł. Jak w przeszłości traktowano osoby niepełnosprawne
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Historia
Kim byli pierwsi polscy partyzanci?
Walka o Klimat
„Rzeczpospolita” nagrodziła zasłużonych dla środowiska