To jedna z najgłośniejszych zbrodni wojennych dokonanych przez Wehrmacht, a także inne niemieckie jednostki i władze (SS, gestapo, sądy doraźne, Selbschutz, freikorpsy) podczas działań wojennych i po ich ustaniu aż do 25 października, czyli do chwili, gdy Wehrmacht zakończył administrowanie okupowanymi ziemiami polskimi.
W niespełna dwa miesiące zamordowano ponad 16 tysięcy obywateli polskich, głównie Polaków, ale także Żydów. Niekiedy ginęli oni razem. Tak się stało we wsi Cecylówka 13 września 1939 r., gdy żołnierze Wehrmachtu rozstrzelali, a także spalili w stodole kilkadziesiąt osób. W miejscowości Złoczew żołnierze niemieccy zabili 3 i 4 września około 200 Polaków i Żydów. Oprócz jeńców – żołnierzy Wojska Polskiego, których rozstrzeliwano także m.in. w Zakroczymiu i Śladowie (kilkaset ofiar), Niemcy mordowali również wziętych do niewoli członków polskiej samoobrony, m.in. w Kłecku i Mogilnie. W każdej z tych miejcowości zabito ponad 100 osób.
Bywało, że – jak to się stało w Mogilnie – zbrodniarzom w mundurach pomagali miejscowi Niemcy, sąsiedzi Polaków.
Planowe mordy prowadzono w Wielkopolsce w celu wyniszczenia polskich elit, a dokonywały ich oddziały Einsatzkommando. 20 – 23 października doszło do egzekucji m.in. w Śremie, Mosinie, Środzie, Kórniku, Kościanie, Gostyniu. W tym ostatnim miasteczku wśród 30 zamordowanych na rynku było dwóch ziemian: hrabiowie Potworowski i Grocholski, senator Karłowski, burmistrz i dyrektor gimnazjum. W ciągu kilku dni po wejściu wojsk niemieckich do Bydgoszczy ofiarą zemsty za stłumienie przez Wojsko Polskie rebelii niemieckich dywersantów zostało zamordowanych kilkuset Polaków. W Lesie Szpęgawskim na Pomorzu SS i członkowie Selbschutzu mordowali we wrześniu i październiku m.in. psychicznie chorych, nauczycieli, księży.
Do ofiar zbrodni niemieckich zaliczają się zabici przez Luftwaffe mieszkańcy zbombardowanych niebronionych miast, m.in. Wielunia, Janowa Lubelskiego, Frampola.