Z Krakowa do domu

Raduje się serce, raduje się dusza, gdy Pierwsza Kadrowa na wojenkę rusza... – śpiewali strzelcy Piłsudskiego już pierwszego dnia po wymarszu z Krakowa

Publikacja: 22.04.2009 15:23

Z Krakowa do domu

Foto: Rzeczpospolita

Wedle świadectw uczestników owego słynnego marszu piosenka powstała dzięki wesołemu nastrojowi, który ich ogarnął, gdy dostali od intendenta bułki z kiełbasą. Słowa układał i między kolejnymi kęsami wyśpiewywał Tadeusz Ostrowski „Oster”. Strzelcy tak się rozochocili, że w piątej zwrotce obiecywali sobie:

Kiedy pobijemy

Po drodze Moskali

Ładne warszawianki

Będziem całowali.

To nie desant złożony z samych krakowiaków snuł takie marzenia o wkroczeniu do Warszawy. Większość spośród stu kilkudziesięciu żołnierzy kompanii nie szła w odwiedziny, ale wracała do domu. Miejsca urodzenia w ich biogramach mówią wiele: Warszawa, Łódź, Częstochowa, Kielce, Opatów, Piotrków, Gostynin, Sandomierz, wioski Mazowsza, Lubelszczyzny, Wołynia... To młodzież, która uciekła z zaboru rosyjskiego do Galicji głównie po naukę w ojczystym języku na uniwersytetach w Krakowie i Lwowie, szła wyzwolić rodzinne strony. I odbudować Polskę wraz z Małopolanami.

Mylne też jest dość powszechne przeświadczenie o ziemiańskim i inteligenckim głównie pochodzeniu strzelców. Owe rzekome „paniczyki” w 60 procentach wywodziły się z rodzin robotniczych i rzemieślniczych. Taki był wówczas kwiat narodu. Na pewno – najlepsza nasza młodzież, jak zawsze, i wcześniej, i potem najbardziej ofiarna. O niej właśnie traktuje nasz zeszyt i o jej Komendancie, który po pokonaniu wielu przeszkód został Brygadierem.

Znaczący rozdział owej historii i nowa epoka naszych dziejów zaczęły się 6 sierpnia 1914 roku w Oleandrach. Jako anegdotę warto przypomnieć, że dwa dni później aresztowano i wsadzono na dziesięć dni do więzienia w Nowym Targu niejakiego Włodzimierza Iljicza, który od dwóch lat snuł na Podhalu plany światowej rewolucji. W PRL, kiedy kazano czcić go z należnym szacunkiem, a o Piłsudskim i Pierwszej Kadrowej zapomnieć, powstał dowcip o starym bacy, który podobno widział Lenina. – Gdzie widzieliście towarzysza Lenina? Jak wyglądał? – pytali gorączkowo reporterzy. – A wysed na polane, wielki był, z rogami. – Baco, a może to był jeleń?! – A moze...

[i]Maciej Rosalak

[mail=m.rosalak@rp.pl]m.rosalak@rp.pl[/mail]

redaktor cyklu „Polska Piłsudskiego”, dziennikarz „Rzeczpospolitej”[/i]

Historia
Czy będą ekshumacje Ukraińców? IPN: Nie ma wniosku
Historia
Na ratunek zamkowi w Podhorcach i innym zabytkom
Historia
„Apokalipsa była! A w literaturze spokój”
Historia
80. rocznica wyzwolenia obozu Auschwitz-Birkenau. Świat słucha świadectwa ocalonych
Historia
Pamięć o zbrodniach w Auschwitz-Birkenau. Prokuratura zamknęła dwa istotne wątki