17 września 1939 roku

1 września 1939 roku Rada Najwyższa ZSRR uchwaliła ustawę o powszechnym obowiązku wojskowym. Dwa dni później w stan gotowości bojowej zostały postawione siły zbrojne w sześciu okręgach wojskowych. Marszałek Woroszyłow wydał rozkaz o przekształceniu Okręgu Kijowskiego we Front Ukraiński, a Okręgu Białoruskiego we Front Białoruski.

Publikacja: 24.04.2009 11:35

„Cios w plecy Polski”, rysunek, ok. 20 września 1939 r.

„Cios w plecy Polski”, rysunek, ok. 20 września 1939 r.

Foto: Archiwum „Mówią Wieki"

Red

Oddziały zajęły pozycje wyjściowe wzdłuż granicy z Polską. Armia Czerwona była gotowa do wykonania zobowiązań wynikających z tajnego protokołu do układu Ribbentrop-Mołotow.

Dramatyczna sytuacja walczących do tej pory z jednym wrogiem oddziałów Wojska Polskiego stała się 17 września 1939 roku tragiczna. Dzień ten niewątpliwie przesądził o losach całej kampanii. Około godziny 3 w nocy władze radzieckie usiłowały wręczyć ambasadorowi RP w Moskwie Wacławowi Grzybowskiemu, wezwanemu do ludowego komisariatu spraw zagranicznych, notę dyplomatyczną. Zawierała ono uzasadnienie wkroczenia około 480 000 żołnierzy wojsk Armii Czerwonej w granice państwowe Rzeczypospolitej.

Stwierdzano w niej mianowicie, jakoby przestało istnieć państwo polskie, co było niezgodne z normami prawa międzynarodowego. Pretekstem było rzekome wzięcie pod opiekę ludności białoruskiej i ukraińskiej zamieszkującej wschodnie województwa Rzeczypospolitej. Ambasador Grzybowski odmówił przyjęcia noty jako sprzecznej z zapisami traktatu pokojowego z Rygi oraz polsko-radzieckim paktem o nieagresji (argumentacja dotycząca upadku rządu została odrzucona również przez opinię międzynarodową, m.in. Anglię, Francję i USA).

O godzinie 5.40 nad ranem 17 września 1939 roku Armia Czerwona przekroczyła granicę państwową z Polską.

W Kwaterze Głównej naczelnego wodza podjęto decyzję o niepodejmowaniu walki z oddziałami Armii Czerwonej, chyba że w obronie własnej. Marszałek Edwrad Rydz-Śmigły w ostatnim rozkazie wydanym na terytorium Polski 17 września 1939 roku zarządził wycofanie się oddziałów WP najkrótszymi drogami w kierunku na Rumunię i Węgry. Rozkaz ten wywołał konsternację wśród żołnierzy. Do wielu oddziałów nie dotarł on wcale, co było spowodowane problemami z łącznością. Rozkaz sprzeczny z rozkazem naczelnego wodza wydał swoim podkomendnym gen. bryg. Wilhelm Orlik-Rückemann – dowódca KOP. Formacja ta jako pierwsza starła się z oddziałami Armii Czerwonej.

Walkę z nowym agresorem podjęła też przedzierająca się na Węgry Grupa Operacyjna Kawalerii gen. Władysława Andersa. Do 22 września 1939 roku żołnierze polscy pod dowództwem gen. bryg. Władysława Langnera bronili Lwowa przed dwoma agresorami, 19 września 1939 roku Wilno zostało zajęte przez Armię Czerwoną. 20 i 21 września 1939 roku bohatersko broniło się Grodno. Oddziały Armii Czerwonej posuwające się od Zbrucza w kierunku południowo-wschodnim zbliżały się do granicy polsko-rumuńskiej, gdzie rozlokowały się polskie władze. 12. Armia Frontu Ukraińskiego dowodzona przez Iwana Tiuleniewa podjęła jednocześnie starania osaczenia rządu polskiego i przeszkodzenia mu w przedostaniu się do sojuszniczej Rumunii – bezskutecznie. Wieczorem 17 września władze polskie przekroczyły granicę rumuńską. Walczące Wojsko Polskie pozostało bez naczelnego wodza.

[srodtytul]Grodno[/srodtytul]

[b]Tanki prą na zachód[/b]

Rankiem 20 września 1939 roku, znajdująca się na zachód od Lidy grupa zmechanizowana 16. Korpusu Strzeleckiego wyruszyła na Grodno w kierunku Szczuczyn – Skidel. Około 10.30 stoczyła potyczkę z kompanią piechoty WP, która została rozbita. O godz. 11 w odległości około 5 km od Skidla wywiązała się walka z improwizowaną grupą kawalerii rtm. Ryszarda Wiszowatego. Stanowiła ona pozostałości 2. i 10. Pułku Ułanów oraz innych pododdziałów, które od 15 września brały udział w walkach z Niemcami, pomiędzy Białymstokiem a Wołkowyskiem.

W nocy z 19 na 20 września 1939 roku w okolicach wsi Dubno walczyły z miejscową grupą dywersantów, a następnie stanęły na wypoczynek w Skidlu, w którym został uprzednio stłumiony przez żołnierzy i policjantów z Grodna zbrojny bunt. Szwadrony rtm. Wiszowatego przemęczone walkami i o niepełnych stanach etatowych podjęły walkę z nadciągającymi czołgami sowieckimi z 16. KS. Po kilkugodzinnej walce polskie oddziały wycofały się, natomiast atakujący zmęczeni walką i zaskoczeni oporem zatrzymali się w Skidlu. W związku z zaistniałą sytuacją rozkaz zdobycia Grodna otrzymał dowódca 15. KPanc. komdiw Michaił Pietroń. Wydzielił on 27. BPanc., która znajdowała się w rejonie Wołkowyska.

Siły obrońców Grodna stanowiły niepełne dwa bataliony piechoty uzbrojone w broń ręczną i niewiele karabinów maszynowych. Był to batalion marszowy, którego zadaniem było uzupełnienie 29. DP pod dowództwem kpt. Piotra Korzona, oraz 31. Batalion Wartowniczy pod dowództwem mjr. Benedykta Serafina. Oprócz tego w mieście znajdowały się jeszcze: improwizowany 200-osobowy oddział ppor. rez. Antoniego Iglewskiego, część rzutu kołowego 5. Pułku Lotniczego z Lidy oraz 2 armaty plot. Bofors kal. 40 mm. Siły obrońców wspierali oficerowie i żołnierze znajdujący się w mieście, żandarmi i policjanci, ochotnicy – cywile, harcerze – uczniowie szkół gimnazjalnych i zawodowych. Większość z nich posiadała przeszkolenie zdobyte w ramach Przysposobienia Wojskowego. Pod bronią znajdowało się ogółem około 2000 – 2500 ludzi. Udział w walkach wzięły również częściowo 101. i 102. Pułk Ułanów.

Obroną dowodziło de facto dwóch ludzi: wiceprezydent miasta Grodna Roman Sawicki oraz komendant Rejonowej Komendy Uzupełnień i zarazem dowódca 31. Batalionu mjr Serafin. Pod ich nadzorem kopano rowy przeciwczołgowe, wznoszono zapory, przysposabiano do wykonywania zadań służby pomocnicze i ochotników. Do celów obronnych wykorzystano naturalne przeszkody, w tym wzniesienia, rzekę Niemen oraz murowane budynki, na których na przedmieściach oparto linię obrony. Jednak siły obrońców były zbyt szczupłe, aby obsadzić wytyczone linie w sposób należyty.

[b]Polowanie na sowieckie czołgi[/b]

O godz. 8 z południa podeszły pod Grodno czołgi z batalionu rozpoznawczego mjr. Bogdanowa z 27. BPanc. Po rozbrojeniu dwuosobowego polskiego posterunku czołgi ruszyły z marszu na Grodno przez most drogowy.

Po jego przejechaniu zostały zarówno one, jak i czołgi znajdujące się z tyłu, ostrzelane silnym ogniem przez polską obronę. Rozgorzała zacięta walka. Gęsty ogień karabinów maszynowych mieszał się z ogniem prowadzonym przez armaty przeciwlotnicze, obrońcy miotali butelki z benzyną. Zaczęło się polowanie na czołgi pozbawione osłony piechoty.

W tym czasie do Grodna dotarł drugi batalion czołgów, liczący 20 wozów, dowodzony przez mjr. Ilusa Połukarowa, który po godz. 10 spotkał się z mjr. Bogdanowem. Ten ostatni wycofał z miasta ocalałe maszyny. Do Grodna docierały pozostałe pododdziały 27. BPanc. Po południu 20 września 1939 roku na przedmieściach Grodna znajdowały się już trzy bataliony czołgów, batalion rozpoznawczy oraz kompania żołnierzy stanowiących ich osłonę (ponad

65 czołgów i samochodów pancernych). W centrum miasta na prawym brzegu Niemna walczyło dziesięć maszyn, a w południowej części miasta walkę toczyło około 50 czołgów. Z zachodniego brzegu pozycje obrońców ostrzeliwały pozostałe czołgi.

Kolejne tanki próbowały wedrzeć się do centrum miasta, aby wesprzeć czołgi, które się już tam znajdowały. Polskie stanowiska ogniowe rozmieszczone na strychach i w piwnicach stanowiły trudną do sforsowania zaporę. Przeszkodą w poruszaniu się czołgów po mieście były wąskie uliczki, co wykorzystywali obrońcy, izolując pojedyncze maszyny i próbując je niszczyć. Wieczorem ostrzał miasta nie ustał, natomiast czerwonoarmiści podjęli próbę sforsowania za pomocą łódek rzeki Niemen powyżej Grodna, gdzie natknęli się na polskich żołnierzy. Wywiązała się zaciekła walka na granaty ręczne i bagnety.

Pomimo ciężkich strat Polacy utrzymali swoje pozycje, zdobywając przy tym kilka karabinów maszynowych. Obrońcy dla odmiany przeprawili się na trzech łódkach około godziny 20 na lewy brzeg rzeki i zlikwidowali sowieckie placówki na przedmieściu Folusz. Wywołało to spore zamieszanie po stronie nieprzyjaciela. Dobra znajomość terenu przez obrońców spowodowała, że w nocy z 20 na 21 września 1939 roku zorganizowano kilka takich nocnych wypadów. 27 BPanc. pierwszego dnia straciła 15 żołnierzy, 11 było rannych, spalono trzy czołgi i samochód pancerny z radiostacją, a dalszych sześć czołgów i jeden samochód pancerny było uszkodzonych.

[b]Mordowanie Polaków[/b]

Niestety, 27 BPanc. otrzymała wsparcie piechoty. Rankiem 21 września oddziały Armii Czerwonej liczyły 80 czołgów i 15 samochodów pancernych. W mglisty i pochmurny poranek 21 września rozpoczął się szturm poprzedzony przygotowaniem artyleryjskim. Polacy umiejętnie wykorzystywali luki, jakie powstawały pomiędzy nacierającymi oddziałami, przenikając na ich tyły, atakując i wprowadzając chaos i zamieszanie wśród czerwonoarmistów. Trzy bataliony ich strzelców byłyby całkowicie zniszczone, gdyby nie wsparcie grupy zmechanizowanej z 16. KS, która przesądziła o wyniku starcia. Polacy zostali zmuszeni przez przeważające siły do wycofania się na skraj miasta.

Przed południem do walki włączyły się również czołgi z 28. i 31. pułków dowodzonych przez komdiwa Andrieja Jeromienkę. Mimo to zacięta obrona zatrzymała aż do wieczoru przeważające siły i zablokowała skutecznie próby sforsowania mostu drogowego. Znacznie lepiej pomimo zaciętych walk powiodło się oddziałom nacierającym od południa i południowego wschodu. Po zajęciu przez Rosjan poczty, elektrowni i składu paliw walki przeniosły się do centrum Grodna.

Wieczorem w mieście broniły się jeszcze nieliczne punkty oporu. Część żołnierzy polskich i ochotników biorących udział w walkach przebiła się przez sowieckie linie i odeszła w kierunku granicy litewskiej. Do późna w nocy bronił się jeszcze stary Zamek Królewski, zespół budynków szkół zawodowych i koszary 81. PP. W nocy pozostali obrońcy opuścili jednak miasto wraz z dowódcami. Grodno nie skapitulowało. Nazajutrz w czasie zajmowania miasta dochodziło jeszcze do potyczek z małymi grupami obrońców.

Do niewoli dostało się około 1000 polskich żołnierzy, a duża liczba obrońców została rozjechana przez sowieckie czołgi na wschodnim skraju miasta. Większość wziętych do niewoli oficerów WP była na miejscu rozstrzeliwana. Żołnierze z 16. KS dowodzonego przez kombriga Rozanowa rozstrzelali 29 polskich oficerów. Około 300 obrońców miasta, w tym nieletnich, rozstrzelano w rejonie Psiej Górki, „Krzyżówki”, Pohulanki i w koszarach 81 PP. Prawdopodobnie to okrucieństwo ze strony zdobywców podyktowane było poniesionymi w czasie walk wysokimi stratami: 53 poległych, 161 rannych, pięć czołgów i samochód pancerny spalone, uszkodzonych 14 czołgów i dwa samochody pancerne.

Gen. Władysław Sikorski, kierując słowa do obrońców Grodna, w 1941 roku powiedział „Jesteście nowymi Orlętami. Postaram się, żeby wasze miasto otrzymało Virtuti Militari i tytuł Zawsze Wiernego”. Nie zrealizował jednak swego zamiaru.

[b]Korpus Ochrony Pogranicza[/b]

[b]Odwrót na Szack[/b]

W nocy z 27 na 28 września 1939 roku oddziały Korpusu Ochrony Pogranicza dowodzone przez gen. bryg. Wilhelma Orlika-Rückemanna, znalazły się w rejonie Szacka. Główne siły kolumny północnej, które dotarły do lasu na północ od Szacka, w okolicach miejscowości Mielniki, stanowiła Brygada KOP „Polesie” dowodzona przez płk. dypl. Tadeusza Różyckiego-Kołodziejczyka. Kolumna południowa, którą dowodził ppłk Nikodem Sulik, po ciężkim i męczącym marszu dotarła w rejon na północny wschód od Szacka.

Po drodze napotkano kolumnę taborową z Samodzielnej Grupy Operacyjnej „Polesie”, dowodzonej przez gen. Franciszka Kleeberga. Znajdował się on około 30 km od oddziałów KOP, w rejonie Włodawy. Ze względu na trudne warunki terenowe (bagna, jeziora, nieutwardzone drogi), gen. Orlik-Rückemann, wytyczając kierunek marszu na przeprawy na Bugu pod Grabowem i Koszarami, musiał przejść przez Szack. Droga prowadziła przez szeroką groblę, pomiędzy dwoma jeziorkami Lucemierz i Czarne. Teren wokoło był grząski i podmokły. W dodatku Szack był zajęty przez siły sowieckie, o którch Polacy nic bliższego nie wiedzieli. Gen. Orlik-Rückemann postanowił przebić się przez Szack i kontynuować marsz w kierunku przepraw na Bugu.

W rejonie Szacka rozłożyła swoje siły 52. DS dowodzona przez płk. Iwana Russijanowa, licząca 13 000 żołnierzy. Od godz. 14 w Szacku znajdował się 411. Batalion Czołgów i 54 Dywizjon Artylerii Ppanc., które uprzednio wzięły do niewoli bez walki około 400 żołnierzy polskich (w tym 22 oficerów). Rosjanie także nie znali dokładnie polskich sił, ale dowódca 52. DS postanowił rozbić je, wykonując marsz w kierunku Włodawy. 28 września rano przyszedł meldunek informujący, że w rejonie Szacka rozbity został 411. Batalion Czołgów dowodzony przez kpt. Nieseniuka. Wcześniej dowiedział się on, że rzekomo do niewoli chce się poddać oddział polskiej kawalerii. Batalion ruszył i w rejonie jeziora Lucmierz dostał się pod ogień polskich armat przeciwpancernych, które zniszczyły wszystkie sowieckie czołgi. Z batalionu uratowało się trzech rannych żołnierzy.

Była to dla Rosjan wiadomość porażająca. Minął dłuższy czas, nim płk Russijanow skierował w rejon Szacka znaczne siły piechoty, artylerii i saperów.

[b]Krwawa przeprawa przez Bug[/b]

Sytuacja przedstawiała się następująco. Oddziały KOP rozmieszczone zostały na zachodnim skraju lasu od miejscowości Mielniki po uroczysko Morawskie, sięgając bagien Prypeci. Odległość pomiędzy polskimi oddziałami wynosiła od 2 do 5 km. Ppłk Nikodem Sulik otrzymał zadanie wyparcia oddziałów Armii Czerwonej z Szacka, na który postanowił uderzyć siłami batalionów KOP „Bereźne” i „Rokitno” oraz batalionem piechoty dowodzonym przez mjr. Józefa Balcerzaka. Natarcie miał wspierać dywizjon artylerii mjr. Stefana Czernika.

Zanim bataliony przystąpiły do wykonywania postawionych im zadań, na przedpolu pojawiły się czołgi z 411. batalionu kpt. Nieseniuka. Ogniem armat ppanc. zostało zniszczonym osiem sowieckich czołgów. Do natarcia ruszył batalion mjr. Balcerzaka wsparty ogniem własnej artylerii. Za nim ruszył batalion KOP „Bereźne” dowodzony przez mjr. Żurowskiego. Polacy uderzyli z impetem pomimo silnego ognia prowadzonego z broni maszynowej i artylerii sowieckiej. W Szacku doszło do zaciętych walk, których szala przechyliła się na korzyść żołnierzy polskich. Rozbici Sowieci wycofali się w kierunku na Mielniki lub Piszczę, a droga przez Szack około południa została otwarta.

Dwie godziny później, sowieckie samoloty zbombardowały oddziały polskie znajdujące się w Szacku. Był on także ostrzeliwany przez artylerię. Następnie wyszło ze skraju lasu natarcie piechoty wroga, zatrzymane ogniem broni maszynowej kompanii KOP „Tyszyca” i artylerię. Obrona Szacka została wzmocniona batalionem KOP „Sarny”. Rosjanie wprowadzali do walki kolejne pododdziały, ale te najczęściej w sile kompanii nie były w stanie sforsować polskiej obrony.

Gen. Orlik-Rückemann przekazał płk. Tadeuszowi Różyckiemu-Kołodziejczykowi rozkaz oskrzydlenia nieprzyjaciela nacierającego na Szack siłami przynajmniej jednego batalionu piechoty. Płk Różycki-Kołodziejczyk, obawiając się jednak osłabienia brygady, włączył do akcji tylko jedną kompanię piechoty, resztę oddziałów zaś skierował marszem w kierunku Bugu. Kompania ta natrafiła na sowiecki batalion z 58. PS i po walce musiała się wycofać. Brygada, która dotarła do szosy, również napotkała przeciwnika i została zmuszona do przebijania się lasami w kierunku Szacka. Był to poważny błąd. Ale zamieszanie zapanowało też po stronie sowieckiej. Pododdziały 58. i 112. PS rozproszyły się w lesie. Płk Russijanow był kompletnie niezorientowany, jakie siły polskie ma przed sobą.

Po zapadnięciu zmroku pomimo ciągle trwającej wymiany ognia pododdziały KOP przeszły marszem przez Szack w kierunku przeprawy na Bugu. Zgrupowanie ppłk. Sulika przeprawiło się na zachodni brzeg rzeki pomiędzy Zbereżem a Grabowem. Niestety, ciężki sprzęt, w tym samochody, trzeba było porzucić. W rejonie Grabowa 29 września 1939 roku przed południem znalazła się także Brygada „Polesie”, która walcząc przemaszerowała przez Szack w kierunku przeprawy. Stracono tabory, pluton armat przeciwpancernych i kilka ckm.

W bitwie o Szack poległo lub zostało zamordowanych 14 oficerów i siedmiu podoficerów zawodowych, w większości z Brygady „Polesie”. Straty obejmowały około 500 żołnierzy, poległych, rannych i zaginionych lub tych, którzy dostali się do niewoli. Straty 52 DS. wyniosły 81 – 82 zabitych, 184 – 185 rannych, stracono dziewięć czołgów i pięć traktorów Komsomolec. Dowódca 52. DS został zdjęty ze stanowiska.

[b]Osaczeni pod Wytycznem[/b]

Po przeprawie przez Bug pododdziały ppłk. Nikodema Sulika znalazły się w lesie na wschód i południe od Kosynia. 10 km dalej na północ znalazła się Brygada „Polesie” (pomiędzy Sobiborem a Osową). Po zebraniu całej grupy KOP, która liczyła około 3000 żołnierzy, dokonano reorganizacji, formując Batalion „Polesie”. Dowództwo nad nim objął ppłk Jan Dyszkiewicz. Dotychczasowy dowódca Brygady „Polesie” z powodu wyczerpania, nie był w stanie dalej dowodzić. 30 września 1939 roku po południu grupa KOP jedną kolumną opuściła lasy i drogą na Hańsk do rana następnego dnia miała dotrzeć do lasów na zachód od Wytyczna. Następnie planowano przemarsz do lasów parczewskich i dołączenie do sił SGO „Polesie” gen. Kleeberga.

Do rejonu Wytyczna Polacy dotarli prawie bez przeszkód. Tylko batalion KOP „Bereźne” stoczył potyczkę, w czasie której zniszczył ogniem armat ppanc. i dwa sowieckie czołgi. Również Rosjanie podjęli budowę przeprawy na Bugu i działania pościgowe. Główny ciężar walk spadł na 253. Pułk wsparty innymi pododdziałami, czołgami oraz lotnictwem.

Gen. Orlik-Rückemann 1 października 1939 roku rozmieścił polskie siły następująco: trzy bataliony z pułku KOP „Sarny” zajęły skraj lasu na wschód od Wólki Wytyckiej w kierunku południowym, sama miejscowość nie została obsadzona – była jedynie dozorowana przez oddział saperów z jednym rkm, Batalion „Polesie” miał marszem ubezpieczonym dotrzeć w rejon miejscowości Wytyczno.

Kompania sowieckich czołgów T-37 około godziny 3 osiągnęła skraj Wytyczna. Tam została ostrzelana ogniem dwóch armat ppanc., które zniszczyły dwa czołgi. Pół godziny później, ogniem z broni maszynowej został ostrzelany szwadron kawalerii, który zmuszony został do odwrotu. Dowódca 253. PS po przeprowadzeniu rozpoznania bojem postanowił zaatakować polskie pozycje o świcie.

Szwadron kawalerii i batalion piechoty przed godziną ósmą opanowały Wytyczno, biorąc do niewoli około 400 żołnierzy. Straty strony sowieckiej wyniosły dziesięciu zabitych i 23 rannych. Drugi batalion nacierał wzdłuż wschodniego brzegu jeziora Wytyckie, gdzie napotkał silny opór. Ostrzelany przez artylerię i broń maszynową (źródła sowieckie podają, że ckm-y rozmieszczone były na łodziach na jeziorze), został zmuszony do wycofania się ze stratami 15 zabitych i 60 rannych. Oddziały polskie były w tym czasie systematycznie ostrzeliwane i bombardowane przez samoloty sowieckie. Gen. Orlik-Rückemann, chcąc zyskać na czasie i przegrupować siły, wydał rozkaz dla Batalionu „Polesie” ataku na skrzydło przeciwnika, na wschód od Wytyczna. Mimo potwierdzenia rozkazu, atak nie został przeprowadzony. W szeregi polskie wkradło się rozprężenie i zmęczenie. Część żołnierzy zaczęła się poddawać, inni byli niezdolni do walki. Batalion „Polesie” przestał praktycznie istnieć.

Dowódca Grupy KOP podjął więc decyzję o oderwaniu się w południe od przeciwnika i skierowania pozostałych sił do lasów koło Sosnowicy. Odwrót zauważyli Sowieci, przystępując do źle zorganizowanego zresztą pościgu. Kolumna była atakowana również przez sowieckie samoloty. Po dotarciu w nakazany rejon oddziały zostały rozwiązane i rozproszone. Części żołnierzy udało się dotrzeć do SGO „Polesie”. Grupa oficerów z gen. Orlikiem-Rückemannem podjęła decyzję o utworzeniu organizacji Tajny KOP.

Straty poniesione przez Armię Czerwoną w bitwie pod Wytycznem wyniosły: 31 zabitych, 94 rannych, trzy czołgi T-37, trzy traktory Komsomolec i usz- kodzony jeden czołg. Według danych sowieckich polskie straty wynieść miały 380 zabitych i 1000 żołnierzy wziętych do niewoli. Rannych polskich żołnierzy przewieziono do Wytyczna i tam zamknięto w jednym z budynków (Dom Ludowy). Większość z nich zmarła z upływu krwi i odniesionych ran.

[srodtytul]IV rozbiór Polski – podział łupów i zbrodnie[/srodtytul]

Obaj agresorzy przystąpili do podziału stref wpływów, zanim jeszcze ustały działania wojenne. Korygując ustalenia tajnego protokołu z 23 sierpnia 1939 roku, podpisano 28 września nowy układ „o przyjaźni i granicach”. Na jego mocy Litwę włączono do strefy interesów sowieckich, województwa lubelskie i część warszawskiego zaś do strefy niemieckiej. Podjęto również zobowiązanie wspólnego zwalczania przejawów ze strony polskiej ruchu oporu. Niemiecka strefa okupacyjna objęła prawie 189 tys. km kw. z około 22 milionami ludności. Radziecka strefa okupacyjna objęła 201 tys. km kw. z około 13 milionami ludności (z czego ok. 40 proc. stanowili Polacy). Dalsze rokowania, jakie miały miejsce 10 stycznia 1941 roku, doprowadziły do odstąpienia Moskwie przez Niemców za kwotę 7 500 000 dolarów amerykańskich części Suwalszczyzny.

Symbolicznym przypieczętowaniem IV rozbioru Polski była wspólna niemiecko-radziecka defilada w Brześciu nad Bugiem. Na moście na Bugu na rozkaz Stalina przekazano SS komunistów niemieckich, którzy więzieni byli w ZSRR. Wiaczesław Mołotow wyraził swoje zadowolenie ze zwycięstwa, nazywając państwo polskie „pokracznym tworem traktatu wersalskiego” (w innych przekazach mowa jest o „bękarcie”). Przyjmuje się, że Armia Czerwona wzięła do niewoli 250 – 300 tysięcy żołnierzy, w tym 13 tysięcy oficerów, a wśród nich 12 generałów. Jak podała prasa radziecka, w trakcie działań zginęło 737 żołnierzy radzieckich, a 1862 zostało rannych.

Ludność polska zamieszkująca tereny włączone do ZSRR znalazła się w bardzo ciężkiej sytuacji. Okręg wileński z około pół miliona ludności polskiej władze radzieckie oddały Litwie, którą podobnie jak Estonię i Łotwę w 1940 roku – w porozumieniu z Hitlerem – zaanektowały. Pozostałe tereny włączono do Białoruskiej i Ukraińskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej. Zachowano przy tym pozory praworządności, przeprowadzając w końcu października 1939 roku wybory pod nadzorem NKWD o z góry ustalonych wynikach.

Więziono, osadzano w łagrach oraz zsyłano na Syberię i do Kazachstanu inteligencję, ludzi posiadających jakiekolwiek majątki, urzędników, osadników wojskowych i policjantów. Od zimy 1940 do połowy 1941 roku wysiedlono ponad 1,2 miliona obywateli polskich, których wywożono całymi rodzinami. Wielu nie przeżyło gehenny. Chłopów i resztę ludności zastraszano i podjęto próby ich rusyfikacji. W następstwie nadania wszystkim mieszkańcom naszych Kresów Wschodnich obywatelstwa radzieckiego, powołano w 1940 roku i w pierwszej połowie 1941 roku w szeregi Armii Czerwonej ponad 100 000 Polaków. Około 80 000 skierowano do przymusowej pracy, głównie w Zagłębiu Donieckim.

Jeńców wojennych wywieziono do różnych części ZSRR, głównie na Syberię lub do Azji Środkowej. Oficerów osadzono zaś w obozach w Kozielsku, Starobielsku i Ostaszkowie. Tych wszystkich na mocy decyzji Biura Politycznego WKP (b), według danych radzieckich 14 552 osoby, NKWD zamordowało strzałami w tył głowy. Obok oficerów WP zamordowano funkcjonariuszy Policji Państwowej i Korpusu Ochrony Pogranicza. Szczątki ofiar odkryto w Katyniu, w lesie pod Charkowem i wokół wsi Miednoje w pobliżu Tweru. Ta zbrodnia ludobójstwa zaważyła na późniejszych kontaktach Polski z jednym z „sojuszników” koalicji antyhitlerowskiej.

[i]Bibliografia:

Grzelak Cz., Grodno 1939, Warszawa 1990.

Grzelak Cz., Szack-Wytyczno 1939, Warszawa 1993.

Grzelak Cz., Uderzenie Armii Czerwonej. Próba obrony Kresów Wschodnich przed nowym agresorem, [w:] Polski Wrzesień 1939 r. – wojna na dwa fronty. Materiały z międzynarodowej konferencji naukowej, pod red. A. Felchnera, Piotrków Trybunalski 1999, s. 189-216.

Grzelak Cz., Kresy w czerwieni. Agresja Związku Sowieckiego na Polskę w 1939 roku, Warszawa 2001.

Grzelak Cz., Stańczyk H., Kampania Polska 1939 roku. Początek II wojny światowej, Warszawa 2005.

Matuszak Z., Wołyń w planowaniu operacyjnym w latach 1926-1939, [w:] W dolinie Bugu, Styru i Słuczy. Wołyń w najnowszej historii Polski (wybrane zagadnienia), red. J. Rubacha, s. 131-150.[/i]

[ramka][b]Korpus Ochrony Pogranicza[/b]

W 1924 roku utworzony został Korpus Ochrony Pogranicza. Miał co robić, bowiem napadów band dywersyjnych z terenu Kraju Rad odnotowano w owym roku aż 200. Np. w sierpniu 100-osobowa grupa pod dowództwem oficera Armii Czerwonej opanowała miasto Stołpce, które zostało splądrowane, oraz zniszczono posterunek policji i stację kolejową. Zadaniem KOP miała być ochrona i obrona granicy wschodniej, walka z grupami dywersantów przekraczających granicę państwową oraz prowadzenie tzw. wywiadu płytkiego obejmującego obszar w głąb ZSRR do 50 km. KOP, choć formalnie podporządkowany MSW, miał swoimi siłami w czasie działań wojennych wesprzeć działania regularnych jednostek WP. Wsparcie stanowiły wydzielone pułki piechoty i kawalerii, które w pierwszym momencie agresji miały osłonić granicę z ZSRR, Litwą i Łotwą. Stan liczebny KOP 1 czerwca 1939 roku wynosił 23 299 żołnierzy, w tym 857 oficerów, 3282 podoficerów i 19 160 szeregowców. Ostatnim dowódcą KOP został gen. bryg. Wilhelm Orlik-Rückemann.

t.m.[/ramka]

[ramka][b]Flotylla Pińska[/b]

We wrześniu 1939 r. Flotyllę Pińską stanowiło sześć monitorów rzecznych, trzy kanonierki rzeczne, cztery statki uzbrojone, 17 uzbrojonych kutrów, dwa kutry meldunkowe, siedem trałowców rzecznych i statek minowo-gazowy oraz inne liczne barki, krypy i holowniki. Wszystkie jednostki pływające na rozkaz gen. Franciszka Kleeberga zostały we wrześniu 1939 r. zatopione.

Na bazie batalionu zapasowego między 10 a 14 września sformowano dwa bataliony morskie (dowódcy: kmdr ppor. Alojzy Pawłowski i kpt. mar. Marian Foltyn).

Marynarze otrzymali polowe mundury wojsk lądowych. Brali udział w walkach w ramach SGO „Polesie”, a część z nich trafiła do grupy KOP gen. bryg. Wilhelma Orlika-Rückemanna, gdzie utworzyli zbiorczy batalion morski pod dowództwem kmdr. por. Henryka Biela, kpt. mar. Edmunda Jodkowskiego i kpt. art. Bogusława Rutyńskiego.

W nocy z 25 na 26 września 1939 r. większość z nich dostała się do niewoli sowieckiej. Kilkudziesięciu marynarzy zostało następnie zamordowanych w Mokranach przez żołnierzy Armii Czerwonej.

t.m.[/ramka]

Oddziały zajęły pozycje wyjściowe wzdłuż granicy z Polską. Armia Czerwona była gotowa do wykonania zobowiązań wynikających z tajnego protokołu do układu Ribbentrop-Mołotow.

Dramatyczna sytuacja walczących do tej pory z jednym wrogiem oddziałów Wojska Polskiego stała się 17 września 1939 roku tragiczna. Dzień ten niewątpliwie przesądził o losach całej kampanii. Około godziny 3 w nocy władze radzieckie usiłowały wręczyć ambasadorowi RP w Moskwie Wacławowi Grzybowskiemu, wezwanemu do ludowego komisariatu spraw zagranicznych, notę dyplomatyczną. Zawierała ono uzasadnienie wkroczenia około 480 000 żołnierzy wojsk Armii Czerwonej w granice państwowe Rzeczypospolitej.

Pozostało 98% artykułu
Historia
Paweł Łepkowski: Najsympatyczniejszy ze wszystkich świętych
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Historia
Mistrzowie narracji historycznej: Hebrajczycy
Historia
Bunt carskich strzelców
Historia
Wojna zimowa. Walka Dawida z Goliatem
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Historia
Archeologia rozboju i kontrabandy