Po niemieckiej stronie zielenią się łąki, czerwienią dachy domów wsi, po polskiej stronie jest szara monotonia, tylko bure pola”. Niemcy skutecznie zmieniali ten smutny polski świat. 25 września 1939 r. sprawili warszawiakom „Lany poniedziałek” – pierwszy dywanowy nalot w historii wojen.
Bombardowali Warszawę od 7 rano do wieczora; na koniec dnia w mieście szalało 200 pożarów. Płonęły Marszałkowska, Świętokrzyska, Wierzbowa, palił się zbombardowany Teatr Wielki. Tego dnia zginęło kilkanaście tysięcy osób – ponad połowa warszawskich ofiar kampanii 1939 roku.
Niemcy przygotowywali swoje lotnictwo bombowe od wczesnych lat dwudziestych. Departament lotniczy Ministerstwa Komunikacji Rzeszy, Lotnicze Towarzystwo Naukowe oraz Niemiecki Instytut Eksperymentów Lotniczych pracowały nad przyszłą wojną powietrzną. Teorie były testowane na poligonach w Rosji, co było możliwe dzięki umowie zawartej z inicjatywy Lenina pomiędzy Rosją Sowiecką i Niemcami 6 maja 1921 roku.
Generał Hans von Seect otworzył w Berlinie tajne biuro „Specjalna grupa R”, którą politycznie opiekował się Kurt von Schleicher (dziesięć lat później ostatni kanclerz Republiki Weimarskiej). Niemiecki rząd dał 75 mln marek w złocie (18 mln dolarów) kapitału obrotowego dla firmy GEFU (Przedsiębiorstwo dla powiększenia handlu), które finansowało działalność szkoleniową oraz budowę fabryk zbrojeniowych w Rosji. Oddział GEFU w Rosji nazywał się Z. Mo. (Moskiewska Centrala).
Dzięki umowie Niemcy wykładali w Akademii Lotniczej i Wojskowej im. Frunzego (szefem był Friedrich Paulus), szkolili w Lipiecku lotników (w rekordowym 1932 roku ponad 300 osób, większość Rosjan), w Kazaniu czołgistów, w Leningradzie budowali okręty podwodne i czołgi, natomiast w Filach pod Moskwą Junkers próbował konstruować i testować samoloty.