Atmosferę przyjęcia w Lublinie i stopień popularności dobrze oddaje zapis dziennika Marii Dąbrowskiej, która 28 listopada tego roku zanotowała: „Dzień nad wszystkie inne pamiętny... Rynek cichy i ciepły. O ósmej i pół od kolei wracają delegacje. Balkon Piłsudskiego w hotelu Victoria ubrany w sztandary i dywany. Wkrótce ukazało się na koniach kilku oficerów austriackich z generałem Grzesickim na czele. Przyjęci jak zwykle bardzo zimno – oficjalna komenda Legionów. Potem jadą na koniach Norwid z adiutantem i oficerowie szóstego pułku. Na balkon Victorii teraz wyszedł Piłsudski. Oficerowie salutują. Za nimi oddają honory wojskowe Piłsudskiemu wszystkie kompanie pułku, przechodzące mimo. Wznoszą się okrzyki... Na chłopców sypią się kwiaty. Widok żołnierzy tego pułku był wzruszający. Nie wyobrażałam sobie, że to wszystko jest aż tak młode. Po prostu trudno uwierzyć, że na tych to barkach chłopięcych spoczywały tak długo te niesłychane zadania wojenne, jakie spełniali. Twarz wąsatą rzadko się widzi w szeregach... ”.
Wspominała o postawie Piłsudskiego: „Z tym wszystkim pełny czaru w sposobie bycia, pełny imponującego piękna ze swą głową kamienną i niezwykłą... Dużo wesołości wywołało moje opowiadanie o tym, jak to p. Stefania Sempołowska na początku wojny zapewniała znajomych, że wszyscy strzelcy mają zwyczajne karabiny, a tylko Ziuk ma karabin maszynowy, i jak pani Kukielowa nie mogła się pogodzić przed wojną z parkiem artyleryjskim i robiąc korektę »Strzelca« wszędzie park na pułk poprawiała, ku rozpaczy redakcji... Około siódmej dzwonek, wpada ob. Zygmunt Narski z POW (sierżant), maleńki z tymi płonącymi oczyma, zabawnie miły w swoim sportowym ubraniu. Wypręża się służbiście przed Komendantem i melduje posłusznie, że organizacje robotnicze idą oddać hołd Brygadierowi i że są już pod oknami domu. (...) Ktoś wołał: Otworzyć okno, a tam już krzyki »Niech żyje Piłsudski« wstrząsnęły ulicą... Ktoś zawołał »Komendant«, a tłumem zebranych wstrząsnął okrzyk, jakiego jeszcze nigdy nie słyszałam. Komendant wychylił się oknem i kłaniał się (mieszkanie na parterze). Powiedział tylko: »Dziękuję, moi państwo, dziękuję. Nie będę mówić«... Wszyscy cisną się do okna i Komendanta. Ktoś narzucił Piłsudskiemu płaszcz na ramiona, ktoś oświetlił go podniesioną lampą... Po owej manifestacji wróciliśmy znów do gawędy. Piłsudski niezwykle się ożywił. Widocznie w trudnych chwilach, jakie teraz przeżywa, takie świadectwa jego znaczenia i położonej w nim ufności są mu potrzebne...”.
[i][M. Dąbrowska, „Dzienniki 1914–1925”, t. I, Warszawa 1998][/i]
[srodtytul]Warszawa. Młodzież wyprzęgła konie z jego powozu...[/srodtytul]
1 grudnia 3. i część 4. pp Legionów oraz 2. Pułk Ułanów pod dowództwem płk. Szeptyckiego weszły triumfalnie do Warszawy i były przyjęte przez Beselera na ówczesnym placu Saskim. Swoją obecność w TRS traktował Piłsudski jako batalię o kształt polskiego wojska. Ciekawym źródłem, potwierdzającym jego zapatrywania, był raport z 12 grudnia 1916 roku komisariatu policji w Lublinie, w którym czytamy, że Piłsudski traktuje bardzo poważnie ewentualne propozycje przystąpienia do Rady Stanu i podczas swej wizyty w Wydziale Narodowym w Lublinie miał oświadczyć, że Rada Stanu uważana jest za początek polskiego rządu i dlatego należy się jej podporządkować. Warunkiem jednak Piłsudskiego jest: całkowita niezależność polskiej siły zbrojnej i jej organizacji pomocniczej (intendentura, objęcie wszystkich polskich fabryk w celu umożliwienia produkcji broni) i zniesienie podziału Królestwa Polskiego na dwie strefy okupacyjne. Armia polska tworzyłaby się początkowo na drodze werbunku, później przez regularny pobór. Na regenta Piłsudski wysuwał księcia Lubomirskiego.
[i][Archiwum Państwowe w Lublinie, Kreiskommand in Lublin, 1915–1918, syg. 57, k. 6–7][/i]
We wtorek, 12 grudnia, Piłsudski przyjechał wreszcie do Warszawy witany owacyjnie na Dworcu Wiedeńskim. Gdy wraz z meldującym mu się Tadeuszem Kasprzyckim, komendantem naczelnym POW, dotarł wreszcie do powozu, młodzież wyprzęgła konie i zawiozła go do hotelu Brühlowskiego przy ulicy Fredry, gdzie zamieszkał razem z Wieniawą. W trzy dni później miał także rozmowę z Beselerem. Nie wnosiła ona nic nowego, zwłaszcza w sprawie wojska. Plany niemieckie podobne były do austriackich. Wszystkie sprawy organizacyjne, szkoleniowe i dowodzenia miały być w rękach niemieckich. Piłsudski ostro przeciwstawiał się temu i potem 26 grudnia złożył Niemcom długi memoriał w sprawie organizacji armii polskiej. Szeroko przedstawił w nim zasady krótko podane w swym piśmie do Beselera z 2 grudnia. Podkreślił mocno, że oparciem dla werbunku muszą być Legiony i komitety społeczne, a nie akcja Departamentu Wojskowego NKN.
[i][„Pisma”, IV, 89–102; Jerzy Z. Pająk, „O rząd i armię. Centralny Komitet Narodowy (1915 – 1917)”, Kielce 2003, s. 172–174][/i]
[srodtytul]Liczy, że Dmowski przebije jego kartę[/srodtytul]
Ale sprawa wojska nie była łatwa do rozstrzygnięcia. Piłsudski został co prawda referentem Komisji Wojskowej TRS, ale ponieważ miała ona jedynie doradcze prerogatywy, przeto przepychanie najbardziej nawet uzasadnionych wniosków zabierało dużo energii. Dwuznaczna była sytuacja Polskiej Organizacji Wojskowej, bo z jednej strony podporządkowała się TRS, z drugiej natomiast chciała pozostać w wyłącznej dyspozycji Piłsudskiego.
Pierwsze posiedzenie TRS odbyło się 15 stycznia 1917 roku. Marszałkiem został Wacław Niemojewski, na drugim posiedzeniu TRS 17 stycznia wybrany został Wydział Wykonawczy, który chciał się uważać za rodzaj rządu. Do Komisji Wojskowej wybrano Józefa Piłsudskiego, ks. Franciszka Radziwiłła, Ludwika Górskiego, Michała Łempickiego, St. Dzierzbickiego i Wojciecha Rostworowskiego. 29 stycznia złożył na jej forum sprawozdanie z prac podkomisji, mającej za zadanie opracowanie kompetencji TRS w sprawie Wojska Polskiego. Ujął je w kilku punktach: zaciąg ochotnika powinien być dokonany przez polskie organy państwowe przy bezpośrednim udziale społeczeństwa; werbunek musi być w rękach Rady Stanu aż do chwili przekazania żołnierza do szeregów; opieka nad rodziną żołnierza i inwalidami wraz z wypłacaniem zapomóg – pozostaje w rękach Rady Stanu; TRS popularyzuje ideę wojskową, uruchamia przemysł wojenny, który ma wyekwipować i uzbroić Wojsko Polskie.
Nad sprawozdaniem rozwinęła się dyskusja. W konkluzji uchwalono powołanie podkomisji do opracowania planu werbunku. Piłsudski podkreślał przeszkody natury prawno-politycznej przed wcieleniem POW, niemniej zwrócił się do komisarzy wojskowych z pytaniem o umożliwienie jej ćwiczeń w terenie i musztry.
W jednej z rozmów z Miedzińskim z tego okresu Piłsudski stwierdził, że „czeka na dwie rzeczy: rewolucję w Rosji i wejście Ameryki do wojny. Dotąd państwa centralne »wykrztusiły« słowa o niepodległym państwie polskim. To była wygrana przez nas karta. Teraz Komitet Narodowy Polski (założony przez Romana Dmowskiego w 1917 roku, działający w Paryżu – przyp. red.) musi domagać się od koalicji, by tę kartę pobiła, a wtedy my będziemy żądać więcej. Chciałbym, żeby Dmowski i jego ludzie byli mądrzejsi od naszych enkaenowców (Naczelny Komitet Narodowy w Galicji – przyp. red.), którzy ciągle tylko chwalą i dziękują, zamiast żądać więcej. Tu tymczasem niech się tworzy początek administracji, szkolnictwa, sądownictwa etc. POW musi przeszkolić ludzi, lecz nie wiązać się z TRS i nie ujawniać się. Nie dekonspirujcie lokali i ludzi, gdyż jesteśmy w fazie przejściowej”.
[i][B. Miedziński, „Moje wspomnienia”, „Zeszyty Historyczne”, nr 36, Paryż 1976, s. 154 – 157][/i]
Gdy rewolucja lutowa kruszyła w Rosji carat, Piłsudski przedstawił 14 marca w Komisji Wojskowej uwagi dotyczące przemysłu wojennego w Polsce. Dowodził, że przemysł Królestwa pracujący na potrzeby wojenne wystarczałby nie tylko na zaopatrzenie armii polskiej, ale i wojsk państw centralnych. Wskazywał też na konkretne korzyści polityczne – usunięcie panującego w kręgach robotniczych rozgoryczenia i fermentu przez opanowanie bezrobocia.
[srodtytul]Należy zejść z placówki z honorem...[/srodtytul]
Tymczasem 10 kwietnia Legiony zostały przekazane przez Austrię nie Radzie Stanu, lecz gen. Beselerowi, jako pełniącemu funkcje wodza naczelnego do czasu ustanowienia głowy państwa polskiego. Przy tym z Legionów zatrzymani zostali w Polskim Korpusie Posiłkowym wszyscy obywatele Austrii. Do wojska pod rozkazami Beselera mogli odejść tylko Królewiacy. Stworzyło to stan rozbicia dotychczasowych Legionów na dwie grupy żołnierzy polskich: Polski Korpus Posiłkowy przy Austrii i Polskie Siły Zbrojne (Polnische Wehrmacht) przy Niemcach.
[i][W. Suleja, Próba budowy zrębów polskiej państwowości w okresie istnienia Tymczasowej Rady Stanu, Wrocław 1981] [Dokumenty Naczelnego Komitetu Narodowego 1914 – 1917, Kraków 1917][/i]
Na dodatek Beseler nie chciał zaaprobować projektów odezw werbunkowych przygotowywanych w Komisji Wojskowej TRS. Już w końcu kwietnia Piłsudski sugerował zrzeczenie się przez członków mandatów. Uważał, „że międzynarodowa sytuacja dla sprawy polskiej jest dobra, że sprawa polska wyrasta i nieszczęściem jej jest tylko to, że przy wyrastaniu brak polskiej ręki… Należy zejść z placówki z honorem, ratując honor i samej instytucji, którą mówca szanuje, a której zadaniem było przełamanie pierwszych lodów między społeczeństwem polskim a okupantami”. Osobiście postanowił wstąpić do wojska.
Myślał o wykorzystaniu POW, która w tym czasie przeżywała intensywny rozwój. W kwietniu 1917 roku odbywały się w Zielonej pod Wawrem ćwiczenia polowe batalionu POW z Warszawy. Przyjechał na nie Piłsudski i sztab Komendy Naczelnej POW: kpt. Kasprzycki, porucznicy: Wojsznar-Opieliński i Krok-Paszkowski, podporucznicy: Bogusław Miedziński, Wacław Jędrzejewicz, Janusz Gąsiorowski, Wacław Denhof-Czarnocki, Stefan Pomarański, oficerowie POW: Janusz Jędrzejewicz, Karol Lilienfeld-Krzewski i inni. Piłsudski omawiał przebieg ćwiczeń i przyjął defiladę batalionu. Władze niemieckie przysłały na nie grupę oficerów, którzy, otrzymawszy zezwolenie, obserwowali z daleka przebieg ćwiczeń.
Z drugiej strony planowano zorganizowanie zamachu stanu. Miało to nastąpić 1 – 3 maja 1917 roku. Z inicjatywy Piłsudskiego na uroczystym posiedzeniu Rady Miasta związanym z rocznicą uchwalenia konstytucji postanowiono bez porozumienia z władzami niemieckimi ogłosić regentem Eustachego Sapiehę. Ale projekt nie został wprowadzony w życie.
Pod wpływem wypadków w Rosji i akcji Związku Wojskowych Polaków w czerwcu i lipcu rozważał Piłsudski plan udania się przez front do Rosji. Zamierzał stanąć na czele wojsk polskich w Rosji i planował rozmowy z przywódcami rewolucji lutowej. Nie doszło to jednak do skutku. Próba porozumienia z Beselerem w sprawie budowy zrębów wojska polskiego także się nie udała. „Próba niemiecka dała takie same rezultaty jak austriacka”, a rozkład następuje jeszcze szybciej niż za czasów austriackiej utopii. Jako jedyny przedstawiciel spraw wojskowych w TRS nie może brać na siebie odpowiedzialności za to i uważa, że jedyną służbą, jaką jeszcze może okazać swym braciom w wojsku polskim, ostatecznym ostrzeżeniem tych, których ostrzec należy, jest podanie się jego do dymisji. Wraz z Piłsudskim do dymisji podali się pozostali członkowie Komisji Wojskowej TRS.
[i][Józef Piłsudski, Pisma Zbiorowe, t. IV, 162–164, 201–207][/i]
[srodtytul]Internowanie legionistów i aresztowanie Piłsudskiego[/srodtytul]
Czary goryczy dopełniła rota przysięgi, którą legioniści z Królestwa wstępujący do Polnische Wehrmacht Beselera mieli złożyć. Piłsudski polecił, aby jej nie składać. 3 lipca TRS przyjęła rotę przysięgi. 9 lipca większość legionistów, którzy mieli składać przysięgę, odmówiła jej złożenia. Ci, którzy jej nie złożyli, byli natychmiast wywożeni: oficerowie do obozu w Beniaminowie, szeregowi i podoficerowie do Szczypiorna. Poddani austriaccy zostali wysłani do Przemyśla, gdzie weszli w skład Polskiego Korpusu Posiłkowego. Odmowa przysięgi przesądziła także los Piłsudskiego. 22 lipca Niemcy aresztowali go i po kilku etapach przejściowych umieścili w twierdzy w Magdeburgu.
Pozornie był to okres porażek. Najpierw dymisja z Legionów przyjęta w końcu września 1916 roku, potem nieudana próba budowy wojska, wykorzystując Tymczasową Radę Stanu. Ale, jak powiedział sam Beseler, dla niego i dla Piłsudskiego Warszawa okazała się za mała. Do tego stopnia, że kazał Piłsudskiego aresztować. Pozornie były to więc osobiste porażki. Ale wszystkie one uruchomiły procesy, które w konsekwencji doprowadziły do wydarzeń 11 listopada 1918 roku. Przygotowania do tego spektakularnego powrotu zajęły Piłsudskiemu długie miesiące w magdeburskim odosobnieniu.
[i]Janusz Cisek, dyrektor Muzeum Wojska Polskiego. W latach 90. dyrektor Instytutu Józefa Piłsudskiego w Nowym Jorku. Autor m.in. „Kalendarium życia Józefa Piłsudskiego (wspólnie z Wacławem Jędrzejewiczem) oraz albumu „Józef Piłsudski”. Profesor w Instytucie Europeistyki UJ[/i]
[link=http://www.januszcisek.pl]www.januszcisek.pl[/link]
[mail=jcisek@muzeumwp.pl]jcisek@muzeumwp.pl[/mail]
[ramka]ŻOŁNIERZ I RZĄD
Polska w tej wojnie miała to nieszczęście, że przed tym, nim powstał jej rząd, zjawił się na świat jej żołnierz. Stąd płyną wszystkie fikcje rządowe, które nikogo zadowolić nie mogły, a które wszystkie zadawalać miały choć w części tę naturalną tęsknotę żołnierza do prawomocnej politycznej reprezentacji jego dzieł i pracy.
[i]Józef Piłsudski, list do Józefa Brudzińskiego, rektora Uniwersytetu Warszawskiego, 6 listopada 1916 r., w: „Pisma zbiorowe”, t. IV, Warszawa 1937, s. 88 – 89[/i][/ramka]
[ramka]POCZUCIE CELU
Jestem żołnierzem z ducha i usposobienia i dlatego, pomimo że się sam dla wielu stałem takim surogatem przedstawicielstwa polskiej władzy – tak samo jak inni moi koledzy tęsknię do istnienia formy, w którą się normalnie wylewa ojczyzna żołnierza – do rządu, który żołnierza reprezentuje na zewnątrz, który z niego wszelkie troski polityczne zdejmuje i daje poczucie zrozumiałe celu, dla którego krew się daje.
[i]Józef Piłsudski, List do Józefa Brudzińskiego, rektora Uniwersytetu Warszawskiego, 6 listopada 1916 r., w: „Pisma zbiorowe”, t. IV, Warszawa 1937, s. 88 – 89[/i][/ramka]
[ramka]Z KAŻDYM DNIEM...
Dawałem temu wyraz w formie bardzo dosadnej w głównym naczelnictwie armii austro-węgierskiej, że pozostawanie w szeregach obcej – niepolskiej – armii bez wyraźnego nakazu własnej polskiej władzy politycznej jest tak ciężkim i trudnym do zniesienia, że z każdym dniem staje się to bardziej niemożliwym dla ludzi z zaboru rosyjskiego.
[i]Józef Piłsudski, List do Józefa Brudzińskiego, rektora Uniwersytetu Warszawskiego, 6 listopada 1916 r., w: „Pisma zbiorowe”, t. IV, Warszawa 1937, s. 88 – 89[/i][/ramka]
[ramka]CZYŚCIŁBYM BUTY
Gdyby mi w czasie wojny rząd mój nakazał czyścić buty, tobym to z całą nieumiejętnością czynił, gdyby kazał wstąpić do armii Syngalezów czy Botokudów, uczyniłbym to również bez wahania. Odwrotnie zaś – przy braku rządu własnego nie mogę nie dawać wyrazu w swym postępowaniu, że po to poszedłem na wojnę, by moja ojczyzna swój własny rząd miała.
[i]Józef Piłsudski, List do Józefa Brudzińskiego, rektora Uniwersytetu Warszawskiego, 6 listopada 1916 r., w: „Pisma zbiorowe”, t. IV, Warszawa 1937, s. 88 – 89[/i][/ramka]