Z udziału w tej samej konferencji zrezygnował też minister Andrzej Przewoźnik stojący na czele Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. Jak ustaliła „Rz”, powodem absencji urzędników państwowych jest temat konferencji oraz obecność wśród referentów ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego. Kapłan otwarcie domaga się uznania mordów na Wołyniu za ludobójstwo i upamiętnienia ofiar.
Program konferencji organizowanej przez Rzecznika Praw Obywatelskich był znany od kilku tygodni. Zakładał, że weźmie w niej udział dyrektor departamentu MSZ zajmującego się współpracą z Polonią – Wojciech Tyciński. Miał wygłosić wystąpienie: „Stanowisko i działania Ministerstwa Spraw Zagranicznych w sprawie polskich miejsc pamięci na Ukrainie”. Z kolei Andrzej Przewoźnik miał mówić o „Problemach stosownego urządzenia miejsc polskiej pamięci narodowej na Ukrainie w świetle 20-letnich doświadczeń Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa”.
– Rozumiałem decyzję MSZ o wzięciu udziału w konferencji, ale rozumiem również dlaczego zrezygnowali – mówi „Rz” dr Janusz Kochanowski. Zapewnia, że konferencja nie jest wymierzona w Ukrainę. – Jestem ostatnią osobą o której można powiedzieć, że chce godzić w dobre stosunki polsko-ukraińskie – zaznacza.
Rzecznik MSZ Piotr Paszkowski tłumaczy, że odwołanie udziału przedstawiciela resortu w tym spotkaniu jest spowodowany brakiem uzgodnień między ministerstwem a organizatorem. – W tak delikatnej i ważnej materii, jaką są stosunki między Polską a Ukrainą, powinno dojść do uzgodnień. Tymczasem o referentach i programie konferencji dowiedzieliśmy się z opóźnieniem. W tej sytuacji postanowiono, że przedstawiciele MSZ w konferencji udziału nie weźmie – mówi „Rz” Paszkowski. Odmówił potwierdzenia, że w tej sprawie interweniowała ambasada Ukrainy, której nie podobał się nie tylko temat spotkania, ale również fakt, że przemawiać ma ksiądz Isakowicz-Zaleski.
Według kapłana od dłuższego czasu pojawiały się informacje, że konferencja i jego w niej udział budziły zastrzeżenia środowisk ukraińskich. – Zasmuca mnie bardzo, że przedstawiciele władz polskich w imię dobrych stosunków z Ukrainą nie chcą pamiętać o Polakach w okrutny sposób wymordowanych na Wołyniu – mówi „Rz” duchowny. Zapewnia, że jemu również zależy na dobrych stosunkach z sąsiadami. – Jednak budowanie tych stosunków na kłamstwie, to ślepa uliczka, zwłaszcza, że na Ukrainie odradza się nie tylko patriotyzm ale niestety również nacjonalizm sławiący zbrodniarzy jako bohaterów narodowych – ostrzega ks. Isakowicz-Zaleski.