Pierwszy ułan Rzeczypospolitej

„Był jednym z najmilszych anachronizmów w XX wieku – pisał o nim Stanisław Cat-Mackiewicz. Coś z beztroskiego ułana, cygana, szlachcica”: Bolesław Wieniawa-Długoszowski.

Publikacja: 27.05.2009 14:07

Z lewej obok marszałka Bolesław Wieniawa-Długoszowski

Z lewej obok marszałka Bolesław Wieniawa-Długoszowski

Foto: Muzeum Wojska Polskiego

Adiutant i przyjaciel Józefa Piłsudskiego, towarzysz zabaw poetów Skamandra, birbant, pojedynkowicz, ulubieniec Warszawy. Z wykształcenia lekarz, erudyta, tłumacz Baudelaire’a (ciekawe, że autora „Kwiatów zła” tłumaczył także Kazimierz Sosnkowski), dyplomata, polityk, generał. Pierwszy ułan II Rzeczypospolitej.

Ale też twórca wielu wierszy i piosenek legionowych (m.in. „Wstąp bracie między strzelce!”, „O pierwszym patrolu”, „W medycynę naszej doby”). Największą popularność wśród żołnierzy zdobyła jego „Piosenka urlopnika z 6. Pułku legionów” powstała w marcu 1915 roku podczas walk pozycyjnych nad Nidą. W śpiewnikach drukowano jej mocno złagodzoną wersję zaczynającą się od słów:

Szedł ułan raz na odpoczynek

I ryczał niby ranny lew –

Psia krew! Psia krew! Psia krew!

Psia krew! Psia krew! Psia krew!”

Legenda głosi, że koledzy poprosili Wieniawę, by ułożył piosenkę z maksymalną ilością przekleństw. I taką napisał, a że drukowana była niesłychanie rzadko, warto ją przytoczyć, co bardziej wrażliwych czytelników, upraszając o wyrozumiałość:

Szedł szóstak raz na odpoczynek,

a w ręku miał jak broń na tuj potężny...

Biedaczek tęsknił, ach, do...,

bo całą wojnę czuł jej brak,

niech trafi szlag!

I dopadł dziewkę w stogu siana,

i stal swej p... na niej zmiął:

do dupy z nią!

I powstał we wsi wielki lament,

rodzice w skargach wiodą prym:

to sk...

I nie dziękując za traktament,

opuścił on rodzinną wieś:

ja mam ją gdzieś!

Miast ch... w rękę wziął karabin,

poszedł i gdzieś na wojnie szczezł.

J... go pies.

(„tuj” – okrzyk dowodzącego równoznaczny z „już” czy „teraz”)

Był wcieleniem Kozietulskiego. Opublikował kiedyś w „Kurierze Porannym” aforyzm: „Ludzie szanują się wzajemnie dla swych cnót – kochają zaś dla swych wad”, i skomentował to zdanie następująco: „Dlatego przystałem na kawalerzystę, bo ułan czy szwoleżer jest syntezą wszystkich cnót i wad polskich. Trzeba go szanować, a nie można nie kochać”.

Kochano go zatem powszechnie, przymykając oko na skandale, jakie wywoływał, ryzykowne żarty, z czasem burdy nad ranem, gdy po wizytach we wszystkich liczących się lokalach stolicy wracał do domu – bywało – trzema dorożkami. W pierwszej jechał on sam, w drugiej szabla, w trzeciej rękawiczki.

Marian Hemar pisał: „Byle Piłsudski nie zmarszczył nań brwi. Poza tym nie bał się samego diabła”.

Ostatnie lata przed wojną spędził w Rzymie jako ambasador (znakomity!). Po klęsce wrześniowej wyznaczony został przez Ignacego Mościckiego na prezydenta Rzeczypospolitej. Nacisk niechętnych mu Francuzów, a i chłodna postawa Władysława Sikorskiego spowodowały, że zrezygnował z objęcia zaszczytnego stanowiska. Wyjechał do Stanów Zjednoczonych, gdzie na utrzymanie rodziny zarabiał m.in. introligatorstwem artystycznym (!). W końcu w 1942 r. mianowany został posłem RP na Kubie. W przeddzień odlotu z Nowego Jorku do Hawany, 1 lipca, wyskoczył z piątego piętra budynku, w którym mieszkał. Miał 61 lat.

W wierszu „Ułańska jesień” napisał m. in.:

I wiem, że mi tam w niebie z karku

łba nie zedrą,

Trochę się na mój widok skrzywi

Święty Duch,

Lecz się tam za mną wstawią

Olbromski i Cedro,

Bom był jak prawy ułan, lampart,

ale zuch.

We wrześniu 1990 r. jego prochy zostały przewiezione do ojczyzny, gdzie spoczęły na Cmentarzu Rakowickim w Krakowie.

Adiutant i przyjaciel Józefa Piłsudskiego, towarzysz zabaw poetów Skamandra, birbant, pojedynkowicz, ulubieniec Warszawy. Z wykształcenia lekarz, erudyta, tłumacz Baudelaire’a (ciekawe, że autora „Kwiatów zła” tłumaczył także Kazimierz Sosnkowski), dyplomata, polityk, generał. Pierwszy ułan II Rzeczypospolitej.

Ale też twórca wielu wierszy i piosenek legionowych (m.in. „Wstąp bracie między strzelce!”, „O pierwszym patrolu”, „W medycynę naszej doby”). Największą popularność wśród żołnierzy zdobyła jego „Piosenka urlopnika z 6. Pułku legionów” powstała w marcu 1915 roku podczas walk pozycyjnych nad Nidą. W śpiewnikach drukowano jej mocno złagodzoną wersję zaczynającą się od słów:

Pozostało jeszcze 80% artykułu
Historia
Krzysztof Kowalski: Zabytkowy łut szczęścia
Historia
Samotny rejs przez Atlantyk
Historia
Narodziny Bizancjum
Historia
Muzeum rzezi wołyńskiej bez udziału państwa
Materiał Promocyjny
Kluczowe funkcje Małej Księgowości, dla których warto ją wybrać
Historia
Rocznica wyzwolenia Auschwitz. Przemówią tylko Ocaleni
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego