Dla Marszałka była to okazja, by odciągnąć od endecji ziemiaństwo i arystokrację oraz zjednać je sobie. Wciąż żywy był bowiem w tych kręgach obraz Piłsudskiego jako socjalisty, „bandyty spod Bezdan”. Powstał wtedy wierszyk: „To nie sztuka zabić kruka ani sowę trafić w głowę, ale sztuka całkiem świeża trafić z Bezdan do Nieświeża”. Odpowiadając na toast na swoją cześć, Piłsudski mówił: „Miałem adiutanta, który pochodził z tego gniazda, i niewątpliwie duch Stanisława Radziwiłła jest z nami, gdy tu bawi jego wódz naczelny. Ani mnie to przeraża, ani dziwi. Dziś chcę jego wspomnieć nie jako umarłego, lecz jako żywego.
Rycerska prawda tego domu uosobiła się w nim. Duma wielkiego domu, który tak dawno przeszłości naszej służył, zlały się w nim z wierną, twardą służbą żołnierza”. Urodzony w 1880 roku Stanisław Wilhelm Radziwiłł był synem dość oddalonego od polskości Antoniego Wilhelma, niemieckiego generała i adiutanta cesarzy Wilhelma I, Fryderyka III i Wilhelma III. Po śmieci ojca odziedziczył ogromne dobra na Polesiu (w latach międzywojennych ordynacja dawidgródecka liczyła 150 tys. ha), stworzone wręcz do polowań – większość obszaru zajmowały lasy, a także błota.
Radziwiłł był zaś zapalonym myśliwym. Karierę wojskową rozpoczął jako ochotnik w szeregach wojska carskiego, podczas wojny z Japonią, walczył też jako oficer rosyjski podczas I wojny światowej. W Wojsku Polskim służył od 1919 r., m.in. jako adiutant Piłsudskiego. Poprosił o przydział frontowy i został szefem sztabu 17. Pułku Ułanów. Poległ w kwietniu 1920 r. podczas ofensywy na Kijów, pod Malinem, dowodząc obroną stacji kolejowej.