Niemiecka gigantomania

Traktat wersalski zabraniał Niemcom budowy i posiadania okrętów wojennych o wyporności ponad 10 tys. ton. Niemcy nie przestrzegali tych postanowień. Szef koalicyjnego gabinetu w latach 1928 – 1930 Herman Mueller-Franken przegłosował opozycyjną SPD z jej hasłem „jedzenie dla dzieci albo opancerzone krążowniki” i zamówił jeden pancernik kieszonkowy, na co przygotował 80 mln marek. Polityków Republiki Weimarskiej nie odstraszył nawet kryzys, który spustoszył państwową kasę. Niezależnie od okoliczności, okrojona traktatem wersalskim niemiecka marynarka wojenna musiała otrzymać swój pierwszy korsarski okręt.

Publikacja: 12.06.2009 10:12

Wizyta Hitlera na pokładzie „Bismarcka”, 5 maja 1941 r.

Wizyta Hitlera na pokładzie „Bismarcka”, 5 maja 1941 r.

Foto: bettmann/corbis, corbis, bridgeman art library

Dla skonstruowania tej jednostki Krupp pospiesznie ściągnął do Kolonii inżynierów, których dzieci – ku wielkiemu zdziwieniu sąsiadów – mówiły po holendersku. Część projektów została wcześniej wykonana w holenderskich stoczniach Kruppa. Stępka została położona w lutym 1929 roku w należącej do Kruppa stoczni Deutsche Werke w Kolonii. Okręt wypłynął w pierwszy rejs w maju 1932 roku.

W latach 30. Niemcy zwodowali trzy kieszonkowe pancerniki: wymieniony już „Deutschland” (później „L?tzow”), „Admiral Scheer” i „Admiral Graf Spee”. Zamiast dozwolonej wyporności 10 tys. ton miały 16 tys. ton i spawany elektrycznie kadłub, który był lżejszy od nitowanego. Dzięki temu główna artyleria miała działa kalibru 280 mm, a nie 203 mm jak w ciężkich krążownikach. Do tego „Deutschland” miał osiem armat kalibru 150 mm i działa mniejszego kalibru. Silniki wysokoprężne MAN o mocy 56 000 KM rozpędzały okręt do 28 węzłów, co pozwalało na ucieczkę przed cięższymi jednostkami wroga. Oszczędny diesel zapewniał duży zasięg blisko 9 tys. mil morskich (16,5 tys. km), który umożliwiał grasowanie po morzach i topienie statków handlowych.

Hitler miał znacznie ambitniejsze od polityków weimarskich plany. 16 marca 1935 weimarska Marinenleitung stała się Kriegsmarine. Od czterech miesięcy zakłady Kruppa Germaniawerft i Gusonswerk produkowały pancerne płyty i armaty dla nowych pancerników. W czerwcu 1935 roku Brytyjczycy pozwolili Niemcom na rozbudowę floty. Już jesienią 1935 roku hamburska stocznia Blohm & Voss otrzymała zle-cenie na budowę okrętu liniowego typu F, który potem został nazwany „Bismarck”. Okręt (wart pół miliarda przedwojennych złotych) wszedł do służby w sierpniu 1940 roku. „Tirpitz” pół roku później.

Okręty miały osiem dział kalibru 380 mm i 12 armat kalibru 150 mm oraz kilkadziesiąt mniejszych armat. Wyporność jednostek wynosiła ok. 50 tys. t. Od dziobu do rufy mierzyły nieco ponad 250 m, miały 36 m szerokości. Kadłub był chroniony pancerzem o grubości 320 mm. Niemcy nie mieli wydajnych turbin parowych – ich moc przekraczała 150 000 KM, gdy podobnej wielkości amerykański pancernik „Iowa” miał 212 000 KM. Okręty typu F rozpędzały się do 31 węzłów, jednak przy dużych prędkościach turbiny wpadały w niebezpieczne wibracje.

Plany Hitlera nie ograniczały się do budowy dwóch pancerników. W drugiej połowie lat 30. powstał gigantyczny plan Z, który przewidywał budowę 13 okrętów i krążowników liniowych, czterech lotniskowców, 44 lekkich krążowników i ośmiu ciężkich, 68 niszczycieli oraz 249 okrętów podwodnych. Plan Z miał zostać zrealizowany do 1945 roku. W momencie wybuchu wojny został wstrzymany, a położone trzy stępki pod okręty liniowe typu H złomowane. Kriegsmarine miała w 1939 roku pięć razy więcej personelu niż w 1932 roku i 12-krotnie większy budżet.

Gdyby Niemcy zrealizowali plan Z, okręty niemieckiej marynarki stałyby bezużytecznie na kotwicach – zabrakłoby dla nich paliwa, bo zużyłyby rocznie 6 mln ton paliw, czyli całą roczną konsumpcję paliw w Niemczech w 1938 roku. Niemcom brakowało nie tylko paliwa. Już w 1937 roku dowódca Kriegsmarine admirał Reader ostrzegał, że prace w stoczniach trzeba będzie zatrzymać z powodu braku stali, chociaż w 1938 roku Niemcy wytworzyli 20,7 procent światowej stali.

„Bismarck” został zatopiony w 1941 roku po wielkim pościgu. Trzy lata później bombowce RAF zatopiły zacumowanego w norweskim fiordzie „Tirpitza”.

[i]Robert Przybylski, dziennikarz „Rzeczpospolitej”znawca historii gospodarczej i techniki[/i]

Dla skonstruowania tej jednostki Krupp pospiesznie ściągnął do Kolonii inżynierów, których dzieci – ku wielkiemu zdziwieniu sąsiadów – mówiły po holendersku. Część projektów została wcześniej wykonana w holenderskich stoczniach Kruppa. Stępka została położona w lutym 1929 roku w należącej do Kruppa stoczni Deutsche Werke w Kolonii. Okręt wypłynął w pierwszy rejs w maju 1932 roku.

W latach 30. Niemcy zwodowali trzy kieszonkowe pancerniki: wymieniony już „Deutschland” (później „L?tzow”), „Admiral Scheer” i „Admiral Graf Spee”. Zamiast dozwolonej wyporności 10 tys. ton miały 16 tys. ton i spawany elektrycznie kadłub, który był lżejszy od nitowanego. Dzięki temu główna artyleria miała działa kalibru 280 mm, a nie 203 mm jak w ciężkich krążownikach. Do tego „Deutschland” miał osiem armat kalibru 150 mm i działa mniejszego kalibru. Silniki wysokoprężne MAN o mocy 56 000 KM rozpędzały okręt do 28 węzłów, co pozwalało na ucieczkę przed cięższymi jednostkami wroga. Oszczędny diesel zapewniał duży zasięg blisko 9 tys. mil morskich (16,5 tys. km), który umożliwiał grasowanie po morzach i topienie statków handlowych.

Historia
Paweł Łepkowski: Najsympatyczniejszy ze wszystkich świętych
Historia
Mistrzowie narracji historycznej: Hebrajczycy
Historia
Bunt carskich strzelców
Historia
Wojna zimowa. Walka Dawida z Goliatem
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Historia
Archeologia rozboju i kontrabandy
Materiał Promocyjny
Transformacja w miastach wymaga współpracy samorządu z biznesem i nauką