Niemcy rozstrzeliwali na miejscu pochwyconych komisarzy politycznych, a za Wehrmachtem posuwały się esesmańskie Einsatzgruppen, które mordowały wszystkich Żydów i przedstawicieli sowieckiej władzy.
Sowieci także nie patyczkowali się z jeńcami, choć z początku – kiedy sami poddawali się tysiącami – niewielu ich mieli.
Nigdy się nie dowiemy, jak potoczyłaby się wojna, gdyby Hitler kazał dbać o wziętych do niewoli czerwonoarmistów, a nie głodził i nie maltretował ich na śmierć, oraz gdyby całą wyprawę poprowadził pod hasłem wyzwolenia od komunizmu ujarzmionych narodów, zamiast podbijać je i traktować z najwyższym okrucieństwem. Ale wymagać od niego rezygnacji z ideologii Herrenvolku i Lebensraumu na Wschodzie, to jak oczekiwać łagodności od krwawej bestii nastawionej na mord.
Spotkał się z drugą bestią, która szybko zrozumiała, że trzeba dać swym poddanym alternatywę dla śmierci z rąk najeźdźcy.
I Stalin dał ją – śmierć za Rosję na polu chwały. W dużej mierze dzięki temu w końcu zwyciężył.