W Perłowym Porcie przebywał wówczas rdzeń sił liniowych Floty Pacyfiku. Wzdłuż brzegów Wyspy Forda i w innych rejonach kotwicowiska stało osiem okrętów liniowych, dwa krążowniki ciężkie i sześć lekkich, 29 niszczycieli, pięć okrętów podwodnych, 20 okrętów innych klas (stawiacze min, trałowce) oraz 24 jednostki pomocnicze. Lotnictwo marynarki i wojsk lądowych posiadało na Hawajach 387 samolotów.
Kiedy pierwsza fala japońskich samolotów zbliżała się do Hawajów, obsada zainstalowanego w Opana Point radaru wojsk lądowych wykryła napastników i powiadomiła oficera operacyjnego z centrum dozoru powietrznego (które dopiero niedawno zostało zbudowane i jeszcze nie działało na 100 proc.) por. Kermita A. Tylera. Ten stwierdził, że to sześć awizowanych wcześniej amerykańskich bombowców B-17, których przewidywany kurs różnił się zaledwie o kilka stopni od kursu Japończyków. Tym samym stracono ostatnią szansę poderwania w powietrze dyżurnych myśliwców.
O godz. 7.40 kmdr por. Fuchida rozkazał podległym pilotom zająć pozycję do ataku, a 15 minut później nad Pearl Harbor nadleciały pierwsze samoloty torpedowe. Najpierw zaatakowały lekki krążownik „Raleigh” i omyłkowo okręt-cel „Utah”. O godz. 7.58 kmdr por. Logan Ramsey z 2. Skrzydła Patrolowego po ataku japońskiego samolotu na jego lotnisko podniósł alarm, nadając na wszystkich częstotliwościach: „Atak lotniczy na Pearl Harbor! To nie są ćwiczenia!”. O godz. 8.00 meldunek tej samej treści przekazano szefowi operacji morskich oraz dowódcom Floty Atlantyku i Floty Azjatyckiej.
Japończykom udało się uzyskać pełne zaskoczenie. Na okrętach stojących w bazie trwały przygotowania do niedzielnego podniesienia bandery, znaczna część marynarzy przebywała na lądzie na przepustkach. Atakujący skupili się na ciężkich okrętach. Równocześnie z samolotami torpedowymi atakowały bombowce. Storpedowany został krążownik „Helena”, a eksplozja poważnie uszkodziła cumujący z nim burta w burtę stawiacz min „Ogala”. Trafienia otrzymały okręty liniowe „Oklahoma” i „West Virginia”, „Arizona”, „California”, „Nevada” i „Maryland”. Nie próżnowały również japońskie maszyny wydzielone do atakowania lotnisk. Płomienie błyskawicznie ogarnęły hangary na Wyspie Forda, masakrą zgrupowanych na ziemi samolotów amerykań- skich, rozległymi zniszczeniami infrastruktury i uszkodzeniem pasów startowych zakończyły się ataki na bazy lotnicze Hickam, Wheeler, Kaneohe. Przeciwko pierwszej fali japońskiej w powietrze zdołały poderwać się tylko dwa myśliwce amerykańskie – P-40 C Tomahawk pilotowane przez podporuczników Kena Taylora i George’a Welcha.
[srodtytul]Atak – druga fala[/srodtytul]
Podczas gdy samoloty pierwszej fali wracały na lotniskowce, z okrętów startowały maszyny drugiej fali uderzeniowej i drugiej fali osłony powietrznej – łącznie 171 samolotów dowodzonych przez kmdr. ppor. Shigekazu Shimazaki. Pierwszą grupę tworzyły 54 bombowce B5N uzbrojone w bomby od- łamkowo-burzące o wagomiarze 249 kg i 54 kg, które miały dokończyć masakrowanie amerykańskich lotnisk. Drugą – 81 bombowców D3A uzbrojonych w bomby odłamkowo-burzące o wagomiarze 249 kg, którym nakazano atakować krążowniki i lżejsze okręty. Trzecią – 36 myśliwców A6M Zero jako osłona.
[srodtytul]Japońskich pilotów powitał nad [/srodtytul]
Pearl Harbor gęsty, ale chaotyczny i niezbyt skuteczny ogień przeciwlotniczy. Mimo że przeszkadzał im także dym buchający z trafionych okrętów i instalacji bazy, w większości zdołali wykonać postawione zadania. Atak spowodował dalsze rozległe uszkodzenia infrastruktury lotniskowej, uszkodzony został suchy dok w stoczni marynarki i dwa znajdujące się w nim niszczyciele, dalsze trafienia otrzymały okręty liniowe „Nevada” i „California” oraz inne jednostki pływające.
Mimo niebagatelnego sukcesu admirał Nagumo wahał się, czy wysłać nad amerykańską bazę trzecią falę uderzeniową. Jego niepewność najbardziej potęgował brak informacji o wrogich lotniskowcach. Japoński dowódca obawiał się więc, że jego okręty mogą się stać obiektem zmasowanego uderzenia niewykrytego na razie przeciwnika. Choć kmdr Genda naciskał na przeprowadzenie trzeciego uderzenia, Nagumo rozmyślił się i zarządził powrót do baz. Dzięki temu ocalały zgromadzone na Hawajach amerykańskie rezerwy materiałów pędnych – w zbiornikach było aż 530 mln litrów paliwa. Jego zniszczenie zmusiłoby Flotę Pacyfiku do wycofania się na Wschodnie Wybrzeże USA, a uzupełnienie zapasów wymagałoby co najmniej kilku miesięcy.
[srodtytul]Bilans[/srodtytul]
Siły japońskie osiągnęły znaczny sukces taktyczny i operacyjny. Z ośmiu amerykańskich okrętów liniowych przebywających w bazie pięć zostało zatopionych, a pozostałe odniosły uszkodzenia. Ponadto Amerykanie stracili dwa niszczyciele i jeden stary pancernik („Utah” służący jako okręt-cel), a wiele innych mniejszych okrętów odniosło uszkodzenia. Na lotniskach Japończycy zniszczyli 188 i uszkodzili 159 spośród 402 znajdujących się na Hawajach amerykańskich samolotów. Zginęło 2001 członków personelu marynarki, 110 żołnierzy piechoty morskiej, 221 żołnierzy sił powietrznych wojsk lądowych, 17 żołnierzy wojsk lądowych i 58 osób cywilnych. Straty atakujących ograniczyły się do 65 ludzi, 29 samolotów i pięciu miniaturowych okrętów podwodnych.
Amerykańska Flota Pacyfiku została sparaliżowana, co umożliwiło cesarskiej armii i marynarce przejście do strategicznej ofensywy przeciwko Filipinom, Malajom i Indiom Holenderskim oraz w strefie Środkowego Pacyfiku. Zgodnie z założeniami admirała Yamamoto Japonia uzyskała kilkanaście miesięcy względnej swobody działania, która nader udatnie wykorzystana została do zdobycia zasobnych w surowce strategiczne i kluczowych w wymiarze wojskowym obszarów.
Amerykańska marynarka wojenna została ugodzona boleśnie, ale jej rany nie były tak rozległe, jak to się początkowo wydawało. Z okrętów liniowych trwale utracono tylko trzy: „Arizonę”, „Oklahomę” i stary „Utah”. Z wraków odzyskano większość najbardziej wartościowych elementów wyposażenia, np. dwie wieże artylerii głównej z „Arizony”. Admirał Nimitz stwierdził później: „dzięki Bogu, że nasza flota była w Pearl Harbor 7 grudnia 1941 roku”, mając na myśli sytuację, że admirał Kimmel wykryłby Japończyków i wyprowadził flotę przeciwko nim. Zdaniem Nimitza Amerykanie ponieśliby wówczas klęskę, tracąc znacznie więcej okrętów na otwartym oceanie, gdzie ich odzyskanie i remont nie byłyby możliwe.
Nade wszystko atak na Pearl Harbor wyrwał Amerykę z izolacjonizmu. Prezydent nie miał już problemów z przekonaniem opinii publicznej, że przystąpienie Stanów Zjednoczonych do wojny jest nie tylko zgodne z ich interesami, ale wręcz konieczne z przyczyn moralnych. Rozpoczął się proces przestawiania gospodarki na tory wojenne i rozbudowy sił zbrojnych. Gigantyczne możliwości przemysłu amerykańskiego stały się jednym z największych atutów aliantów.
W sukcesie odniesionym na Hawajach tkwił więc zaczątek klęski. Japończycy, których kultura strategiczna kształtowała się pod wpływem doświadczeń wyniesionych z konfliktów z Chinami i carską Rosją, najwyraźniej nie docenili przeciwnika i nie przewidzieli, że rozpoczynają nie kolejną wojnę lokalną, której stawką dla przeciwnika jest utrata jednej albo drugiej prowincji, ale włączają się w globalny konflikt totalny, który może się zakończyć jedynie całkowitą klęską jednej ze stron.