Reklama
Rozwiń
Reklama

Strategia i taktyka: lotniskowce – nowi władcy mórz

18 stycznia 1911 roku amerykański pilot Eugene Ely wylądował bezpiecznie na specjalnej platformie krążownika pancernego „Pennsylvania”.

Publikacja: 03.07.2009 14:41

Kiedy rok później wyczyn ten – ku chwale brytyjskiego imperium – powtórzył kmdr Charles Rumney Samson, tym razem startując z okrętu znajdującego się w ruchu, stało się jasne, że rozpoczął się światowy wyścig w tworzeniu lotnictwa pokładowego. Na pierwsze lądowanie na płynącym po pełnym morzu okręcie trzeba było poczekać do 1917 roku, jednak możliwość ataku lotniczego wyprowadzonego z dala od własnych lotnisk i baz zaopatrzeniowych zawładnęła wyobraźnią wojskowych strategów.

Pierwszego ataku lotniczego z pokładu okrętu dokonali Japończycy jeszcze podczas pierwszej wojny światowej. Cztery wodnosamoloty startujące z platformy transportowca „Wakamiya” przeprowadziły wówczas śmiały rajd bombowy na niemiecką bazę morską Tsingtao w Chinach.

Nie próżnowali także Brytyjczycy, którzy wysłali na morze pierwsze klasyczne lotniskowce zbudowane na bazie dużych statków handlowych oraz pancerników i krążowników liniowych. Samoloty startujące z pokładu „Ark Royal” wspierały alianckie lądowanie w Dardanelach, a piloci z „Furious” z powodzeniem atakowali nadmorskie bazy niemieckich sterowców.

Mimo że w latach 20. i 30. XX wieku większość światowych potęg morskich przystąpiła do rozbudowy flot lotniskowców, eksperci spierali się o ich miejsce w przyszłych konfliktach zbrojnych. Nad horyzontem mórz i oceanów ciągle rozpościerała się wiara w siłę potężnych dział wielkich pancerników. Dlatego początkowo lotniskowce zepchnięto do roli okrętów osłony i wsparcia.

Jednym z tych, którzy przewidzieli pierwszoplanową rolę lotniskowców w przyszłych bitwach morskich, był japoński admirał Yamamoto. Uważał lotniskowce za „najbardziej ofensywną ze wszystkich broni”, a plany rozbudowy floty pancerników publicznie skrytykował: „Pancerniki przydadzą się Japonii w nowoczesnej walce jak miecze samurajskie”.

Reklama
Reklama

Brytyjski atak na włoską bazę morską w Tarencie (1940 r.), klęska zadana amerykańskiej flocie w Pearl Harbor oraz zatopienie przez japońskie samoloty torpedowo-bombowe brytyjskich pancerników „Prince of Wales” i „Repulse” na pełnym morzu niedaleko Singapuru stanowiły przełom w historii wojen morskich. Podczas drugiej wojny światowej lotniskowce stały się główną siłą uderzeniową flot, odbierając prymat okrętom liniowym.

Kiedy rok później wyczyn ten – ku chwale brytyjskiego imperium – powtórzył kmdr Charles Rumney Samson, tym razem startując z okrętu znajdującego się w ruchu, stało się jasne, że rozpoczął się światowy wyścig w tworzeniu lotnictwa pokładowego. Na pierwsze lądowanie na płynącym po pełnym morzu okręcie trzeba było poczekać do 1917 roku, jednak możliwość ataku lotniczego wyprowadzonego z dala od własnych lotnisk i baz zaopatrzeniowych zawładnęła wyobraźnią wojskowych strategów.

Reklama
Historia
Wielkie Muzeum Egipskie otwarte dla zwiedzających. Po 20 latach budowy
Materiał Promocyjny
Czy polskie banki zbudują wspólne AI? Eksperci widzą potencjał, ale też bariery
Historia
Kongres Przyszłości Narodowej
Historia
Prawdziwa historia agentki Krystyny Skarbek. Nie była polską agentką
Historia
Niezależne Zrzeszenie Studentów świętuje 45. rocznicę powstania
Materiał Promocyjny
Urząd Patentowy teraz bardziej internetowy
Historia
Którędy Niemcy prowadzili Żydów na śmierć w Treblince
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama