W tym zeszycie nie słychać szczęku oręża, huku dział ani zgiełku politycznych swarów. Tym razem Janusz Cisek pisze na temat, który w tytule wypracowania szkolnego brzmiałby dość nudno: „Józef Piłsudski a twórcy i ich dzieło.
Związki Marszałka z polską kulturą wysoką i masową z uwzględnieniem kultury fizycznej”. Ale jeśli ujrzymy te setki obrazów, szkiców, rzeźb, medali, a nawet karykatur rysowanych często przez najzdolniejszych artystów, jeżeli przypomnimy sobie strofy i rozdziały kreślone ręką wspaniałych poetów oraz pisarzy, to nasz bohater stanie przed nami jak żywy.
Cisek opisuje sprzężenie zwrotne między Piłsudskim a twórcami. Oni byli zafascynowani dokonaniami Komendanta, a on ich potrzebował do utrwalenia owych czynów, jako sugestywnego świadectwa, spuścizny potrzebnej współczesnym i potomnym. Autor przypomina też kompletnie dziś zapomniane wielkie widowisko patriotyczne, jakim było sprowadzenie do ojczyzny szczątków Juliusza Słowackiego. Najwięksi artyści pisali o krakowskich uroczystościach oraz tworzyli ich scenografię. Scenariusz nakreślił zaś Marszałek, dając społeczeństwu romantyczny program ideowy oraz rodzaj testamentu. Osiem lat później sam spoczął na Wawelu, „królom równy”...
Pozwolę sobie dodać do tego jedną skromną uwagę, zwłaszcza że sam niegdyś sporo rysowałem, również z natury. Otóż postać, głowa i oblicze Komendanta czyniły zeń wymarzony model dla malarzy i rzeźbiarzy. Popatrzmy tylko na jego rysy – proste, jakby wykute w kamieniu. Nie o to chodzi, że był przystojnym mężczyzną, mającym zresztą wzięcie u kobiet.
Był mężczyzną z charakterem, co podkreślały: wysoko sklepione czoło, regularne rysy, proporcjonalny nos, policzki i szczęki. Oczy podobno dobitnie wyrażały myśli i uczucia; bywały łagodne i gniewne. Z wiekiem brwi i wąsy stawały się coraz bardziej krzaczaste, co tylko podkreślało wyjątkowy charakter całej głowy. Nawet przedwcześnie przygarbiona sylwetka, dość wysoka, o szerokich barach i wąskich biodrach, zachowała pewien wdzięk. Widać go nie tylko w apoteozach – przebija nawet w karykaturach!