Ustawa upamiętniająca Polaków - mieszkańców Wołynia i Polesia na przyjęcie przez Sejm czekała prawie rok. W 2008 roku propozycję uznania 14 lipca Dniem Pamięci o Polakach Pomordowanych na Kresach złożyło Polskie Stronnictwo Ludowe. Projekt nie doczekał się wówczas poddania pod sejmowe głosowanie.
- Zablokował go marszałek Bronisław Komorowski - mówił "Rz" Jarosław Kalinowski (PSL), wówczas wicemarszałek Sejmu.
Dzisiaj Sejm zdecydował się jednak oddać hołd ofiarom mordów UPA. W środę przez aklamację uchwałę w sprawie "tragicznego losu Polaków na Kresach Wschodnich". W uchwale podkreślono, że tragedia Polaków na Kresach Wschodnich II Rzeczypospolitej "winna być przywrócona pamięci historycznej współczesnych pokoleń".
- Bardzo pozytywne jest to, że w uchwale wskazano imiennie sprawców okrutnych mordów na Polakach. Napisano w niej, że za zbrodnie odpowiadają ukraińskie bojówki OUN i UPA - mówi "Rz" ks Tadeusz Isakowicz-Zaleski.
Kapelan zaangażowany w upamiętnienie ofiar zbrodni na Kresach Wschodnich dodaje, że cieszy go również wskazanie, że ofiarami mordów UPA byli też obywatele polscy innych narodowości min. Żydzi i Ormianie. - O tym, że UPA mordowało również Ormian wcześniej nie mówiono publicznie - zaznacza ks Isakowicz-Zaleski.