Kiedy po ataku na Pearl Harbor cesarskie armie uderzyły na posia- dłości brytyjskie, holenderskie i amerykańskie w Azji Południowo-Wschodniej, szybko dostrzeżono konieczność koordynacji działań.
Utworzono jednolite dowództwo – tzw. ABDACom – ale nie było ono w stanie sprawnie kierować operacjami oddziałów (często kolonialnych) rozrzuconych na ogromnym obszarze od Birmy po Australię, które nie stanowiły jednolitego związku operacyjno-taktycznego. Klęski poniesione przez aliantów na morzu ograniczyły możliwości obronne jednostek lądowych. Co gorsza, przeciwko nim stanęła dobrze wyszkolona, posiadająca wysokie morale i jednolicie dowodzona armia japońska. Znaczna jej część miała za sobą doświadczenia bojowe z Chin i Mandżurii.
Wojska sprzymierzone wyraźnie ustępowały przeciwnikowi.
Oddziały holenderskie, stanowiące równowartość dwóch dywizji piechoty, nie przedstawiały poważnej siły bojowej. Tworzona pod nadzorem amerykańskich oficerów armia Filipin była dopiero w fazie formowania, a żołnierze byli słabo wyszkoleni.
Wojska brytyjskie – najsilniejsze liczebnie w regionie – były zlepkiem różnych formacji, słabo przy- stosowanych do działań w warunkach tropikalnych. Dobrze wyposażone, częściowo zmechanizowane dywizje brytyjskie i hinduskie szkolono na podstawie regulaminów sprawdzających się na piaszczystych pustkowiach Afryki i Bliskiego Wschodu.