Wiekowo na pewno był nim (urodził się cztery dni przed Piłsudskim). Chociaż z przyszłym marszałkiem zetknął się już latach 90. XIX wieku – istnieje ich wspólne zdjęcie z Londynu z 1896 r. w gronie działaczy socjalistycznych – to jednak miał rację Kazimierz Bartel, nazywając Mościckiego najmłodszym piłsudczykiem.

Ignacy Mościcki znalazł się bowiem wśród bliskich współpracowników Marszałka dopiero z chwilą wyboru na prezydenta RP w czerwcu 1926 roku. To właśnie jego, znajomego z dawnych czasów, profesora politechnik we Lwowie i Warszawie, znanego naukowca i wynalazcę w dziedzinie chemii, współtwórcę przemysłu chemicznego w Polsce, Piłsudski zaproponował na urząd prezydenta. Okazywał mu wręcz demonstracyjny szacunek, chcąc, by takiego szacunku dla głowy państwa nauczyło się społeczeństwo.

Ignacy Mościcki odpłacał się Marszałkowi całkowitą lojalnością. Z zadowoleniem i przyjemnością spełniał swe reprezentacyjne obowiązki. Sam zresztą wyglądał niezwykle reprezentacyjnie. Jako prezydent postanowił być ojcem chrzestnym każdego siódmego syna w rodzinie. Do dziś żyje blisko 300 chrześniaków Mościckiego.

Po śmierci Piłsudskiego i wejściu w życie w 1935 r. nowej konstytucji, nadającej prezydentowi ogromne uprawnienia, postanowił nie ustępować z urzędu, choć oczekiwała tego piłsudczykowska elita. Ambicje Edwarda Śmigłego-Rydza, który zamierzał odgrywać w Polsce podobną rolę jak Piłsudski, spowodowały, że Mościcki musiał się z nim faktycznie podzielić władzą, co było pogwałceniem litery i ducha konstytucji. We wrześniu 1939 r. został internowany w Rumunii. Zrezygnował z urzędu i wyjechał do Szwajcarii, gdzie zmarł w 1946 roku. Jego prochy wróciły do kraju w 1993 roku i spoczęły w katedrze warszawskiej.