Z początkiem lat 60. XVIII wieku zbliżał się koniec panowania króla Augusta III Sasa. Władca był schorowany, całkowicie zobojętniały na sprawy polskie i zamknięty w swoim własnym drezdeńskim światku. Król ten miał już wówczas wyjątkowo złą opinię zarówno na europejskich dworach, jak i u swoich poddanych. W czasach kiedy Rzeczpospolita potrzebowała na króla lwa, rządził nią leniwiec, całkowicie obojętny na los swoich poddanych. Dopiero pod koniec życia August III zaczął interesować się polskimi sprawami, aby zapewnić tron jednemu ze swoich pięciu synów. Kto wie, może kolejny król z dynastii Wettynów miałby charakter swojego dziadka Augusta II Mocnego. Może wniósłby on jakiś powiew nadziei dla Rzeczypospolitej szarpanej od zewnątrz przez sąsiadów i od wewnątrz osłabianej przez zdrajców i warchołów. Historia potoczyła się jednak innym torem i – co należy podkreślić – do tego zaskakująco nieoczekiwanym.