Zasady samurajskiego kodeksu bushido pod pewnymi względami przypominają mentalność skorpiona ze znanej anegdoty o tym, jak przeprawiał się na drugą stronę rzeki dzięki antylopie. Wzięła ona na kark groźnego pajęczaka, pod warunkiem że nie ugodzi jej jadowitym ogonem. Ale kiedy wychodziła na brzeg, otrzymała śmiertelny cios.
– Dlaczego to uczyniłeś? Przecież obiecałeś? – zapytała z wyrzutem. – Wybacz – odpowiedział skorpion. – Taką już mam naturę. To silniejsze ode mnie...
Znajomość historii każe tłumaczyć okrucieństwo Japończyków podczas II wojny światowej istotą zbrojnych konfliktów, które zawsze wyzwalały w ludziach najgorsze instynkty.
Logika podpowiada z kolei, że okrucieństwo samo w sobie bywa orężem, kiedy wywołuje strach u przeciwnika i pozbawia go chęci walki. Ale w tym wypadku ani dziejopisarstwo, ani logika owego zjawiska do końca nie wyjaśni.
Ludobójcze metody mordowania jeńców wojennych głodem i pracą ponad siły, fatalnymi warunkami egzystencji, biciem, wreszcie egzekucjami ze ścinaniem samurajskimi mieczami włącznie nie spotykały (poza frontem wschodnim) alianckich żołnierzy wziętych do niewoli w Europie. Tam w warunkach beznadziejnych wojacy się na ogół poddawali. W Azji, po doświadczeniach Singapuru i Filipin, starali się walczyć do końca, bo śmierć w japońskiej niewoli była znacznie bardziej straszliwa. Postępowanie Japończyków nie było więc logiczne, jeśli założyć, że miało służyć zwycięstwu.