[srodtytul]„Tajemnice dyplomatycznego sejfu”[/srodtytul]
Miesiące letnie Piłsudski poświęcił na poszukiwanie modus vivendi między pragnieniem utrzymania silnych i efektywnych związków sojuszniczych z Francją a potrzebą zabezpieczenia się od strony Niemiec w stosunkach bilateralnych. Ta druga opcja była funkcją pierwszej. Pilnował więc, by w pierwszej kolejności uzyskać od Francji jednoznaczną deklarację co do akcji przeciwko Rzeszy, dopiero jej brak miał otworzyć drogę do deklaracji o nieagresji z Niemcami.
W tym też okresie doszło do zmiany na placówce w Berlinie. Tamtejszy poseł Alfred Wysocki uzyskał przeniesienie do Rzymu po zmarłym ambasadorze Stefanie Przeździeckim. Natomiast nowym posłem w Berlinie mianowany został Józef Lipski, naczelnik Wydziału Zachodniego MSZ. 21 lipca 1933 roku Beck z Wysockim przybyli do Pikieliszek. Odbyła się tam dwugodzinna narada, która dobrze oddaje priorytety polityki Piłsudskiego.
Marszałek pytał, czy Hitler utrzyma się przy władzy. Wysocki odparł, że tak, i solidnie to umotywował. Na pytanie o stosunek armii do Hitlera i partii Wysocki wyjaśnił, że armia ma zaufanie do prezydenta Hindenburga i zgodziła się na jego wybór. Marszałek pytał również, jak Niemcy radzą sobie z kryzysem gospodarczym, na co Wysocki wyjaśnił, że mimo kryzysu życie płynie swym torem, państwo robi ogromne inwestycje, a bankructwa nie ma i zapewne nie będzie.
Piłsudski wyjawił swym rozmówcom założenia swej polityki na arenie międzynarodowej. Podstawą jest utrzymanie w mocy traktatów gwarantujących nasze granice. Przypuszczał, że w Rzymie będą Wysockiego wypytywać o stosunek Polski do Małej Ententy. Może odpowiedzieć, że Polska nigdy do niej należeć nie będzie. Nie dlatego, abyśmy nie chcieli iść z tym „durniem Beneszem”, ale ponieważ mamy w naszej polityce pewne tradycje i sentymenty, których się nie wyrzekniemy. Na tych tradycjach opiera się nasz stosunek do Węgier i Turcji, a Mała Ententa właśnie zwalcza te państwa.
Mussolini interesuje się Austrią i jest przeciwny Anschlussowi. Piłsudski polecił Wysockiemu nie mieszać się do tych spraw, bo my jesteśmy gotowi sprzedać cały Anschluss za dobrą cenę.
[wyimek]LOSY WOJNY Losy wojny są w ręku Boga, ale ludzie są po to, aby wojnie dopomóc. - 10 stycznia 1920, przemówienie w Łucku[/wyimek]
Co do Związku Sowieckiego, „masz pan milczeć. Nic pan się na tym nie rozumie, więc lepiej siedzieć cicho”. Co do Anglii, to należy przypomnieć sobie rolę Polski w pacyfikacji Wschodu. Dążymy, stwierdził, do stabilizacji stosunków Moskwy z jej sąsiadami, likwidacji zatargów z Rumunią, utwierdzenia niepodległości państw bałtyckich. W tym celu zawieramy pakty regionalne, bo tylko takie mają swoją realną wartość, a nie są paktami doktrynalnymi. Do spraw ogólnoeuropejskich „nie wtrącamy naszych trzech groszy” – to są nasze atuty, które w Londynie powinni znać i ocenić.
Do Ligi Narodów mamy stosunek luźny. Łączą nas zagadnienia Gdańska, Górnego Śląska i mniejszości. Myśleliśmy o wystąpieniu z Ligi, jeśli zechce ona się stać elementem dla nas wrogim. Ale teraz nastąpiła znaczna poprawa naszej sytuacji, bo Polska, niezagrożona od wschodu i zachodu, wchodzi w stadium zupełnej niezależności swej polityki, która może służyć tylko własnym interesom.
To uniezależnienie wprowadza nasz stosunek do Francji na normalne tory. Jesteśmy zawsze gotowi spełnić nasze zobowiązania wobec Francji, a przymierze z nią jest podstawą „mojej polityki narodowej”. Staje się ono aktualne w razie agresji Niemiec na Francję lub na nas, pozostawia jednak obu stronom zupełną swobodę ruchów. To trzeba w Rzymie stwierdzić.
[A. Wysocki, Tajemnice dyplomatycznego sejfu, Warszawa 1974, s. 173 – 179]
[srodtytul]Francja powtórnie odmawia[/srodtytul]
Piłsudski zmuszony był szukać dróg zaktywizowania postawy Francji. Gdyby ta zdecydowała się na akcję, jaką jej proponował, można było zdusić w zarzewiu niebezpieczeństwo niemieckie. A było to w równej mierze istotne dla Francji, jak i Polski. Dlatego też Piłsudski ponowił swoją ofertę wojny prewencyjnej. Tym razem jego emisariuszem był hr. Ludwik Hieronim Morstin, poeta, tłumacz i filozof, który już podczas I wojny światowej związał się z Legionami, a w czasie wojny 1920 roku był oficerem łącznikowym Naczelnego Dowództwa i francuskiego Sztabu Generalnego, gdzie wszedł w zażyłe stosunki z gen. Weygandem.
[wyimek]ZA POLSKĘ Wszyscy mamy wspólną siostrzycę władającą nad pracą naszą żołnierską. Jest nią śmierć, ścinająca kosą tego, na którego palec Boży wskaże. Służb takich nie sprawuje nikt inny prócz nas, żołnierzy. Tacy byliśmy, gdyśmy ongi wzięli Polskę słabiutką i drżącą na swoje barki, by po znojach i zwycięstwach oddać ją współobywatelom silną i pełną życia. - 22 maja 1926, Rozkaz do armii[/wyimek]
Minister Beck wezwał Morstina w październiku 1933 roku i polecił mu wyjazd do Francji i ponowienie oferty. Wybór momentu nie był przypadkowy. 14 października Niemcy opuściły konferencję rozbrojeniową i zapowiedziały wyjście z Ligi Narodów, co nastąpiło pięć dni później. Piłsudski był tym bardzo zaniepokojony, sądził, że jego obawy podziela także Francja.
Morstin udał się więc do Paryża, zatrzymał się w mieszkaniu Weyganda i przeprowadził z nim wyczerpujące rozmowy. Za pośrednictwem generała Morstin przekazał jasno sformułowane pytania do najwyższych czynników państwa. Dwukrotnie, z udziałem prezydenta Lebruna, debatowała nad tym francuska Rada Ministrów. Piłsudski oczekiwał odpowiedzi na pytania: 1. Czy w razie zaatakowania Polski przez Niemcy na jakimkolwiek odcinku jej granicy Francja odpowie ogólną mobilizacją wszystkich sił zbrojnych?, 2. Czy wystawi w tym przypadku wszystkie rozporządzalne siły zbrojne na granicy Niemiec? Oczekiwał przy tym lakonicznej odpowiedzi: „tak” lub „nie”. Odpowiedź była niejednoznaczna i w swej istocie negatywna. Francja nie przewidywała zarządzenia ogólnej mobilizacji na wypadek ataku III Rzeszy na Polskę, obiecywano natomiast pomoc w uzbrojeniu, pracach sztabowych, dostawach amunicji oraz zorganizowaniu opinii publicznej na rzecz naszego kraju.
[srodtytul]Układ z Berlinem po trzeciej odmowie Paryża[/srodtytul]
Rozgrywka Piłsudskiego między Paryżem a Berlinem wskazywała, że nasz sojusznik nie ma woli zdecydowanej akcji przeciwko Hitlerowi. Z niechęcią musiał Marszałek przyjąć kurs na układ o niestosowaniu przemocy z Niemcami. Wezwał więc do Belwederu posła w Berlinie i 5 listopada 1933 r. wraz z Beckiem udzielił mu szczegółowej instrukcji do kolejnej rozmowy z Hitlerem. „Powie pan kanclerzowi, że został pan zawezwany do Warszawy celem złożenia raportu marszałkowi Piłsudskiemu. Marszałek przyjął pana w obecności ministra spraw zagranicznych p. Becka i po wysłuchaniu pańskiego sprawozdania polecił w swoim imieniu przedłożyć kanclerzowi Hitlerowi następujący tok myśli: Gdy rząd narodowosocjalistyczny przyszedł do władzy w Niemczech, wywołało to duże zaniepokojenie na arenie międzynarodowej i wydarzenie to zaczęto łączyć z możliwością poważnych konfliktów zbrojnych. [...] Marszałek, który nie poddaje się podobnym nastrojom [...] zaufał kanclerzowi i jego polityce. Nie poczynił żadnych zarządzeń obronnej natury. [...] Ostatnie decyzje rządu Rzeszy, na zasadzie których Niemcy wycofały się z Ligi Narodów, pozbawiły Polskę tego drugiego czynnika bezpieczeństwa. [...] W tych okolicznościach Marszałek jest zmuszony, jako osoba odpowiedzialna za bezpieczeństwo, rozpatrzyć sytuację. Nie pragnąłby obciążyć atmosfery między obu państwami przez zarządzenie w sensie wzmocnienia bezpieczeństwa polskiego. Przed uczynieniem tego Marszałek pragnie całkiem lojalnie postawić kanclerzowi Hitlerowi pytanie, czy nie widzi możliwości zrównoważenia w stosunkach polsko-niemieckich ubytku tego czynnika bezpieczeństwa”.
[Wacław Jędrzejewicz, Sprawa wojny prewencyjnej z Niemcami w 1933 roku, „Zeszyty Historyczne”, nr 10, Paryż 1966, s. 168 – 169]
Lipski rozmawiał z Hitlerem 15 listopada. Hitler doskonale wyczuwał podteksty, wiedział, że brak zgody na układ doprowadzi do złowieszczych zarządzeń obronnych. Ale nawet pomyślny rezultat rozmowy nie satysfakcjonował Piłsudskiego. Poszukiwał wciąż receptury na przebudzenie Francji.
Posiadając w kieszeni gotowość Hitlera do podpisania deklaracji, jeszcze raz złożył ofertę Francji. I to dwojako. Po pierwsze w czasie wizyty płk. Koeltza, szefa Oddziału II Sztabu Generalnego, który w tym samym mniej więcej czasie przyjechał do Warszawy i osobno, poprzez francuskiego attaché, gen d’Arbonneau. Z drugiej strony wysłał do Paryża kolejnego emisariusza i do czasu wyjaśnienia stanowiska Francji wstrzymywał podpisanie deklaracji z Niemcami. Trwało to kilka tygodni, dopiero 9 stycznia 1934 roku dał zielone światło układowi z III Rzeszą.
Deklarację o niestosowaniu przemocy podpisano 26 stycznia 1934 roku z ważnością na dziesięć lat. Zapewniała ona minimum bezpieczeństwa, na kilka przynajmniej lat, tak aby można było wzmocnić armię i gospodarkę. Nie było zresztą innego wyjścia. Francja nie była gotowa do konfrontacji w dobrze pojętym interesie własnym, a jej ambasador w Warszawie miał dziwne zastrzeżenia. Pytał, czy gdyby Niemcy dalej się zbroiły, Francja może liczyć na Polskę. Marszałek zdecydowanie odpowiedział, że tak. Nawet po jego śmierci, gdy
6 marca 1936 roku Wehrmacht zajął zdemilitaryzowaną strefę w Nadrenii, minister Beck w swoim demarché potwierdził gotowość do wypełnienia zobowiązań sojuszniczych. Także tym razem Paryż pozostał bierny.
[srodtytul]Recepta Marszałka[/srodtytul]
Plan wojny prewencyjnej jest niezwykle istotny w dorobku Piłsudskiego. Można go śmiało lokować na równi z decyzją o wymarszu I Kompanii Kadrowej i zwycięstwem pod Warszawą w 1920 roku. I to mimo że nie został wprowadzony w życie. Wykazał wszakże, że to starzejący się Marszałek dokonał najgłębszej oceny sytuacji międzynarodowej i zaproponował najskuteczniejszą receptę na powstrzymanie Hitlera. Z tego samego powodu wielu zachodnich, najczęściej francuskich, dyplomatów ogarnęła na ten temat amnezja. Także nad Wisłą, szczególnie po 1945 roku, nad wojną prewencyjną zapadła kurtyna milczenia. Bo to Piłsudski pierwszy chciał walczyć z Hitlerem, a Stalin zawarł z nim sojusz przeciwko Polsce i Zachodowi. Znany obserwator sceny politycznej Louis Fischer napisał w 1953 roku: „plan wojny prewencyjnej Piłsudskiego przeciwko Hitlerowi został potwierdzony przez wybitnych obserwatorów, a sam fakt nie podlega dyskusji”.
[b]Janusz Cisek[/b]
[link=http://www.januszcisek.pl]www.januszcisek.pl[/link]
[mail=jcisek@muzeumwp.pl]jcisek@muzeumwp.pl[/mail], dyrektor Muzeum Wojska Polskiego. W latach 90. dyrektor Instytutu Józefa Piłsudskiego w Nowym Jorku.
Autor m.in. „Kalendarium życia Józefa Piłsudskiego” (wspólnie z Wacławem Jędrzejewiczem) oraz albumu „Józef Piłsudski”. Profesor w Instytucie Europeistyki UJ