Między Rosją i Niemcami

Posunięciem najbardziej tajemniczym i najmniej w Polsce znanym jest plan wojny prewencyjnej Piłsudskiego przeciwko Hitlerowi. Więcej o niej pisano poza granicami kraju aniżeli u nas, na dodatek propaganda komunistyczna nie mogła dopuścić do ukucia przekonania, że oto stary i rzekomo nierozumiejący już rzeczywistości marszałek przedłożył Europie najskuteczniejszą metodę zapobieżenia II wojnie światowej i poskromienia Hitlera. Aleksander Bergman, jeden z publicystów emigracyjnych wypowiadających się na ten temat, skonstatował, że gdyby w 1933 roku usłuchano Piłsudskiego, uratowano by kilkadziesiąt milionów istnień ludzkich.

Publikacja: 05.08.2009 09:12

Marszałek Józef Piłsudski przyjmuje defiladę podczas Rewii Kawalerii w październiku 1933 roku na kra

Marszałek Józef Piłsudski przyjmuje defiladę podczas Rewii Kawalerii w październiku 1933 roku na krakowskich Błoniach

Foto: Muzeum Wojska Polskiego

Piłsudski nie dowierzał Rosji, ale mając podpisany z nią w 1932 roku pakt o nieagresji, mógł się skupić na oddaleniu niebezpieczeństwa ze strony Niemiec. Nie dowierzał Niemcom – tak weimarskim, jak i III Rzeszy. Podpułkownik Kazimierz Glabisz, oficer do zleceń Marszałka, zanotował jego następującą opinię: „Marzeniem Niemiec jest doprowadzić do kooperacji z Rosją – jak to za czasów Bismarcka.

Dojście do takiej kooperacji byłoby naszą zgubą. Do tego dopuścić nie można. Mimo ogromnych różnic w systemach i kulturze Niemiec i Rosji trzeba stale pilnować tej sprawy. Na świecie powstawały już dziwniejsze sojusze. Jak przeciwdziałać? Zależnie od danej koniunktury: bądź nastraszeniem słabszego, bądź kolejnym odprężaniem stosunków. Gra będzie trudna, przy paraliżu woli i krótkowzroczności Zachodu oraz nieudania się moich planów federacyjnych”.

[K. Glabisz, relacja w Instytucie Józefa Piłsudskiego w Nowym Jorku; W. Jędrzejewicza, „Sprawa wojny prewencyjnej z Niemcami w 1933 roku”, „Zeszyty Historyczne”, nr 10, Paryż 1966]

Pakt z ZSRR – najgroźniejszym, agresywnym, wreszcie całkiem w swych decyzjach niezależnym i nieobliczalnym sąsiadem – z dzisiejszej perspektywy wydaje się mniej istotny, bo to Niemcy okazały się pierwszym agresorem w 1939 roku. Ale w 1932 roku Niemcy były jeszcze rozbrojone, powiązane systemem międzynarodowych zależności, osłabione gospodarczo i zobowiązane do reparacji. Mogły być wystawione (przy założeniu jej determinacji) na gniew Francji. Dlatego Piłsudski wybrał taką, a nie inną kolejność. Wspomniana w poprzednim odcinku rozmowa z niemieckim kanclerzem Gustavem Stresemannem w Genewie była próbą nawiązania dialogu, niestety bez pozytywnych następstw.

[wyimek]WÓDZ I BOLEŚĆ Być wodzem wojska, to znaczy przechodzić bez bólu nad ofiarami, które się składa. Gdyby wódz chciał boleć, to z bolesnego człowieka wodza wykroić nie można... Wódz musi myśleć o zwycięstwie i wojsku zwycięstwo nakazywać. - 16 lipca 1922, Przemówienie w Brześciu na Bugiem na święcie Dywizji Syberyjskiej [/wyimek]

W Niemczech ciągle żywe były antypolskie nastroje podgrzewane przez nieodpowiedzialne media i polityków. Stosunki polsko-niemieckie były szczególnie zaognione na terenie Wolnego Miasta Gdańska. Liczne petycje ludności niemieckiej przeciwko Polsce były przesyłane do Ligi Narodów, przy czym wysoki komisarz Ligi w Gdańsku Manfredi Gravina nie zachowywał bezstronności i wyraźnie popierał władze gdańskie. Rzeczpospolita miała umowę z Gdańskiem, która dawała jej prawa port d’attaché w Gdańsku. W 1932 roku gdański senat, mimo naszych ponagleń, zwlekał z jej przedłużeniem. Przewidywała ona, że polska Marynarka Wojenna ma prawo witania okrętów wpływających do Gdańska w charakterze gospodarza.

Sprawę tej umowy Piłsudski postanowił wykorzystać do wysłania Niemcom mocnego ostrzeżenia.

[srodtytul]Marszałek przycumował w Gdańsku[/srodtytul]

W czerwcu 1932 roku eskadra trzech angielskich kontrtorpedowców miała złożyć oficjalną wizytę w Gdańsku. Polacy przypomnieli Anglikom o możliwych komplikacjach, ci jednak zdecydowali się na złożenie wizyty w uzgodnionym wcześniej terminie. Wobec tego Piłsudski wezwał do siebie wiceministra spraw zagranicznych Józefa Becka, admirała Józefa Unruga, ppłk. Glabisza i kmdr. por. Tadeusza Podjazda-Morgensterna, który dowodził „Wichrem”. Wydał im następujące rozkazy: „Wicher” będzie reprezentował Polskę, ma oddać honory wojskowe eskadrze angielskiej i wymienić tradycyjne wizyty. Ma się zatrzymać na redzie, ale jeśli okręty angielskie wejdą do portu, „Wicher” ma wejść za nimi i przycumować przy Westerplatte lub gdzie indziej. Gdyby władze gdańskie robiły jakieś trudności lub gdyby nastąpiły jakieś demonstracje przeciwko banderze polskiej czy fladze Rzeczypospolitej, „Wicher” zrobi użytek z broni i jako odwet zbombarduje najbliższy budynek rządowy w porcie.

14 czerwca 1932 roku eskadra angielska stanęła na redzie, a „Wicher” zajął pozycję między nią a portem. 15 czerwca rano angielskie okręty weszły do portu, za nimi „Wicher”, który stanął przy Westerplatte. Gdy w Gdańsku ujrzano okręt polski w porcie, senator gdański zaprotestował u komisarza generalnego Polski Kazimierza Papéego, który protestu nie przyjął.

W tym czasie odbywały się oficjalne wizyty komendanta eskadry angielskiej i komandora Morgensterna, po czym „Wicher” wypłynął z portu gdańskiego do Gdyni. Akcja ta wywołała wielkie zaniepokojenie w Genewie i w stolicach europejskich. Piłsudski osiągnął swój cel. Wysłał sygnał do senatu gdańskiego, Ligi Narodów i oczywiście Niemców, że interesy Rzeczypospolitej muszą być respektowane. W niedługim czasie doszło do zawarcia nowej umowy o port d’attaché.

Najcelniejszym komentarzem do sytuacji była wypowiedź 14-letniej córki Piłsudskiego Wandy, że gdy Marszałek przycumował w Gdańsku, to zatrzęsła się cała Europa. Istotnie Europa otrzymała sygnał, że w obronie własnej Rzeczpospolita gotowa jest użyć siły i nie pozwoli, aby ignorowano jej interesy.

Nadało to stosunkom polsko-niemieckim nową dynamikę, chociaż na arenie międzynarodowej sympatie wcale nie były jednoznaczne. Tak jak w przeszłości wielkie mocarstwa chętnie opłaciłyby spokój na własnym podwórku, poświęcając polskie interesy. Tendencje w tym kierunku umocniła otwarta w grudniu 1932 roku konferencja rozbrojeniowa w Genewie z udziałem

60 państw. 11 grudnia 1932 roku deklaracja wielkich mocarstw uznała równouprawnienie Niemiec w zakresie zbrojeń, a nawet przewidywała możliwość rewizji traktatów pokojowych. Umowa handlowa Polski z Niemcami z 1930 roku nie została przez Niemcy ratyfikowana. Przeciwnie, nasilała się wojna celna.

[srodtytul]Napaść na Hitlera też byłaby obroną...[/srodtytul]

Nowych niepokojów można się było spodziewać, kiedy 30 stycznia 1933 roku urząd kanclerza w Niemczech przypadł Adolfowi Hitlerowi. Już 12 lutego w wywiadzie dla „Sunday Times” nowy kanclerz stwierdził, że korytarz musi być zwrócony Niemcom. Niemal natychmiast pojawiło się zarzewie kolejnego konfliktu. Chodziło o policję portową w Gdańsku, podległą Radzie Portu. 16 lutego 1933 roku senat gdański jednostronnie zastąpił ją policją zależną od miasta.

Te dwa fakty zmusiły Piłsudskiego do zdecydowanej odpowiedzi. Polecił więc wzmocnić załogę Westerplatte o 120 żołnierzy, którzy 6 marca tam wylądowali. Wywołało to gwałtowne protesty Gdańska i wysokiego komisarza Ligi Narodów oraz dyskusję na posiedzeniu Rady Ligi w Genewie. Ale Piłsudski osiągnął zamierzony cel. Po raz kolejny wysłał jednoznaczny sygnał, że nie da się z nim handlować naszym terytorium, unaocznił przy tym Hitlerowi, że nie może sobie jeszcze pozwolić na siłowe rozwiązanie. Ostatecznie sprawa zakończyła się 14 marca przywróceniem status quo ante i wycofaniem przysłanego przez Polskę wzmocnienia garnizonu Westerplatte.

18 marca podczas wizyty premiera Anglii Ramseya MacDonalda i sekretarza spraw zagranicznych Johna Simona w Rzymie Mussolini przedstawił im projekt paktu czterech mocarstw (Włochy, Anglia, Francja i Niemcy). Obok wielu innych propozycji projekt dopuszczał możliwość zmian terytorialnych w Europie. Francja ustosunkowała się do tego pozytywnie, mimo że kłóciło się to z jej zobowiązaniami sojuszniczymi wobec Polski i Czechosłowacji.

Miesiąc później Piłsudski dał Beckowi ostateczne decyzje w sprawie przeprowadzenia rozmowy z Hitlerem przez posła Wysockiego w Berlinie. Wysocki miał powiedzieć, że wiele osób przypisuje kanclerzowi Hitlerowi gotowość do ingerencji w sprawy Gdańska przeciw interesom Polski. W związku z tym Wysocki miał zapytać, czy Hitler nie uznałby za celowe zakazać publicznie tego rodzaju działań, co usunęłoby wszelkie podejrzenia ze strony Polski. Niesprecyzowanie tego stanowiska zmusiłoby Polskę do wyciągnięcia pewnych konsekwencji.

Jak podaje adiutant Piłsudskiego kpt Mieczysław Lepecki, Marszałek tego dnia wieczorem wrócił od prezydenta i kazał mu przepisać arkusz papieru zapisanego niewyraźnie ręką Piłsudskiego, zatytułowany „Na wypadek wojny z Niemcami”, niżej „Rząd obrony i jedności narodowej”. Był to projekt dekretu prezydenta dotyczący sformowania tego rodzaju rządu i ustalający nowe organy władzy wojskowej i cywilnej. Na oryginale było napisane: „Zgadzam się, I. Mościcki”.

[wyimek]ŻOŁNIERZ I ŚMIERĆ Zawód żołnierski – to praca w nienaturalnych warunkach. Wytwarza on u żołnierzy specjalny stosunek do zjawisk śmierci. Umierają co prawda wszyscy ludzie. Ale gdy żołnierz idzie na śmierć, to znaczy, że śmierć bierze pod rękę i chodzi z nią po polach bitewnych ... - 5 sierpnia 1923, Lwów, O wartości żołnierza Legionów[/wyimek]

Kapitan Lepecki, przepisując, zapytał, czy Hitler ma zamiar nas napaść. Marszałek odpowiedział: „Nawet gdybyśmy my na niego napadli, to też byłaby obrona”. Piłsudski kazał Lepeckiemu zniszczyć kalkę, a akt włożył do małej kasetki stalowej, do której klucz stale nosił przy sobie.

W uzupełnieniu tej relacji Lepecki podaje, że Piłsudski podpisał kopię tego dokumentu i kazał ją zawieźć do ministra Becka, przy czym polecił Lepeckiemu wziąć ze sobą żandarma, bo „licho nie śpi”. Lepecki zawiózł dokument do MSZ i wręczył osobiście Beckowi.

[M. Lepecki, Pamiętnik, mps, IJP, AOS, Teka M. Lepeckiego; tenże, „Pamiętnik adiutanta Marszałka Piłsudskiego”, Warszawa 1989, s. 153 nn.; M. Lepecki, „Marszałek Piłsudski i przewidywana w roku 1933 wojna z Niemcami”, „Wiadomości”, nr 26 (169), Londyn, 26 czerwca 1949]

[srodtytul]Pokaz siły w Wilnie i emisariusze w Paryżu[/srodtytul]

W związku z nową sytuacją polityczną w Niemczech Piłsudski prosił ministra Becka o wyselekcjonowanie pracowników konsulatów i służby dyplomatycznej w Niemczech do zebrania szerszych informacji o sytuacji wewnętrznej. Beck wezwał do siebie Wiktora Tomira Drymmera, który wskazał 15 absolutnie pewnych ludzi: po jednym z każdego konsulatu oraz jednego z ambasady. Wezwani indywidualnie do Warszawy otrzymali po egzemplarzu ściśle tajnej instrukcji zawierającej około

30 pytań dotyczących głównie wojska: od dyslokacji jednostek po nastroje. Każdy z urzędników miał działać na własną rękę. Po miesiącu zebrane informacje zostały przekazane Beckowi, a za jego pośrednictwem Komendantowi. Operacja otoczona była tak ścisłą tajemnicą, że nikt poza bezpośrednimi wykonawcami zadań o niej nie wiedział. Minister Beck przekazał po pewnym czasie Drymmerowi wiadomość, że Marszałek był bardzo zadowolony z uzyskanych informacji i że pozwoliły one określić taktykę posła Wysockiego w rozmowach w Berlinie.

Marszałek przeprowadził następną demonstrację siły. Wykorzystał do tego kolejną rocznicę wkroczenia do Wilna (w kwietniu 1919) do przeprowadzenia dużej defilady wojska. Obok efektu propagandowego służyła ona wskazaniu kierunku ewentualnej akcji. Wydaje się, że atak na Prusy Wschodnie był przez Piłsudskiego poważnie rozpatrywany. Tak też był niewątpliwie odebrany. Dyplomatyczne kancelarie obiegła wkrótce informacja, że Piłsudski planuje wojnę prewencyjną przeciwko Hitlerowi. W tym celu, drogą oficjalną, Piłsudski wysyłał do Paryża zaufanych ludzi, aby zbadać stosunek Francji do takiej ewentualności.

Piłsudskiemu zależało na przetestowaniu determinacji Francuzów. Lepiej niż Paryż dostrzegał niebezpieczeństwo grożące ze strony III Rzeszy i uważał, że można zapobiec rozbudowie niemieckiego potencjału przez prewencyjną akcję zbrojną, która musiałaby doprowadzić do obalenia Hitlera i poskromienia rewizjonizmu niemieckiego. Teraz, czyli w 1933 roku, było to jeszcze możliwe. Już na początku 1933 roku Piłsudski wysłał z misją do Paryża hrabiego Jerzego Potockiego. Zadaniem hrabiego było przeprowadzenie rozmów z czynnikami francuskimi o nowej sytuacji w Niemczech. W imieniu Piłsudskiego miał on zaproponować podjęcie działań, które położą kres agresywności Hitlera oraz militaryzacji życia w tym państwie.

Charakterystyczne, że misja przeprowadzona była z pominięciem kanałów dyplomatycznych. Potocki został przyjęty przez ministra spraw zagranicznych Francji Josepha Paula-Boncoura, któremu przedstawił opinię Marszałka o sytuacji międzynarodowej. Po Potockim do Francji udali się także gen. Bolesław Wieniawa-Długoszowski, a potem kolejni emisariusze.

Takie więc elementy, czyli wyjazd emisariusza do Paryża, instrukcja dla pracowników polskiej służby dyplomatycznej, projekt rządu obrony i jedności, wreszcie demonstracyjna defilada w Wilnie z 18 kwietnia 1933 poprzedzały rozmowę Hitlera z Wysockim. Hitler był zbyt słaby, by militarnie oprzeć się Francji i Polsce, a nawet Polsce, gdyby chodziło o ograniczoną akcję w Prusach Wschodnich. Polityczna presja – szczerze mówiąc, szantaż – odniosła zamierzony skutek.

Rozmowa Wysockiego z Hitlerem odbyła się 2 maja 1933 roku. Wysocki zaznaczył, że wiele osobistości przypisuje Hitlerowi tendencje agresywne, że pojawiają się pogłoski o możliwej akcji rewindykacyjnej w Gdańsku, a równouprawnienie Niemiec w dziedzinie zbrojeń obniżyło poczucie bezpieczeństwa Rzeczypospolitej. W imieniu Marszałka zapytał więc, czy w związku z tym kanclerz nie uważa za stosowne odciąć się od tego rodzaju pogłosek i publicznie wyjaśnić swój stosunek do Polski. Hitler poszedł na rękę. Zadeklarował wydanie komunikatu, którego treść uzgodniono z Warszawą. Stwierdził w nim, że pragnie utrzymania stosunków z Polską ściśle w ramach obowiązujących traktatów.

[srodtytul]„Tajemnice dyplomatycznego sejfu”[/srodtytul]

Miesiące letnie Piłsudski poświęcił na poszukiwanie modus vivendi między pragnieniem utrzymania silnych i efektywnych związków sojuszniczych z Francją a potrzebą zabezpieczenia się od strony Niemiec w stosunkach bilateralnych. Ta druga opcja była funkcją pierwszej. Pilnował więc, by w pierwszej kolejności uzyskać od Francji jednoznaczną deklarację co do akcji przeciwko Rzeszy, dopiero jej brak miał otworzyć drogę do deklaracji o nieagresji z Niemcami.

W tym też okresie doszło do zmiany na placówce w Berlinie. Tamtejszy poseł Alfred Wysocki uzyskał przeniesienie do Rzymu po zmarłym ambasadorze Stefanie Przeździeckim. Natomiast nowym posłem w Berlinie mianowany został Józef Lipski, naczelnik Wydziału Zachodniego MSZ. 21 lipca 1933 roku Beck z Wysockim przybyli do Pikieliszek. Odbyła się tam dwugodzinna narada, która dobrze oddaje priorytety polityki Piłsudskiego.

Marszałek pytał, czy Hitler utrzyma się przy władzy. Wysocki odparł, że tak, i solidnie to umotywował. Na pytanie o stosunek armii do Hitlera i partii Wysocki wyjaśnił, że armia ma zaufanie do prezydenta Hindenburga i zgodziła się na jego wybór. Marszałek pytał również, jak Niemcy radzą sobie z kryzysem gospodarczym, na co Wysocki wyjaśnił, że mimo kryzysu życie płynie swym torem, państwo robi ogromne inwestycje, a bankructwa nie ma i zapewne nie będzie.

Piłsudski wyjawił swym rozmówcom założenia swej polityki na arenie międzynarodowej. Podstawą jest utrzymanie w mocy traktatów gwarantujących nasze granice. Przypuszczał, że w Rzymie będą Wysockiego wypytywać o stosunek Polski do Małej Ententy. Może odpowiedzieć, że Polska nigdy do niej należeć nie będzie. Nie dlatego, abyśmy nie chcieli iść z tym „durniem Beneszem”, ale ponieważ mamy w naszej polityce pewne tradycje i sentymenty, których się nie wyrzekniemy. Na tych tradycjach opiera się nasz stosunek do Węgier i Turcji, a Mała Ententa właśnie zwalcza te państwa.

Mussolini interesuje się Austrią i jest przeciwny Anschlussowi. Piłsudski polecił Wysockiemu nie mieszać się do tych spraw, bo my jesteśmy gotowi sprzedać cały Anschluss za dobrą cenę.

[wyimek]LOSY WOJNY Losy wojny są w ręku Boga, ale ludzie są po to, aby wojnie dopomóc. - 10 stycznia 1920, przemówienie w Łucku[/wyimek]

Co do Związku Sowieckiego, „masz pan milczeć. Nic pan się na tym nie rozumie, więc lepiej siedzieć cicho”. Co do Anglii, to należy przypomnieć sobie rolę Polski w pacyfikacji Wschodu. Dążymy, stwierdził, do stabilizacji stosunków Moskwy z jej sąsiadami, likwidacji zatargów z Rumunią, utwierdzenia niepodległości państw bałtyckich. W tym celu zawieramy pakty regionalne, bo tylko takie mają swoją realną wartość, a nie są paktami doktrynalnymi. Do spraw ogólnoeuropejskich „nie wtrącamy naszych trzech groszy” – to są nasze atuty, które w Londynie powinni znać i ocenić.

Do Ligi Narodów mamy stosunek luźny. Łączą nas zagadnienia Gdańska, Górnego Śląska i mniejszości. Myśleliśmy o wystąpieniu z Ligi, jeśli zechce ona się stać elementem dla nas wrogim. Ale teraz nastąpiła znaczna poprawa naszej sytuacji, bo Polska, niezagrożona od wschodu i zachodu, wchodzi w stadium zupełnej niezależności swej polityki, która może służyć tylko własnym interesom.

To uniezależnienie wprowadza nasz stosunek do Francji na normalne tory. Jesteśmy zawsze gotowi spełnić nasze zobowiązania wobec Francji, a przymierze z nią jest podstawą „mojej polityki narodowej”. Staje się ono aktualne w razie agresji Niemiec na Francję lub na nas, pozostawia jednak obu stronom zupełną swobodę ruchów. To trzeba w Rzymie stwierdzić.

[A. Wysocki, Tajemnice dyplomatycznego sejfu, Warszawa 1974, s. 173 – 179]

[srodtytul]Francja powtórnie odmawia[/srodtytul]

Piłsudski zmuszony był szukać dróg zaktywizowania postawy Francji. Gdyby ta zdecydowała się na akcję, jaką jej proponował, można było zdusić w zarzewiu niebezpieczeństwo niemieckie. A było to w równej mierze istotne dla Francji, jak i Polski. Dlatego też Piłsudski ponowił swoją ofertę wojny prewencyjnej. Tym razem jego emisariuszem był hr. Ludwik Hieronim Morstin, poeta, tłumacz i filozof, który już podczas I wojny światowej związał się z Legionami, a w czasie wojny 1920 roku był oficerem łącznikowym Naczelnego Dowództwa i francuskiego Sztabu Generalnego, gdzie wszedł w zażyłe stosunki z gen. Weygandem.

[wyimek]ZA POLSKĘ Wszyscy mamy wspólną siostrzycę władającą nad pracą naszą żołnierską. Jest nią śmierć, ścinająca kosą tego, na którego palec Boży wskaże. Służb takich nie sprawuje nikt inny prócz nas, żołnierzy. Tacy byliśmy, gdyśmy ongi wzięli Polskę słabiutką i drżącą na swoje barki, by po znojach i zwycięstwach oddać ją współobywatelom silną i pełną życia. - 22 maja 1926, Rozkaz do armii[/wyimek]

Minister Beck wezwał Morstina w październiku 1933 roku i polecił mu wyjazd do Francji i ponowienie oferty. Wybór momentu nie był przypadkowy. 14 października Niemcy opuściły konferencję rozbrojeniową i zapowiedziały wyjście z Ligi Narodów, co nastąpiło pięć dni później. Piłsudski był tym bardzo zaniepokojony, sądził, że jego obawy podziela także Francja.

Morstin udał się więc do Paryża, zatrzymał się w mieszkaniu Weyganda i przeprowadził z nim wyczerpujące rozmowy. Za pośrednictwem generała Morstin przekazał jasno sformułowane pytania do najwyższych czynników państwa. Dwukrotnie, z udziałem prezydenta Lebruna, debatowała nad tym francuska Rada Ministrów. Piłsudski oczekiwał odpowiedzi na pytania: 1. Czy w razie zaatakowania Polski przez Niemcy na jakimkolwiek odcinku jej granicy Francja odpowie ogólną mobilizacją wszystkich sił zbrojnych?, 2. Czy wystawi w tym przypadku wszystkie rozporządzalne siły zbrojne na granicy Niemiec? Oczekiwał przy tym lakonicznej odpowiedzi: „tak” lub „nie”. Odpowiedź była niejednoznaczna i w swej istocie negatywna. Francja nie przewidywała zarządzenia ogólnej mobilizacji na wypadek ataku III Rzeszy na Polskę, obiecywano natomiast pomoc w uzbrojeniu, pracach sztabowych, dostawach amunicji oraz zorganizowaniu opinii publicznej na rzecz naszego kraju.

[srodtytul]Układ z Berlinem po trzeciej odmowie Paryża[/srodtytul]

Rozgrywka Piłsudskiego między Paryżem a Berlinem wskazywała, że nasz sojusznik nie ma woli zdecydowanej akcji przeciwko Hitlerowi. Z niechęcią musiał Marszałek przyjąć kurs na układ o niestosowaniu przemocy z Niemcami. Wezwał więc do Belwederu posła w Berlinie i 5 listopada 1933 r. wraz z Beckiem udzielił mu szczegółowej instrukcji do kolejnej rozmowy z Hitlerem. „Powie pan kanclerzowi, że został pan zawezwany do Warszawy celem złożenia raportu marszałkowi Piłsudskiemu. Marszałek przyjął pana w obecności ministra spraw zagranicznych p. Becka i po wysłuchaniu pańskiego sprawozdania polecił w swoim imieniu przedłożyć kanclerzowi Hitlerowi następujący tok myśli: Gdy rząd narodowosocjalistyczny przyszedł do władzy w Niemczech, wywołało to duże zaniepokojenie na arenie międzynarodowej i wydarzenie to zaczęto łączyć z możliwością poważnych konfliktów zbrojnych. [...] Marszałek, który nie poddaje się podobnym nastrojom [...] zaufał kanclerzowi i jego polityce. Nie poczynił żadnych zarządzeń obronnej natury. [...] Ostatnie decyzje rządu Rzeszy, na zasadzie których Niemcy wycofały się z Ligi Narodów, pozbawiły Polskę tego drugiego czynnika bezpieczeństwa. [...] W tych okolicznościach Marszałek jest zmuszony, jako osoba odpowiedzialna za bezpieczeństwo, rozpatrzyć sytuację. Nie pragnąłby obciążyć atmosfery między obu państwami przez zarządzenie w sensie wzmocnienia bezpieczeństwa polskiego. Przed uczynieniem tego Marszałek pragnie całkiem lojalnie postawić kanclerzowi Hitlerowi pytanie, czy nie widzi możliwości zrównoważenia w stosunkach polsko-niemieckich ubytku tego czynnika bezpieczeństwa”.

[Wacław Jędrzejewicz, Sprawa wojny prewencyjnej z Niemcami w 1933 roku, „Zeszyty Historyczne”, nr 10, Paryż 1966, s. 168 – 169]

Lipski rozmawiał z Hitlerem 15 listopada. Hitler doskonale wyczuwał podteksty, wiedział, że brak zgody na układ doprowadzi do złowieszczych zarządzeń obronnych. Ale nawet pomyślny rezultat rozmowy nie satysfakcjonował Piłsudskiego. Poszukiwał wciąż receptury na przebudzenie Francji.

Posiadając w kieszeni gotowość Hitlera do podpisania deklaracji, jeszcze raz złożył ofertę Francji. I to dwojako. Po pierwsze w czasie wizyty płk. Koeltza, szefa Oddziału II Sztabu Generalnego, który w tym samym mniej więcej czasie przyjechał do Warszawy i osobno, poprzez francuskiego attaché, gen d’Arbonneau. Z drugiej strony wysłał do Paryża kolejnego emisariusza i do czasu wyjaśnienia stanowiska Francji wstrzymywał podpisanie deklaracji z Niemcami. Trwało to kilka tygodni, dopiero 9 stycznia 1934 roku dał zielone światło układowi z III Rzeszą.

Deklarację o niestosowaniu przemocy podpisano 26 stycznia 1934 roku z ważnością na dziesięć lat. Zapewniała ona minimum bezpieczeństwa, na kilka przynajmniej lat, tak aby można było wzmocnić armię i gospodarkę. Nie było zresztą innego wyjścia. Francja nie była gotowa do konfrontacji w dobrze pojętym interesie własnym, a jej ambasador w Warszawie miał dziwne zastrzeżenia. Pytał, czy gdyby Niemcy dalej się zbroiły, Francja może liczyć na Polskę. Marszałek zdecydowanie odpowiedział, że tak. Nawet po jego śmierci, gdy

6 marca 1936 roku Wehrmacht zajął zdemilitaryzowaną strefę w Nadrenii, minister Beck w swoim demarché potwierdził gotowość do wypełnienia zobowiązań sojuszniczych. Także tym razem Paryż pozostał bierny.

[srodtytul]Recepta Marszałka[/srodtytul]

Plan wojny prewencyjnej jest niezwykle istotny w dorobku Piłsudskiego. Można go śmiało lokować na równi z decyzją o wymarszu I Kompanii Kadrowej i zwycięstwem pod Warszawą w 1920 roku. I to mimo że nie został wprowadzony w życie. Wykazał wszakże, że to starzejący się Marszałek dokonał najgłębszej oceny sytuacji międzynarodowej i zaproponował najskuteczniejszą receptę na powstrzymanie Hitlera. Z tego samego powodu wielu zachodnich, najczęściej francuskich, dyplomatów ogarnęła na ten temat amnezja. Także nad Wisłą, szczególnie po 1945 roku, nad wojną prewencyjną zapadła kurtyna milczenia. Bo to Piłsudski pierwszy chciał walczyć z Hitlerem, a Stalin zawarł z nim sojusz przeciwko Polsce i Zachodowi. Znany obserwator sceny politycznej Louis Fischer napisał w 1953 roku: „plan wojny prewencyjnej Piłsudskiego przeciwko Hitlerowi został potwierdzony przez wybitnych obserwatorów, a sam fakt nie podlega dyskusji”.

[b]Janusz Cisek[/b]

[link=http://www.januszcisek.pl]www.januszcisek.pl[/link]

[mail=jcisek@muzeumwp.pl]jcisek@muzeumwp.pl[/mail], dyrektor Muzeum Wojska Polskiego. W latach 90. dyrektor Instytutu Józefa Piłsudskiego w Nowym Jorku.

Autor m.in. „Kalendarium życia Józefa Piłsudskiego” (wspólnie z Wacławem Jędrzejewiczem) oraz albumu „Józef Piłsudski”. Profesor w Instytucie Europeistyki UJ

Piłsudski nie dowierzał Rosji, ale mając podpisany z nią w 1932 roku pakt o nieagresji, mógł się skupić na oddaleniu niebezpieczeństwa ze strony Niemiec. Nie dowierzał Niemcom – tak weimarskim, jak i III Rzeszy. Podpułkownik Kazimierz Glabisz, oficer do zleceń Marszałka, zanotował jego następującą opinię: „Marzeniem Niemiec jest doprowadzić do kooperacji z Rosją – jak to za czasów Bismarcka.

Dojście do takiej kooperacji byłoby naszą zgubą. Do tego dopuścić nie można. Mimo ogromnych różnic w systemach i kulturze Niemiec i Rosji trzeba stale pilnować tej sprawy. Na świecie powstawały już dziwniejsze sojusze. Jak przeciwdziałać? Zależnie od danej koniunktury: bądź nastraszeniem słabszego, bądź kolejnym odprężaniem stosunków. Gra będzie trudna, przy paraliżu woli i krótkowzroczności Zachodu oraz nieudania się moich planów federacyjnych”.

Pozostało 96% artykułu
Historia
Telefony komórkowe - techniczne arcydzieło dla każdego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Historia
Paweł Łepkowski: Najsympatyczniejszy ze wszystkich świętych
Historia
Mistrzowie narracji historycznej: Hebrajczycy
Historia
Bunt carskich strzelców
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Historia
Wojna zimowa. Walka Dawida z Goliatem