[srodtytul]Kres formacji[/srodtytul]
Rozgoryczenie po ogromnych stratach spod Kostiuchnówki oraz rozczarowanie postawą sojuszników niekwapiących się do podjęcia działań w sprawie polskiej wywoływały coraz większy ferment polityczny w Legionach. 20 września ukazem cesarskim powołano Polski Korpus Posiłkowy. Kilka dni później przyjęto dymisję Piłsudskiego, która wywołała falę protestów i podań o zwolnienie z Legionów. Przystąpiono również do reorganizacji wszystkich jednostek. W październiku Legiony wycofano z frontu i przetransportowano do Baranowicz, gdzie legioniści doczekali się ogłoszenia aktu 5 listopada. Pod koniec listopada oddziały legionowe przewieziono do Królestwa i oddano pod rozkazy Niemcom, którzy przystąpili do organizacji Polskiej Siły Zbrojnej.
Dopełnieniem legionowej epopei był tzw. kryzys przysięgowy w lipcu 1917 roku. Żołnierzy odmawiających złożenia przysięgi na wierność państwom centralnym osadzono w obozach w Szczypiornie i Beniaminowie, a tych, którzy złożyli przysięgę, odesłano Austriakom jako Polski Korpus Posiłkowy lub wcielono do armii i odesłano na front włoski. Legiony, choć już formalnie nie istniały, nadal ponosiły straty w ludziach. Na skutek fatalnych warunków uwięzienia w Szczypiornie zmarło kilkudziesięciu legionistów. Dawna II Brygada znów toczyła boje na swych dawnych pozycjach w Besarabii, a wcieleni do armii austriackiej żołnierze ginęli na froncie włoskim. Część II Brygady przebiła się na stronę rosyjską pod Rarańczą i połączyła się z polskimi jednostkami w służbie rosyjskiej.
[srodtytul]„C.k. Menda”[/srodtytul]
Legiony nigdy nie były monolitem zarówno pod względem politycznym, jak i społecznym. Na tle tych różnic dochodziło wewnątrz nich do wielu konfliktów. Do największych tarć dochodziło pomiędzy I Brygadą a austriacką Komendą Legionów. C. k. Komendę do furii doprowadzały niemalże wszystkie (nie) regulaminowe odmienności w I Brygadzie. Były to m.in. odrębne odznaki stopni wyszywane czerwoną tasiemką na kołnierzach, gwiazdki zamiast austriackich rozetek, zwracanie się do siebie żołnierzy i oficerów per „obywatelu” oraz pozorny brak dyscypliny. Ponadto legioniści I Brygady byli mocno zaangażowani w dysputy polityczne i bezkrytycznie popierali polityczne koncepcje Piłsudskiego dążącego do uniezależnienia Legionów od Austrii. Do konfliktów dochodziło również w jednostkach tyłowych i we wszystkich urzędach, w których legioniści I Brygady byli traktowani jako jednostki podejrzane i karani za próby meldowania się po „obywatelsku”. Żołnierze I Brygady nie pozostawali dłużni i nazywali Komendę Legionów „c.k. mendą”.
C.k. Komenda Legionów nie cieszyła się również dużym uznaniem w słynącej z dyscypliny II Brygadzie. Żołnierze doskonale wiedzieli, że nominalny komendant Legionów gen. Trzaska-Durski był tylko marionetką i zupełnie nie orientował się w bieżącej sytuacji, a Legionami faktycznie kierował szef sztabu Komendy Legionów, oficer wywiadu austro-węgierskiego, kpt. Zagórski. Interwencje Durskiego w bieżące sprawy sztabu sprowadzały się do rugania Zagórskiego za zbyt twarde kotlety, na co ten niestrudzenie odpowiadał: „Wojna, ekscelencjo”.
Konflikty z Komendą Legionów były przyczyną powstawania różnych zabawnych utworów, chóralnie wykonywanych nieraz przez całe oddziały. Przykładem może tu być Credo:
„Wierzę w ekscelencję Durskiego, stworzyciela Legionów, i Zagórskiego, pupilka jego, opiekuna naszego, który się począł w c. k. sztabie, narodził się w Kstelle, ozdobion i wywyższon, wszedł jako szpicel do Legionów, dostąpił zaszczytów, siedzi po prawicy ekscelencji i stamtąd sądzi legunów, wierzę w c.k. Komendę Legionów, trepów obcowanie, nasze zaustriaczenie i niewolę wieczną, amen”.
W głębokiej pogardzie u żołnierzy liniowych znajdowały się niemalże wszystkie jednostki tyłowe, w tym sztaby, prowiantury i inne „c.k. amty”. O uznaniu „bohaterstwa” żołnierzy tyłowych doskonale świadczy dowcip opublikowany w wydawanej przez legionistów okopowej gazetce „Konferencja Pokojowa”:
„W jednej z brygad spotykam dawnego znajomego:
– Ho ho! To ty teraz w sztabie?
– A tak! Wyobraź sobie, że otrzymałem rozkaz, że kompania moja ma atakować – o mnie samym nie było ani słowa. Rozkaz wykonałem i kompania poszła, a ja pozostałem w okopach – to wzięli mnie do sztabu”.
[srodtytul]Fasunek, celta i dekiel[/srodtytul]
Do konfliktów dochodziło również między brygadami. Żołnierze I Brygady zarzucali II Brygadzie, że oprócz całkowitej uległości wobec austriackiego dowództwa panuje w niej znienawidzony dryl austriacki polegający na wymuszaniu bezmyślnej dyscypliny. Według ich opinii przyczyną wysokich strat II Brygady i 4 pp. było to, że ich dowódcy nie szanowali życia podwładnych. O szarży spod Rokitnej mówiono, że „gdyby Austriacy kazali Belinie wykonać podobny czyn, to nie on, ale jego konie by się uśmiały”.
Pogardę wśród legionistów I Brygady wzbudzały ponadto językowe przyzwyczajenia Karpatczyków, w których mowie funkcjonowało wiele naleciałości niemieckich, takich jak handgranaty czy maszyngewery. W brygadzie Piłsudskiego natomiast walczono z niemczyzną. Jak wspominał legionista Wacław Lipiński, żołnierze jego sekcji uchwalili, że zamiast słów: fasunek, celta i dekiel, będą mówić: pobranie, płótno namiotowe oraz pokrywka. Kolejnym zarzutem przeciw żołnierzom II Brygady był brak orientacji w sprawach politycznych, z kolei Karpatczycy zarzucali im zbytnie rozpolitykowanie, wprowadzanie własnych odznak i wyśmiewanie noszonych przez żołnierzy innych brygad oraz pogardzanie rogatywką.
Antagonizmy obecne były także pomiędzy różnymi jednostkami, nawet należącymi do tych samych brygad. Najbardziej nielubianą formacją w całych Legionach była żandarmeria, z powodu żółtych wypustek na kołnierzach zwana kanarkami. Ciągłe interwencje żandarmów poszukujących zbiegłych żołnierzy oraz urlopowiczów samowolnie przedłużających nieobecność na froncie nie przysparzały im popularności.
Do największych konfliktów dochodziło jednak pomiędzy innymi rodzajami broni. Najostrzejszy rozegrał się w I Brygadzie pomiędzy piechotą i saperami. Ci drudzy padali ofiarą niewybrednych żartów i byli nawet bohaterami popularnej piosenki:
Najdzielniejsze są sapery, ry, ry, ry!
Wszystko same inżyniery, ry, ry, ry.
Chłop chłopa, jak kopa
Siekiereczką ciup, ciupa,
A to ci saperska dupa, pa, pa, pa…
Czarę goryczy przelały plotki o tym, że podczas odwrotu znad Styru saperzy nie bili się z wrogiem. W konflikt musiało się włączyć dowództwo Brygady, które w specjalnym rozkazie nr 337 uznało racje saperów i zakazało dalszego robienia żartów z tej formacji.
Do konfliktów dochodziło również pomiędzy żołnierzami tych samych niewielkich oddziałów. Przykładowo w I Brygadzie w szczególnej pogardzie znajdowała się służba w roli ordynansa. Funkcję tę na ogół pełnili najmłodsi chłopcy, zwani z austriacka fajfendeklami, którym ze względu na młodociany wiek groziło odesłanie do domu. Najmłodsi żołnierze nigdy jednak nie pozostawali zbyt długo w tej funkcji, gdyż jak tylko trochę zmężnieli, uciekali do liniowych kompanii.
[wyimek]– Którędy jedziecie do Warszawy? – Tym razem przez Tryest, Innsbruck, Budapeszt, Lwów, Wiedeń. Mam, niestety, bardzo krótki urlop.
Dowcip z gazetki „Konferencja pokojowa”, nr 2.[/wyimek]
Do konfliktowych sytuacji dochodziło bardzo często pomiędzy żołnierzami polskimi a skierowanymi do Legionów oficerami austriackimi. Było tak w przypadku nieznającego języka polskiego dowódcy II Brygady płk. Küttnera, któremu dwóch młodych żołnierzy stale zanieczyszczało drogę do kwatery. W końcu pułkownik przyłapał winowajców na gorącym uczynku. Chcąc dłużej zastanowić się nad odpowiednią karą, zapisał sobie nazwiska sprawców, ale najwyraźniej zapomniał, po co je zapisywał, gdyż po jakimś czasie obydwaj delikwenci otrzymali medale za dzielność.
[srodtytul]Łatanie dziur po Austriakach[/srodtytul]
Opisując stosunki panujące w Legionach Polskich, nie można nie wspomnieć o kontaktach naszych żołnierzy z Austriakami i Niemcami. Pomimo, że formalnie byli sojusznikami, często nadal uważano ich za zaborców. O podejściu do spraw polsko-niemiecko-austro-węgierskich w znacznej mierze decydowały poglądy polityczne samych legionistów. Inaczej do sprawy podchodziła Komenda Legionów, inaczej żołnierze II i III Brygady, a jeszcze inaczej piłsudczycy. Legiony zresztą także wzbudzały wątpliwości wśród dowódców armii państw centralnych. Austriacy pogardliwie nazywali polskie jednostki towarzystwem. Legioniści nie pozostawali im dłużni i nazywali ich dziadami albo trepami, co w żołnierskim języku miało oznaczać gatunek pseudożołnierzy.
Pogardę dla Austriaków powodowało ich zachowanie na froncie, a zwłaszcza skłonność do uciekania z pozycji bez powiadamiania o tym sąsiadów. Szczególnie pogardzano poddającymi się bez walki i masowo przechodzącymi na stronę Rosjan Czechami. Legioniści obawiali się
sytuacji, w której stali jako rezerwa jednostek austro-węgierskich, gdyż wtedy zawsze byli używani do łatania dziur we froncie i ponosili przy tym ogromne straty.
Z wymienionych powyżej przyczyn pomiędzy żołnierzami austriackimi i legionistami bardzo często dochodziło do poważnych starć. Na ogół wszystko zaczynało się od aroganckich zachowań c. k. oficerów lub drobnych zatargów spowodowanych nieoddawaniem przez legionistów honorów austriackim szarżom. Konflikty kończyły się czasami na ostrej wymianie słów, ale dochodziło też do rękoczynów. Do najpoważniejszego starcia zakończonego strzelaniną i okopaniem się walczących stron doszło w Karasinie na Wołyniu, gdzie naprzeciw legionistów stanęli węgierscy honwedzi. Konflikt ten podobnie jak i inne zakończył się w sądzie. Pierwotnie sprawa miała być rozpatrywana przez austriacki sąd korpusu Hauera, ale ostatecznie udało się skierować ją do sądu polskiego, w którym do końca wojny pozostała nierozstrzygnięta, gdyż naoczni świadkowie jako sprawców podali niejakiego por. Miedzińskiego i „żołnierza w kurtce bez odznak o inteligentnym wyglądzie i długiej rudej brodzie”. Pomimo „usilnych” starań polskiego dowództwa sprawców nie udało się odnaleźć do końca wojny.
Stosunki z Austriakami nie zawsze kończyły się konfliktami. Wielu legionistów nagminnie wykorzystywało panujący na terenie całej c. k. monarchii bałagan i żyło na koszt „babci Austrii”. Komiczne scenki znane z „Przygód dzielnego wojaka Szwejka” często zdarzały się naprawdę. Jak wspominał legionista Stanisław Mirek: „Opowiadano, jak jeden wypisany ze szpitala na Węgrzech według zalecenia miał być odesłany do baonu zapasowego w Kozienicach. Administracja szpitala szukała po całym obszarze Austrii tych Kozienic, wreszcie znaleziono Kozienice w Chorwacji, pod tym adresem wystawiono marszrutę i wypłacono z góry za dwa dni tak zwane relutum – zwrot kosztów za wyżywienie. Legionista, ciekawy świata, nie protestował. Pojechał tam i oczywiście na miejscu żadnego zapasowego baonu nie było. Szukano dalej na mapach całej Austrii (nikomu nie przyszło do głowy, że baon podległy Najjaśniejszemu Panu może leżeć poza granicami cesarstwa), aż znaleziono miejscowość o podobnej nazwie w Czechach i znów wystawiono relutum na dwa dni. Czesi, z urodzenia kpiarze, wystawili mu marszrutę do Keczkemetu na Węgrzech. Najeździł się chłop, zanim wreszcie trafił do Kozienic…” (Stanisław Mirek, „Opowieści legionisty”, Pruszków 2004, s. 37.)
[srodtytul]Spadek garstki zapaleńców[/srodtytul]
Ślad odciśnięty przez Legiony na dziejach Polski nie ogranicza się jedynie do daniny żołnierskiej krwi, choć dla sprawy niepodległości Polski była ona kluczowa. Podniesienie sprawy polskiej na arenie międzynarodowej i pokazanie światu waleczności Polaków w znacznym stopniu wpłynęło na odzyskanie niepodległości w 1918 r. Ponadto doświadczenie wojenne zdobyte przez legionistów umożliwiło budowę odrodzonego Wojska Polskiego i walnie przyczyniło się do jego sukcesów w walkach o obronę Niepodległej. Legiony dały ojczyźnie nie tylko ofiarę własnego życia – dały kolejnym pokoleniom Polaków swoją legendę o garstce zapaleńców, którzy dzięki męstwu i wytrwałości osiągnęli to, o czym marzono od 123 lat – wolną ojczyznę.
[ramka][b]Adam Kaczyński[/b],doktorant w Instytucie Historycznym Uniwersytetu Warszawskiego, zajmuje się losami Legionów Polskich na Wołyniu oraz historią ZSRR, ze szczególnym uwzględnieniem dziejów Ukrainy. Pracuje w wydziale zagranicznym Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa[/ramka]