Tęsknota za polskim mundurem

W dorosłe życie wchodziło pokolenie Polaków niepamiętające powstańczych klęsk, wychowane na literaturze romantycznej i – co najważniejsze – gotowe do działania. Właśnie z takich ludzi wywodzili się przyszli dowódcy i żołnierze Legionów Polskich, tworząc niezwykły konglomerat patriotyzmu, bohaterstwa, a także naszych wad narodowych. W ogniu walk I wojny światowej Legiony przekształciły się w swoisty tygiel, w którym wytapiała się przyszła Polska.

Publikacja: 09.09.2009 15:06

Koncentracja oddziałów strzeleckich w Oleandrach, początek sierpnia 1914 roku

Koncentracja oddziałów strzeleckich w Oleandrach, początek sierpnia 1914 roku

Foto: MUZEUM WOJSKA POLSKIEGO W WARSZAWIE

Red

W latach poprzedzających wybuch I wojny światowej w Galicji działały organizacje, których celem było kształcenie kadr dla przyszłego wojska polskiego. W 1908 roku powstał tajny Związek Walki Czynnej z Józefem Piłsudskim i Kazimierzem Sosnkowskim na czele. Dwa lata później pod egidą ZWC założono dwie legalne organizacje zajmujące się przysposobieniem wojskowym: krakowskiego Strzelca i lwowski Związek Strzelecki. Do momentu wybuchu wojny łączna liczebność tych organizacji wyniosła ponad 7 tys. członków.

Oprócz strzelców działały tu także inne stowarzyszenia. Wśród nich Polskie Drużyny Strzeleckie rekrutujące się głównie ze związanej z Zarzewiem młodzieży akademickiej (w przededniu wojny ok. 6 tys. członków) czy zorganizowane przez endecję Drużyny Bartoszowe, działające w środowiskach wiejskich (ok. 7 tys.). Ważną rolę odegrało Towarzystwo Gimnastyczne „Sokół”, które początkowo nie zajmowało się szkoleniem wojskowym, ale stworzyło ok. 150 drużyn liczących łącznie ok. 7 tys. członków. Prócz własnej działalności statutowej Sokół patronował także rozwojowi skautingu.

Aby tak duża liczba organizacji paramilitarnych mogła przełożyć się na siłę zbrojną, konieczne było ustanowienie wspólnego kierownictwa, które koordynowałoby ich działania. W sierpniu 1912 roku na konferencji w Zakopanem powołano Polski Skarb Wojskowy, który miał się zająć sprawami finansowania działalności szkoleniowej. Był to jednak tylko etap wstępny. Zapleczem politycznym z prawdziwego zdarzenia stała się dopiero ukonstytuowana w Wiedniu tego samego roku Komisja Tymczasowa Skonfederowanych Stronnictw Niepodległościowych (od 1913 roku bez przymiotnika „tymczasowa”). Stanowiła ona szeroką koalicję polskich ugrupowań politycznych – socjalistów, ludowców i narodowców. Podporządkowały się jej wszystkie organizacje poza Sokołem i Drużynami Bartoszowymi. Komendantem wojskowym mianowano Józefa Piłsudskiego.

Tuż przed wybuchem wojny zintensyfikowano ćwiczenia wojskowe prowadzone przez wszystkie organizacje. Na lipiec 1914 roku zaplanowano drugi kurs oficerski Strzelca. Mimo trwających od kilku lat przygotowań wybuch wojny w sierpniu 1914 roku był dla organizacji sporym zaskoczeniem. Ogłoszenie mobilizacji w monarchii habsburskiej znacznie utrudniło działalność wielu polskich organizacji. Na skutek wcielenia do armii austro-węgierskiej wielu instruktorów i aktywnych członków najbardziej ucierpiały Polowe Drużyny Sokole. Lepiej zorganizowany Strzelec uniknął poważniejszych problemów i zgodnie z rozkazem Piłsudskiego z 30 lipca rozpoczął własną mobilizację, a 2 sierpnia, po uzyskaniu oficjalnej zgody władz, oddziały strzeleckie przystąpiły do koncentracji w Krakowie.

[wyimek]Wszyscy jesteście żołnierzami. Nie naznaczam szarż, każę tylko doświadczeńszym wśród was pełnić funkcję dowódców. Szarże uzyskacie w bitwach. Każdy z was może zostać oficerem, jak również każdy oficer może znów zejść do szeregowców, czego oby nie było!

Józef Piłsudski, Przemówienie do żołnierzy I Kompanii Kadrowej, 3 sierpnia 1914 roku[/wyimek]

Austriacy nie ufali Piłsudskiemu, niechętnie też patrzyli na uzbrojone formacje polskie. W ostatniej niemalże chwili zmieniony został także kierunek działań oddziałów Piłsudskiego – początkowo planowano wkroczenie do Zagłębia Dąbrowskiego, teraz jako cel wyznaczono Kielce.

[srodtytul]Trudny początek Legionów[/srodtytul]

3 sierpnia w krakowskich Oleandrach sformowano liczącą 144 żołnierzy kompanię kadrową pod dowództwem por. Tadeusza Kasprzyckiego. Składała się głównie ze słuchaczy strzeleckich szkół oficerskich i miała się stać fundamentem przyszłej armii polskiej. O wpół do czwartej rano 6 sierpnia I Kompania Kadrowa przekroczyła granicę zaboru rosyjskiego. Jej celem było wywołanie powstania w Królestwie. Równocześnie Piłsudski ogłosił powstanie fikcyjnego rządu w Warszawie. Do Kielc oddziały Piłsudskiego wkroczyły 12 sierpnia. Cała akcja jednak zakończyła się porażką na skutek niechęci mieszkańców Królestwa do współpracy z osobami czy instytucjami działającymi u boku Austrii.

Tymczasem w Galicji trwała szeroko zakrojona mobilizacja wszystkich organizacji paramilitarnych. Obok tych działań toczyły się intensywne rozmowy polityczne mające na celu utworzenie organu politycznego koordynującego i reprezentującego w oficjalnych kontaktach z władzami c. k. monarchii wszystkie sprawy polskie. Utworzona bowiem dwa lata wcześniej szeroka koalicja KSSN zdążyła się do tej pory właściwie rozpaść, a jej kompetencje koordynacyjne były właściwie tylko pobożnym życzeniem jej zwolenników. Działacze endecji powołali we Lwowie własny organ rządzący – Centralny Komitet Narodowy. W wyniku tych rozmów 16 sierpnia nastąpiło jednak połączenie KSSN i CKN w Naczelny Komitet Narodowy z Juliuszem Leo na czele i Władysławem Sikorskim jako szefem Departamentu Wojskowego. Celem NKN było nie tylko reprezentowanie Polaków na forum państw centralnych, ale także organizacja oddziałów wojskowych.

Pod koniec sierpnia pod egidą NKN rozpoczęło się tworzenie dwóch polskich formacji – Legionu Wschodniego we Lwowie oraz Legionu Zachodniego w Krakowie (z którego powstały I i II Brygada – patrz: ramka Struktura Legionów Polskich). Odsunięty chwilowo na boczny tor Piłsudski rozpoczął tworzenie w Królestwie Polskim tajnych struktur Polskiej Organizacji Wojskowej, pozostał jednak dowódcą I Brygady.

Na skutek postępów ofensywy rosyjskiej w Galicji i zatargów politycznych nie udało się do końca sformować Legionu Wschodniego, został on ewakuowany na zachód i 21 września rozwiązany. W dalszym ciągu tworzono tylko Legion Zachodni pod dowództwem gen. Rajmunda Baczyńskiego, który choć nie był zwartą jednostką, przyjął nazwę Legiony Polskie. 25 września 1914 r. na czele Legionów stanął oficer austriacki gen. Karol Trzaska Durski, a funkcję szefa sztabu objął oficer austriackiego wywiadu kpt. Włodzimierz Zagórski.

Napływ ochotników do Legionów był tak duży, że we wrześniu 1914 r. przystąpiono do formowania drugiego pułku piechoty. Z ochotników, którzy stawili się do służby w Legionie Wschodnim i zdążyli się ewakuować, rozpoczęto formowanie trzeciego pułku piechoty. Równolegle trwało formowanie szwadronów kawalerii i oddziałów artyleryjskich.

[srodtytul]Ciężkie boje II Brygady w Karpatach[/srodtytul]

15 września oddziały Piłsudskiego wysłano do obrony linii Wisły w rejonie Nowego Korczyna. Przez kilka dni legioniści patrolowali teren.

[wyimek]Poza umundurowaniem i bezduszną tresurą nie mają w sobie żadnych cech żołnierskich. W żadnej sytuacji nie można nigdy [na nich] polegać i od których, jeżeli są na froncie gdzieś blisko, trzeba się umacniać i zadrutowywać. Inaczej, jeśliby się o tych ostrożnościach nie pamiętało, można się w każdej chwili spodziewać z ich strony najgorszej niespodzianki.

Opinia jednego z legionistów o austriackich sprzymierzeńcach[/wyimek]

Równolegle do działań bojowych prowadzonych przez oddziały Piłsudskiego powstawała i walczyła II Brygada Legionów Polskich. 30 września 1914 r. z Krakowa wyruszył nowo sformowany 2. Pułk Piechoty, który 5 października dotarł w okolice Huszt na Węgrzech (dzisiejsze ukraińskie Zakarpacie). Do 2. pułku wkrótce dołączył trzeci. Na oddziały legionowe spadł główny ciężar natarcia w dolinie Bystrzycy. Trwające ponad miesiąc walki, których celem było zdobycie leżących na drodze do Stanisławowa miejscowości Rafajłowa i Nadwórna, toczone były w trudnym, górskim terenie. 29 października pod Mołotkowem oddziały legionowe zostały zmuszone do odwrotu. Szczególnie ciężkie straty zadały im rosyjskie karabiny maszynowe oraz błędy oficerów. Odwrót nie zamienił się w całkowitą klęskę tylko dlatego, że Rosjanie również ponieśli dotkliwe straty i nie kontynuowali pościgu.

Wykrwawione oddziały legionowe wycofały się do Rafajłowej, skąd 26 listopada wysłano je do łatania dziur we froncie na Huculszczyźnie. Walki toczone były wówczas w bardzo ciężkich warunkach górskiej zimy. Temperatura spadała do minus 30 stopni. Największe straty powodowały wówczas choroby i odmrożenia. Najcięższy zimowy okres legioniści spędzili w okopach. Odpoczynek nastąpił dopiero w marcu 1915 roku.

Wykorzystano go przede wszystkim aby wzmocnić siły żołnierzy wyczerpanych półroczną zimową kampanią oraz na reorganizację oddziałów, z których utworzono II Brygadę Legionów Polskich, zwaną też Karpacką. Jej dowódcą został płk Józef Haller. Odpoczynek nie trwał długo. Już 15 kwietnia oddziały II Brygady zajęły odcinek frontu na granicy Bukowiny i Besarabii pomiędzy rzekami Dniestr i Prut, gdzie uczestniczyły w walkach pozycyjnych. Doszło tam 13 czerwca do legendarnej szarży 2. Pułku Ułanów pod Rokitną. Dwa dni później Rosjanie bez walki się wycofali, a II Brygada zajęła pozycje pod Rarańczą, gdzie przebywała do 20 października 1915 r., kiedy to odjechała transportami kolejowymi na Wołyń.

Równolegle z reorganizacją oddziałów II Brygady NKN tworzył III Brygadę. Werbunek prowadzono na okupowanych przez państwa centralne ziemiach Królestwa. Kadrą dla nowo formowanych oddziałów – 4. i 6. pp. – mieli być żołnierze i oficerowie z jednostek walczących już na froncie.

[srodtytul]I Brygada walczy w Królestwie[/srodtytul]

W czasie gdy II Brygada toczyła boje w Karpatach, oddziały pod dowództwem Piłsudskiego brały udział w zmaganiach na terenie zaboru rosyjskiego. W czasie jesiennej ofensywy państw centralnych jednostki 1 pp. zostały przerzucone na przyczółek w pobliżu Dęblina, gdzie 22 – 26 października 1914 roku walczyły w bitwach pod Anielinem i Laskami, a następnie 16 – 19 listopada pod Krzywopłotami nad Bzurą.

Po krótkim odpoczynku jednostki Piłsudskiego zostały przerzucone na Podhale w rejon Mszany Dolnej i Limanowej, gdzie w grudniu przeformowano je w I Brygadę Legionów Polskich. Podczas walk w trudnych górskich warunkach I Brygada poniosła dotkliwe straty. Szczególnie wyniszczająca była grudniowa bitwa pod Łowczówkiem. Ze względu na wyczerpanie I Brygada została wycofana na miesięczny odpoczynek do Kęt, skąd w końcu lutego 1915 r. przerzucono ją na odcinek frontu nad Nidą. Po kilkumiesięcznych walkach pozycyjnych siły I Brygady wzięły udział w kolejnej ofensywie, walcząc m.in. pod Konarami (16 – 25.05.1915). Po przełamaniu frontu I Brygada została przerzucona na Lubelszczyznę, gdzie połączyła się z 4 pp., który w pierwszych dniach sierpnia 1915 roku przeszedł pod Jastkowem swój chrzest bojowy. Po złamaniu oporu Rosjan Legiony dotarły aż do Wysokiego Litewskiego, skąd zostały skierowane na Wołyń.

Jesienią 1915 roku na progu kampanii wołyńskiej na front przybył nowo sformowany 6 pp., który wraz z 4 pp. stworzył III Brygadę Legionów Polskich. Po nieco ponad roku walk stan liczbowy Legionów przedstawiał się następująco: I Brygada (dowódca Józef Piłsudski) – ok. 5500 żołnierzy, II Brygada (płk Ferdynand Küttner) – ok. 5000 żołnierzy, oraz III Brygada (płk Wiktor Grzesicki) – ok. 6000 ludzi.

[wyimek]Jak skończym z Mikołą, pójdziem na WilhelmaOdbić Wielkopolskę, co ją gnębi szelma.

Fragment piosenki śpiewanej przez Czwartaków, w: Stanisław Mirek, „Opowieści legionisty”, Pruszków 2004[/wyimek]

W drugiej połowie października 1915 roku do I i III Brygady dołączyła przerzucona koleją II Brygada. W ten oto sposób po raz pierwszy na jednym odcinku frontu ześrodkowano wszystkie polskie jednostki. Brygady podlegały austro-węgierskiemu dowództwu, a konkretnie gen. Karolowi Trzaska-Durskiemu (do stycznia 1916 roku).

[srodtytul]Nieugięte brygady na Wołyniu[/srodtytul]

Na początku kampanii oddziały legionowe pomimo strat posuwały się naprzód. Po zajęciu Kowla i sforsowaniu Stochodu spychały przeciwnika w kierunku rzeki Styr. Po krwawych bitwach pod Kamieniuchą i Kuklami (25 – 30.10.1915) natarcie Polaków zatrzymało się dopiero w listopadzie pod Bielgowem i Kostiuchnówką.

Wyczerpanie obu stron oraz wczesna zima sprawiły, że w połowie listopada walki zamarły, a żołnierze rozpoczęli budowę solidnych okopów.

Stabilizacja frontu umożliwiła wycofanie I Brygady na zasłużony odpoczynek do położonych na zapleczu frontu wsi Leśniewka i Karasin. Pozostające na froncie jednostki obok rozbudowy okopów rozpoczęły także wznoszenie przyfrontowego miasteczka o nazwie Legionowo. Względny spokój na odcinku frontu obsadzonym przez Legiony trwał do czerwca 1916 r., kiedy to rozpoczęła się ofensywa Brusiłowa. Do boju jako pierwsze wkroczyły jednostki II Brygady, które 21 czerwca zostały przerzucone na przerwany odcinek pod Hruziatyniem. 4 – 7 lipca Rosjanie pod Kostiuchnówką przełamali w końcu front. Pomimo gigantycznych strat wynoszących ok. 2000 zabitych, rannych i zaginionych oddziały legionowe nie uległy rozproszeniu i sprawnie wycofały się na nowe linie obronne nad Stochodem, gdzie przez cały lipiec i sierpień prowadziły uporczywą obronę przed kolejnymi atakami Rosjan. Do największego starcia doszło na początku sierpnia pod Rudką Miryńską, gdzie Legiony ponownie musiały łatać dziurę we froncie, do której powstania przyczyniła się nieudolna postawa Austriaków. Bitwa pod Rudką Miryńską była ostatnim poważnym starciem Legionów.

[srodtytul]Kres formacji[/srodtytul]

Rozgoryczenie po ogromnych stratach spod Kostiuchnówki oraz rozczarowanie postawą sojuszników niekwapiących się do podjęcia działań w sprawie polskiej wywoływały coraz większy ferment polityczny w Legionach. 20 września ukazem cesarskim powołano Polski Korpus Posiłkowy. Kilka dni później przyjęto dymisję Piłsudskiego, która wywołała falę protestów i podań o zwolnienie z Legionów. Przystąpiono również do reorganizacji wszystkich jednostek. W październiku Legiony wycofano z frontu i przetransportowano do Baranowicz, gdzie legioniści doczekali się ogłoszenia aktu 5 listopada. Pod koniec listopada oddziały legionowe przewieziono do Królestwa i oddano pod rozkazy Niemcom, którzy przystąpili do organizacji Polskiej Siły Zbrojnej.

Dopełnieniem legionowej epopei był tzw. kryzys przysięgowy w lipcu 1917 roku. Żołnierzy odmawiających złożenia przysięgi na wierność państwom centralnym osadzono w obozach w Szczypiornie i Beniaminowie, a tych, którzy złożyli przysięgę, odesłano Austriakom jako Polski Korpus Posiłkowy lub wcielono do armii i odesłano na front włoski. Legiony, choć już formalnie nie istniały, nadal ponosiły straty w ludziach. Na skutek fatalnych warunków uwięzienia w Szczypiornie zmarło kilkudziesięciu legionistów. Dawna II Brygada znów toczyła boje na swych dawnych pozycjach w Besarabii, a wcieleni do armii austriackiej żołnierze ginęli na froncie włoskim. Część II Brygady przebiła się na stronę rosyjską pod Rarańczą i połączyła się z polskimi jednostkami w służbie rosyjskiej.

[srodtytul]„C.k. Menda”[/srodtytul]

Legiony nigdy nie były monolitem zarówno pod względem politycznym, jak i społecznym. Na tle tych różnic dochodziło wewnątrz nich do wielu konfliktów. Do największych tarć dochodziło pomiędzy I Brygadą a austriacką Komendą Legionów. C. k. Komendę do furii doprowadzały niemalże wszystkie (nie) regulaminowe odmienności w I Brygadzie. Były to m.in. odrębne odznaki stopni wyszywane czerwoną tasiemką na kołnierzach, gwiazdki zamiast austriackich rozetek, zwracanie się do siebie żołnierzy i oficerów per „obywatelu” oraz pozorny brak dyscypliny. Ponadto legioniści I Brygady byli mocno zaangażowani w dysputy polityczne i bezkrytycznie popierali polityczne koncepcje Piłsudskiego dążącego do uniezależnienia Legionów od Austrii. Do konfliktów dochodziło również w jednostkach tyłowych i we wszystkich urzędach, w których legioniści I Brygady byli traktowani jako jednostki podejrzane i karani za próby meldowania się po „obywatelsku”. Żołnierze I Brygady nie pozostawali dłużni i nazywali Komendę Legionów „c.k. mendą”.

C.k. Komenda Legionów nie cieszyła się również dużym uznaniem w słynącej z dyscypliny II Brygadzie. Żołnierze doskonale wiedzieli, że nominalny komendant Legionów gen. Trzaska-Durski był tylko marionetką i zupełnie nie orientował się w bieżącej sytuacji, a Legionami faktycznie kierował szef sztabu Komendy Legionów, oficer wywiadu austro-węgierskiego, kpt. Zagórski. Interwencje Durskiego w bieżące sprawy sztabu sprowadzały się do rugania Zagórskiego za zbyt twarde kotlety, na co ten niestrudzenie odpowiadał: „Wojna, ekscelencjo”.

Konflikty z Komendą Legionów były przyczyną powstawania różnych zabawnych utworów, chóralnie wykonywanych nieraz przez całe oddziały. Przykładem może tu być Credo:

„Wierzę w ekscelencję Durskiego, stworzyciela Legionów, i Zagórskiego, pupilka jego, opiekuna naszego, który się począł w c. k. sztabie, narodził się w Kstelle, ozdobion i wywyższon, wszedł jako szpicel do Legionów, dostąpił zaszczytów, siedzi po prawicy ekscelencji i stamtąd sądzi legunów, wierzę w c.k. Komendę Legionów, trepów obcowanie, nasze zaustriaczenie i niewolę wieczną, amen”.

W głębokiej pogardzie u żołnierzy liniowych znajdowały się niemalże wszystkie jednostki tyłowe, w tym sztaby, prowiantury i inne „c.k. amty”. O uznaniu „bohaterstwa” żołnierzy tyłowych doskonale świadczy dowcip opublikowany w wydawanej przez legionistów okopowej gazetce „Konferencja Pokojowa”:

„W jednej z brygad spotykam dawnego znajomego:

– Ho ho! To ty teraz w sztabie?

– A tak! Wyobraź sobie, że otrzymałem rozkaz, że kompania moja ma atakować – o mnie samym nie było ani słowa. Rozkaz wykonałem i kompania poszła, a ja pozostałem w okopach – to wzięli mnie do sztabu”.

[srodtytul]Fasunek, celta i dekiel[/srodtytul]

Do konfliktów dochodziło również między brygadami. Żołnierze I Brygady zarzucali II Brygadzie, że oprócz całkowitej uległości wobec austriackiego dowództwa panuje w niej znienawidzony dryl austriacki polegający na wymuszaniu bezmyślnej dyscypliny. Według ich opinii przyczyną wysokich strat II Brygady i 4 pp. było to, że ich dowódcy nie szanowali życia podwładnych. O szarży spod Rokitnej mówiono, że „gdyby Austriacy kazali Belinie wykonać podobny czyn, to nie on, ale jego konie by się uśmiały”.

Pogardę wśród legionistów I Brygady wzbudzały ponadto językowe przyzwyczajenia Karpatczyków, w których mowie funkcjonowało wiele naleciałości niemieckich, takich jak handgranaty czy maszyngewery. W brygadzie Piłsudskiego natomiast walczono z niemczyzną. Jak wspominał legionista Wacław Lipiński, żołnierze jego sekcji uchwalili, że zamiast słów: fasunek, celta i dekiel, będą mówić: pobranie, płótno namiotowe oraz pokrywka. Kolejnym zarzutem przeciw żołnierzom II Brygady był brak orientacji w sprawach politycznych, z kolei Karpatczycy zarzucali im zbytnie rozpolitykowanie, wprowadzanie własnych odznak i wyśmiewanie noszonych przez żołnierzy innych brygad oraz pogardzanie rogatywką.

Antagonizmy obecne były także pomiędzy różnymi jednostkami, nawet należącymi do tych samych brygad. Najbardziej nielubianą formacją w całych Legionach była żandarmeria, z powodu żółtych wypustek na kołnierzach zwana kanarkami. Ciągłe interwencje żandarmów poszukujących zbiegłych żołnierzy oraz urlopowiczów samowolnie przedłużających nieobecność na froncie nie przysparzały im popularności.

Do największych konfliktów dochodziło jednak pomiędzy innymi rodzajami broni. Najostrzejszy rozegrał się w I Brygadzie pomiędzy piechotą i saperami. Ci drudzy padali ofiarą niewybrednych żartów i byli nawet bohaterami popularnej piosenki:

Najdzielniejsze są sapery, ry, ry, ry!

Wszystko same inżyniery, ry, ry, ry.

Chłop chłopa, jak kopa

Siekiereczką ciup, ciupa,

A to ci saperska dupa, pa, pa, pa…

Czarę goryczy przelały plotki o tym, że podczas odwrotu znad Styru saperzy nie bili się z wrogiem. W konflikt musiało się włączyć dowództwo Brygady, które w specjalnym rozkazie nr 337 uznało racje saperów i zakazało dalszego robienia żartów z tej formacji.

Do konfliktów dochodziło również pomiędzy żołnierzami tych samych niewielkich oddziałów. Przykładowo w I Brygadzie w szczególnej pogardzie znajdowała się służba w roli ordynansa. Funkcję tę na ogół pełnili najmłodsi chłopcy, zwani z austriacka fajfendeklami, którym ze względu na młodociany wiek groziło odesłanie do domu. Najmłodsi żołnierze nigdy jednak nie pozostawali zbyt długo w tej funkcji, gdyż jak tylko trochę zmężnieli, uciekali do liniowych kompanii.

[wyimek]– Którędy jedziecie do Warszawy? – Tym razem przez Tryest, Innsbruck, Budapeszt, Lwów, Wiedeń. Mam, niestety, bardzo krótki urlop.

Dowcip z gazetki „Konferencja pokojowa”, nr 2.[/wyimek]

Do konfliktowych sytuacji dochodziło bardzo często pomiędzy żołnierzami polskimi a skierowanymi do Legionów oficerami austriackimi. Było tak w przypadku nieznającego języka polskiego dowódcy II Brygady płk. Küttnera, któremu dwóch młodych żołnierzy stale zanieczyszczało drogę do kwatery. W końcu pułkownik przyłapał winowajców na gorącym uczynku. Chcąc dłużej zastanowić się nad odpowiednią karą, zapisał sobie nazwiska sprawców, ale najwyraźniej zapomniał, po co je zapisywał, gdyż po jakimś czasie obydwaj delikwenci otrzymali medale za dzielność.

[srodtytul]Łatanie dziur po Austriakach[/srodtytul]

Opisując stosunki panujące w Legionach Polskich, nie można nie wspomnieć o kontaktach naszych żołnierzy z Austriakami i Niemcami. Pomimo, że formalnie byli sojusznikami, często nadal uważano ich za zaborców. O podejściu do spraw polsko-niemiecko-austro-węgierskich w znacznej mierze decydowały poglądy polityczne samych legionistów. Inaczej do sprawy podchodziła Komenda Legionów, inaczej żołnierze II i III Brygady, a jeszcze inaczej piłsudczycy. Legiony zresztą także wzbudzały wątpliwości wśród dowódców armii państw centralnych. Austriacy pogardliwie nazywali polskie jednostki towarzystwem. Legioniści nie pozostawali im dłużni i nazywali ich dziadami albo trepami, co w żołnierskim języku miało oznaczać gatunek pseudożołnierzy.

Pogardę dla Austriaków powodowało ich zachowanie na froncie, a zwłaszcza skłonność do uciekania z pozycji bez powiadamiania o tym sąsiadów. Szczególnie pogardzano poddającymi się bez walki i masowo przechodzącymi na stronę Rosjan Czechami. Legioniści obawiali się

sytuacji, w której stali jako rezerwa jednostek austro-węgierskich, gdyż wtedy zawsze byli używani do łatania dziur we froncie i ponosili przy tym ogromne straty.

Z wymienionych powyżej przyczyn pomiędzy żołnierzami austriackimi i legionistami bardzo często dochodziło do poważnych starć. Na ogół wszystko zaczynało się od aroganckich zachowań c. k. oficerów lub drobnych zatargów spowodowanych nieoddawaniem przez legionistów honorów austriackim szarżom. Konflikty kończyły się czasami na ostrej wymianie słów, ale dochodziło też do rękoczynów. Do najpoważniejszego starcia zakończonego strzelaniną i okopaniem się walczących stron doszło w Karasinie na Wołyniu, gdzie naprzeciw legionistów stanęli węgierscy honwedzi. Konflikt ten podobnie jak i inne zakończył się w sądzie. Pierwotnie sprawa miała być rozpatrywana przez austriacki sąd korpusu Hauera, ale ostatecznie udało się skierować ją do sądu polskiego, w którym do końca wojny pozostała nierozstrzygnięta, gdyż naoczni świadkowie jako sprawców podali niejakiego por. Miedzińskiego i „żołnierza w kurtce bez odznak o inteligentnym wyglądzie i długiej rudej brodzie”. Pomimo „usilnych” starań polskiego dowództwa sprawców nie udało się odnaleźć do końca wojny.

Stosunki z Austriakami nie zawsze kończyły się konfliktami. Wielu legionistów nagminnie wykorzystywało panujący na terenie całej c. k. monarchii bałagan i żyło na koszt „babci Austrii”. Komiczne scenki znane z „Przygód dzielnego wojaka Szwejka” często zdarzały się naprawdę. Jak wspominał legionista Stanisław Mirek: „Opowiadano, jak jeden wypisany ze szpitala na Węgrzech według zalecenia miał być odesłany do baonu zapasowego w Kozienicach. Administracja szpitala szukała po całym obszarze Austrii tych Kozienic, wreszcie znaleziono Kozienice w Chorwacji, pod tym adresem wystawiono marszrutę i wypłacono z góry za dwa dni tak zwane relutum – zwrot kosztów za wyżywienie. Legionista, ciekawy świata, nie protestował. Pojechał tam i oczywiście na miejscu żadnego zapasowego baonu nie było. Szukano dalej na mapach całej Austrii (nikomu nie przyszło do głowy, że baon podległy Najjaśniejszemu Panu może leżeć poza granicami cesarstwa), aż znaleziono miejscowość o podobnej nazwie w Czechach i znów wystawiono relutum na dwa dni. Czesi, z urodzenia kpiarze, wystawili mu marszrutę do Keczkemetu na Węgrzech. Najeździł się chłop, zanim wreszcie trafił do Kozienic…” (Stanisław Mirek, „Opowieści legionisty”, Pruszków 2004, s. 37.)

[srodtytul]Spadek garstki zapaleńców[/srodtytul]

Ślad odciśnięty przez Legiony na dziejach Polski nie ogranicza się jedynie do daniny żołnierskiej krwi, choć dla sprawy niepodległości Polski była ona kluczowa. Podniesienie sprawy polskiej na arenie międzynarodowej i pokazanie światu waleczności Polaków w znacznym stopniu wpłynęło na odzyskanie niepodległości w 1918 r. Ponadto doświadczenie wojenne zdobyte przez legionistów umożliwiło budowę odrodzonego Wojska Polskiego i walnie przyczyniło się do jego sukcesów w walkach o obronę Niepodległej. Legiony dały ojczyźnie nie tylko ofiarę własnego życia – dały kolejnym pokoleniom Polaków swoją legendę o garstce zapaleńców, którzy dzięki męstwu i wytrwałości osiągnęli to, o czym marzono od 123 lat – wolną ojczyznę.

[ramka][b]Adam Kaczyński[/b],doktorant w Instytucie Historycznym Uniwersytetu Warszawskiego, zajmuje się losami Legionów Polskich na Wołyniu oraz historią ZSRR, ze szczególnym uwzględnieniem dziejów Ukrainy. Pracuje w wydziale zagranicznym Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa[/ramka]

W latach poprzedzających wybuch I wojny światowej w Galicji działały organizacje, których celem było kształcenie kadr dla przyszłego wojska polskiego. W 1908 roku powstał tajny Związek Walki Czynnej z Józefem Piłsudskim i Kazimierzem Sosnkowskim na czele. Dwa lata później pod egidą ZWC założono dwie legalne organizacje zajmujące się przysposobieniem wojskowym: krakowskiego Strzelca i lwowski Związek Strzelecki. Do momentu wybuchu wojny łączna liczebność tych organizacji wyniosła ponad 7 tys. członków.

Pozostało 98% artykułu
Historia
Paweł Łepkowski: Najsympatyczniejszy ze wszystkich świętych
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Historia
Mistrzowie narracji historycznej: Hebrajczycy
Historia
Bunt carskich strzelców
Historia
Wojna zimowa. Walka Dawida z Goliatem
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Historia
Archeologia rozboju i kontrabandy