Reklama
Rozwiń
Reklama

Zbrojownia tamtych lat - Napoleońszczyzna 1914 roku

Zmiany w sztuce wojennej i taktyce walki zachodzą najczęściej pod wpływem doświadczeń wyniesionych z pola bitwy – zwłaszcza gdy mamy do czynienia z debiutem nowej broni.

Publikacja: 09.09.2009 15:10

„Zasady tyralierki” napisane przez ppor. Karola Butkowskiego

„Zasady tyralierki” napisane przez ppor. Karola Butkowskiego

Foto: MUZEUM WOJSKA POLSKIEGO W WARSZAWIE

Armie największych światowych potęg, które w 1914 roku zmierzyły się ze sobą na polach Europy, doświadczenia miały niewiele, gdyż z wyjątkiem Rosji, która zwarła się Japończykami, nie toczyły wielkich wojen niemal od pół wieku. Nie miały więc okazji wykorzystać w praktyce największych technicznych nowinek ostatnich lat, takich jak szybkostrzelne armaty, karabiny maszynowe czy pancerniki – drednoty.

Konflikty kolonialne trudno było uznać za miarodajne źródło wiedzy o wartości danej armii i jej technice. Dlatego już w początkowej fazie pierwszej wojny okazała się ona wielkim zaskoczeniem, a dotychczasowe poglądy były przyczyną kolosalnych strat. Jak ulał pasują tutaj słowa marszałka von Gneisenau, który powiedział przeszło 100 lat przed pierwszą wojną światową, w obliczu straszliwych pruskich klęsk pod Jeną i Auerstedt: „Zepsuło nas długie życie garnizonowe, a zniewieściałość, żądza zabaw i wygód osłabiły cnoty żołnierskie”. Wydawać by się mogło, iż wprowadzenie nowoczesnych karabinów, które zebrały straszne żniwo najpierw podczas wojny prusko-austriackiej w 1866 r., a potem francusko-pruskiej w 1870 r., spowodują już dawno radykalne zmiany w pojmowaniu wojny i taktyce. Wielkim szokiem był także konflikt Anglików z Burami, kiedy to skuteczność wielostrzałowego karabinu tak przeraziła niektóre czynniki wojskowe, iż zaczęto wątpić w słuszność prowadzenia natarcia. Szybko jednak o tym zapomniano, nie wyciągając na dodatek wniosków z walk na Dalekim Wschodzie w latach 1904 – 1905.

Jedyną w zasadzie zauważalną różnicą w stosunku do dawnych zwyczajów prowadzenia walki przez piechotę – a ta bez wątpienia pozostawała królową pola bitwy – było stopniowe zarzucanie głębokich kolumn na rzecz tyraliery, dotąd stosowanej głównie przez lekkie formacje strzelców poprzedzające właściwy, zwarty szyk najeżony bagnetami. W „Zasadach tyralierki” napisanych przez ppor. Karola Butkowskiego w 1916 r. twierdzono: „Szyk bojowy powinien odpowiadać następującym warunkom: 1. obronność przed ogniem nieprzyjacielskim, 2. możność skutecznego rozwijania największej skuteczności własnego ognia, 3. możność kierowania szykiem, 4. przystosowanie się do terenu, 5. ruchliwość i elastyczność szyku. Szykiem najbardziej odpowiadającym warunkom powyższym jest szyk luźny, tzw. linia tyralierska”.

Ale zanim rozwinięto tyralierę w obliczu bezpośredniego ognia karabinowego, żołnierze podchodzili w zwartych szykach i – jak się szybko okazało – trwało to zbyt długo. Krwawe żniwo zbierała wówczas m.in. artyleria polowa, zwłaszcza szybkostrzelne działa. Większość armii hołdowała natarciu, i to natarciu prowadzonemu w napoleońskim niemalże stylu. Zdawano sobie sprawę ze strat, jednakże kluczowy dla osiągnięcia sukcesu miał się okazać „duch zaczepny”, a kulminacją atak na bagnety. Jak napisano w austriackim regulaminie wojskowym z 1911 r.: „Jeżeli stronie nacierającej nawet po rzuceniu do boju wszystkich karabinów nie uda się wywalczyć przewagi ogniowej, dowódca powinien jednak o tym pamiętać, że powodzenie jest udziałem wytrwałych i że wytrwanie bez wyjątku jest lepsze, mniej powoduje strat niż odwrót”. I dalej: „Piechota przepojona duchem zaczepnym, fizycznie i moralnie wytrwała, dobrze wyszkolona i dobrze prowadzona nawet w najcięższych warunkach będzie walczyła z powodzeniem. Piechota zwalcza przeciwnika ogniem, a bagnetem łamie jego ostatni opór”.

Nie może więc dziwić, że taki sposób prowadzenia walki, który zresztą cechował większość ówczesnych armii, w połączeniu z niespotykaną dotychczas siłą ognia broni strzeleckiej – zwłaszcza karabinu maszynowego oraz artylerii – spowodowały, iż już na samym początku wojny światowej, kiedy mamy do czynienia jeszcze z walką manewrową, była ona niebywałą rzezią.

Reklama
Reklama

[ramka][b]Michał Mackiewicz[/b], pracownik naukowy Muzeum Wojska Polskiego [/ramka]

Armie największych światowych potęg, które w 1914 roku zmierzyły się ze sobą na polach Europy, doświadczenia miały niewiele, gdyż z wyjątkiem Rosji, która zwarła się Japończykami, nie toczyły wielkich wojen niemal od pół wieku. Nie miały więc okazji wykorzystać w praktyce największych technicznych nowinek ostatnich lat, takich jak szybkostrzelne armaty, karabiny maszynowe czy pancerniki – drednoty.

Konflikty kolonialne trudno było uznać za miarodajne źródło wiedzy o wartości danej armii i jej technice. Dlatego już w początkowej fazie pierwszej wojny okazała się ona wielkim zaskoczeniem, a dotychczasowe poglądy były przyczyną kolosalnych strat. Jak ulał pasują tutaj słowa marszałka von Gneisenau, który powiedział przeszło 100 lat przed pierwszą wojną światową, w obliczu straszliwych pruskich klęsk pod Jeną i Auerstedt: „Zepsuło nas długie życie garnizonowe, a zniewieściałość, żądza zabaw i wygód osłabiły cnoty żołnierskie”. Wydawać by się mogło, iż wprowadzenie nowoczesnych karabinów, które zebrały straszne żniwo najpierw podczas wojny prusko-austriackiej w 1866 r., a potem francusko-pruskiej w 1870 r., spowodują już dawno radykalne zmiany w pojmowaniu wojny i taktyce. Wielkim szokiem był także konflikt Anglików z Burami, kiedy to skuteczność wielostrzałowego karabinu tak przeraziła niektóre czynniki wojskowe, iż zaczęto wątpić w słuszność prowadzenia natarcia. Szybko jednak o tym zapomniano, nie wyciągając na dodatek wniosków z walk na Dalekim Wschodzie w latach 1904 – 1905.

Reklama
Historia
Wielkie Muzeum Egipskie otwarte dla zwiedzających. Po 20 latach budowy
Materiał Promocyjny
Czy polskie banki zbudują wspólne AI? Eksperci widzą potencjał, ale też bariery
Historia
Kongres Przyszłości Narodowej
Historia
Prawdziwa historia agentki Krystyny Skarbek. Nie była polską agentką
Historia
Niezależne Zrzeszenie Studentów świętuje 45. rocznicę powstania
Materiał Promocyjny
Urząd Patentowy teraz bardziej internetowy
Historia
Którędy Niemcy prowadzili Żydów na śmierć w Treblince
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama