Reklama
Rozwiń

„Parasol” na gestapo

Adam Borys: kapitan „Pług” – dowódca warszawskich harcerzy

Publikacja: 11.09.2009 11:17

Mjr Adam Borys ps. Pług, cichociemny, organizator i dowódca Kompanii „Agat” („Pegaz”), przekształcon

Mjr Adam Borys ps. Pług, cichociemny, organizator i dowódca Kompanii „Agat” („Pegaz”), przekształconej następnie w Batalion AK „Parasol”

Foto: Archiwum „Mówią Wieki"

W Warszawie świeci słońce, wieje lekki ciepły wietrzyk. Poranek 1 lutego 1944 r. jest pogodny, niemal wiosenny. Na trawnikach w parku Ujazdowskim nie widać już nawet śladów śniegu. Minęła właśnie dziewiąta. W Alejach Ujazdowskich, naprzeciw wylotu Al. Róż przechadza się łączniczka „Kama”. Przy Szopena na jej sygnał czeka „Dewajtis”, a dalej, na rogu Piusa IX, dzisiejszej Pięknej, „Hanka” i dowodzący akcją „Lot”. Obok nich, przyglądając się bacznie ustawieniu łączniczek i żołnierzy, przechodzi alejami kapitan „Pług”, Adam Borys – dowódca kompani „Pegaz”, późniejszego batalionu „Parasol”.

W chwilę później „Kama” zawiesza na ręku swą pelerynę. To znak, że SS-Brigadeführer i generał policji Franz Kutschera, zwany katem Warszawy, właśnie wyszedł z domu. „Dewajtis” wyciąga z teczki białą torebkę, „Hanka” składa meldunek „Lotowi”. „Lot” zdejmuje kapelusz. Z Piusa wyjeżdża adler kierowany przez „Misia” i, skręciwszy w aleje, zajeżdża drogę wielkiej limuzynie hitlerowskiego generała. Do stojących maska w maskę samochodów dobiegają „Lot” i „Kruszynka”. Serie z ich pistoletów maszynowych i strzały z pistoletu „Misia” śmiertelnie ranią Kutscherę.

Zamach na Kutscherę – który zyskał złowrogą sławę jako anonimowy, zakonspirowany i szczególnie bezwzględny organizator terroru; w ciągu paru miesięcy jego urzędowania w Warszawie ginęło przeciętnie 300 osób dziennie – był jedną z najgłośniejszych akcji Armii Krajowej. Jeszcze przed południem wiedziała o nim cała Warszawa. „Tego dnia tłumy ludzi płynące we wszystkie strony ulicy były bardziej niż zwykle czujne i niespokojne, ale niepokój ten mieszał się z radością. Tak, to nie ulegało wątpliwości: nastrój ulicy był radosny” – wspomina jeden z kronikarzy z lat okupacji. Zarówno warszawiacy, jak i Niemcy byli przekonani, że mistrzowsko przygotowanego zamachu dokonała specjalna jednostka zawodowych wojskowych. Dopiero po wojnie dowiedziano się, że była ona dziełem harcerzy i harcerek z „Parasola”. Jedynym wśród nich doświadczonym żołnierzem był ich dowódca kapitan „Pług”.

Syn zamożnego wielkopolskiego chłopa i działacza gospodarczego, urodzony w 1909 r. w Witkowie pod Gnieznem, ukończył Wydział Rolniczo-Leśny Uniwersytetu Poznańskiego. W 1935 r. jako wybijający się specjalista w dziedzinie przetwórstwa rolno-spożywczego otrzymał stypendium Fundacji Kościuszkowskiej na studia w Stanach Zjednoczonych. We wrześniu 1939 r. – zmobilizowany do drugiego rzutu pułku artylerii 17. gnieźnieńskiej DP w Armii „Poznań”, formującego się w Kielcach – w chaosie odwrotu przeprowadził swą baterię, której nie było dane walczyć w ramach większej zorganizowanej siły, pod Lwów i na Węgry. Internowany w Györ, w styczniu 1940 r. przedostał się do Francji i wziął udział w jej obronie w szeregach formującej się dopiero polskiej 3. DP. Po ewakuacji jej oddziałów do Anglii zgłosił się na jeden z pierwszych kursów cichociemnych.

Po północy 2 października 1942 r. kapitan „Pług” wylądował na spadochronie na terenie placówki AK „Bóbr” pod Garwolinem. W parę miesięcy później objął stanowisko zastępcy dowódcy oddziałów dyspozycyjnych Kedywu. W czerwcu 1943 r. wystąpił z planem utworzenia z harcerskich Grup Szturmowych Kompanii „Agat” (w 1944 r. „Pegaz”). Miała ona być szkolona do walk ulicznych i likwidowania najbardziej niebezpiecznych funkcjonariuszy hitlerowskich w GG. Jak pisze jeden z jego podkomendnych Piotr Stachiewicz, na to, że harcerska kompania, a później Batalion „Parasol” stały się legendą Polski Podziemnej, „wpłynęła w bardzo dużym stopniu indywidualność jego dowódcy”. To on przekonał Kwaterę Główną Szarych Szeregów, że likwidowanie gestapowców podczas otwartej walki nie jest sprzeczne z ideałami harcerskimi. Od świtu 6 sierpnia 1944 r. na stanowiska Batalionu „Parasol” na wolskich cmentarzach kalwińskim i ewangelickim spada nawała ognia. Ale natarcie prących w stronę Kercelaka i Śródmieścia oddziałów

SS Reinefartha i Dirlewangera zostaje przez broniące Woli harcerskie oddziały Kedywu odparte. Zanim Niemcy znów zaatakują, kapitan „Pług” stara się z budynku domu starców w pobliżu Żytniej wyśledzić stanowisko niemieckiego granatnika, który celnie ostrzeliwuje pozycje „Parasola”. Gdy wychyla się z okna, trafia go odłamek. Ciężko ranny w ramię – nigdy nie odzyskał w nim władzy – do końca powstania nie wraca już do szeregów.

Po powrocie z obozu jenieckiego Adam Borys został już w 1945 r. aresztowany przez UB. Zwolniono go po paru miesiącach, ale do pracy naukowej mógł powrócić dopiero po 1956 roku. Był m.in. współorganizatorem i jednym z szefów Instytutu Przemysłu Mięsnego. Dla żołnierzy „Parasola” – na zawsze pozostał dowódcą.

Piotr Stachiewicz, „Parasol”

Grzegorz Łyś, dziennikarz „Rzeczpospolitej”,popularyzator nauki, autor m.in. licznych publikacji z zakresu turystyki historycznej

Historia
Co naprawdę ustalono na konferencji w Jałcie
Historia
Ten mały Biały Dom. Co kryje się pod siedzibą prezydenta USA?
Historia
Most powietrzny Alaska–Syberia. Jak Amerykanie dostarczyli Sowietom samoloty
Historia
Dlaczego we Francji zakazano publicznych egzekucji
Materiał Promocyjny
Warunki rozwoju OZE w samorządach i korzyści z tego płynące
Historia
Tolek Banan i esbecy
Materiał Promocyjny
Sezon motocyklowy wkrótce się rozpocznie, a Suzuki rusza z 19. edycją szkoleń