Przejąć inicjatywę i olśnić cały świat

Gen. Heinz Guderian tak podsumował wielką bitwę pod Kurskiem: „Wskutek niepowodzenia operacji »Zitadelle« ponieśliśmy zdecydowaną klęskę. Wojska pancerne, uzupełnione z tak wielkim trudem, doznały ciężkich strat w ludziach i sprzęcie i stały się na długo niezdolne do walki. [....] Odtąd na froncie wschodnim nie było już ani chwili spokoju”.

Publikacja: 18.09.2009 02:54

Pododdział pancerny z Dywizji SS „Das Reich” jedzie na front pod Kurskiem, czerwiec 1943 r.

Pododdział pancerny z Dywizji SS „Das Reich” jedzie na front pod Kurskiem, czerwiec 1943 r.

Foto: zl/archiwum „mówią wieki"

Klęska niemieckiej 6. Armii pod Stalingradem wywołała wstrząs w społeczeństwie niemieckim. Pierwszy raz zniszczona została cała armia. Inicjatywa strategiczna na froncie wschodnim przeszła w ręce sowieckie. Mimo to armia niemiecka nadal stanowiła potężną siłę. W związku z wydarzeniami politycznymi w pierwszej połowie 1943 roku (m.in. odkryciem grobów polskich oficerów w Katyniu) pozycja ZSRR w koalicji antyhitlerowskiej nieco osłabła. Równocześnie alianci, nie mając dostatecznych sił, przesuwali termin otwarcia drugiego frontu w Europie. Mając to wszystko na uwadze, Stalin nakazał rozpoczęcie tajnych rozmów z Trzecią Rzeszą o separatystycznym pokoju. Hitler odrzucił sowieckie propozycje, gdyż uważał, że tylko zwycięstwo nad Armią Czerwoną zmusi Stalina do rzeczywistych ustępstw. Planowany sukces militarny miał podnieść morale armii i cywilów.

22 lutego 1943 roku, jeszcze przed przygotowaniem planu nowej ofensywy, rozpoczęła się operacja Grupy Armii „Południe” feldmarszałka Ericha von Mansteina przeciwko sowieckim frontom – Woroneskiemu i Południowo-Zachodniemu. 6 marca 4. Armia Pancerna i Armijna Grupa „Kempf” natarły na sowiecką 3. Armię Pancerną. Zadanie zdobycia miasta przypadło II Korpusowi SS. Trzy dni później na przedmieścia Charkowa wkroczyli grenadierzy z Dywizji SS „Das Reich”.

12 marca Charków został zajęty. W tym samym czasie Dywizja SS „Totenkopf” śmiałym manewrem opanowała przeprawy na rzece Doniec w rejonie miejscowości Czugajewa. Droga odwrotu 3. Armii została zablokowana. Próbująca wyrwać się z okrążenia sowiecka 25. Dywizja Piechoty po kilkudniowych walkach została zniszczona przez Dywizję SS „Totenkopf”. Następnie Niemcy zajęli Biełgorod.

13 marca niemieckie Dowództwo Wojsk Lądowych (OKH) wydało dyrektywę operacyjną nr 5, która nakazywała przygotowanie ofensywy w rejonie łuku kurskiego. Operacja ta miała odebrać Armii Czerwonej inicjatywę strategiczną na froncie wschodnim. OKH przewidywało, że w razie zwycięstwa do niewoli dostanie się 600 – 700 tysięcy sowieckich jeńców, dzięki czemu niemiecki przemysł uzupełni braki siły roboczej. Plan uderzenia przygotował szef Sztabu OKH gen. Kurt Zeitzler. Operacja otrzymała kryptonim „Zitadelle”. Jej celem było zlikwidowanie wybrzuszenia linii frontu w rejonie łuku kurskiego oraz zniszczenie znajdujących się tam jednostek Armii Czerwonej. Następnie Hitler „pragnął przeciąć bieg Donu, aby ponownie osiągnąć rubież Wołgi bądź od południa zagrozić Moskwie”.

15 kwietnia Hitler wydał dyrektywę operacyjną nr 6, w której przedstawił założenia i nadzieje związane z ofensywą: „Zdecydowałem się, gdy tylko pozwolą warunki meteorologiczne, przeprowadzić operację „Zitadelle” – pierwsze natarcie w tym roku. Natarciu temu wyznacza się decydujące znaczenie. Powinno ono zapewnić nam odzyskanie i utrzymanie inicjatywy na okres wiosny i lata bieżącego roku. W związku z powyższym wszelkie prace przygotowawcze należy wykonać energicznie i z największą dokładnością. Na kierunkach głównego uderzenia użyć doborowych związków taktycznych, najlepiej broni pancernej, dobrać najlep- szych dowódców i dostarczyć dużych ilości amunicji. Zwycięstwo pod Kurskiem powinno olśnić cały świat”.

OKH nie zdawało sobie sprawy, że dzięki informacjom od agentów sowiecki wywiad kilka dni po wydaniu dyrektywy nr 6 poznał jej treść. Zaalarmowane Kwatera Główna Armii Czerwonej (STAWKA) nakazała rozpoczęcie prac fortyfikacyjnych na łuku kurskim.

[srodtytul]Czołgi w roli głównej[/srodtytul]

Wobec kłopotów z przezbrojeniem niemieckich dywizji pancernych w nowoczesne czołgi typu Pantera i Tygrys termin rozpoczęcia operacji był przesuwany. Ostatecznie 25 czerwca Hitler wyznaczył początek operacji „Zitadelle” na 5 lipca. Tego dnia od południa, z rejonu Biełgorodu, miały uderzyć na Kursk: 4. Armia Pancerna gen. Hotha i Grupa Armijna „Kempf” gen. Kempfa z Grupy Armii „Południe”. Grupa Armii „Południe” dysponowała 1303 czołgami i 253 działami samobieżnymi (z tego na pierwszej linii frontu 1111 czołgami i 231 działami samobieżnymi). Z północy, z rejonu Orła na Kursk miała nacierać 9. Armia gen. Modela z Grupy Armii „Środek” licząca 747 czołgów i 134 działa samobieżne, w tym 89 nowych, potężnych ferdynandów.

Tygrysy posiadała tylko Dywizja Grenadierów Pancernych „Grossdeutschland”, dywizje grenadierów pancernych SS oraz kilka samodzielnych batalionów i kompanii czołgów ciężkich. Razem było to 147 maszyn. Do tej pory tygrysy atakowały nieprzyjaciela w ugru- powaniu w kształcie klina, ale pod Kurskiem taktykę zmieniono i kompanie tygrysów przydzielone do pułków pancernych znajdowały się w środku ugrupowania przypominającego dzwon, mając po bokach czołgi średnie i lekkie. Główną masę niemieckich czołgów stanowiły wozy Panzer III i IV. Wsparcie nacierającym jednostkom pancernym miały zapewnić 4. i 6. Flota Powietrzna – ok. 1800 samolotów. Luftwaffe winna zniszczyć sowieckie lotnictwo jeszcze na lotniskach, a następnie zwalczać broń pancerną.

Naprzeciwko stały armie Frontu Centralnego gen. Rokossowskiego i Frontu Woroneskiego gen. Watutina. Dysponowały 1033 czołgami T-34, 175 ciężkimi czołgami KW oraz licznymi czołgami lekkimi. Za nimi w drugim rzucie stały armie Frontu Stepowego gen. Koniewa. W sumie Armia Czerwona na tym odcinku frontu zgrupowała 3306 czołgów i dział samobieżnych. Siły pancerne wspierały trzy armie lotnicze mające w swoich składach 2650 samolotów.

W kwietniu 1943 roku STAWKA nakazała rozbudowę głównej pozycji ob- ronnej na łuku kurskim. Na początku lipca łączna długość pasów i rubieży obrony frontów Centralnego i Woroneskiego wynosiła już 2590 km! Na przedpolach obu frontów położono ok. 900 tys. min przeciwpancernych i przeciwpiechotnych oraz wybudowano 25 tys. stanowisk dla rusznic ppanc. oraz 48 tys. stanowisk artyleryjskich. Największe ich nasycenie znajdowało się na przypuszczalnych kierunkach uderzeń Niemców.

[srodtytul]Preludium[/srodtytul]

4 lipca, gdy obie strony gotowe były do walki, pod Biełgorodem linię frontu przeszedł służący w Wehrmachcie Słoweniec. W czasie przesłuchania zeznał: „żołnierzom [niemieckim] wydano suchy prowiant i wódkę na pięć dni. Przybliżony termin natarcia dowództwo armii niemieckiej wyznaczyło na 5 lipca”. Jego zeznania potwierdził wzięty tego dnia do niewoli szeregowy z oddziału rozpoznawczego niemieckiej 168. Dywizji Piechoty. W nocy z 4 na 5 lipca na odcinku sowieckiej 13. Armii wykryto niemieckich saperów, którzy wykonywali przejście w polu minowym. Po krótkiej walce do niewoli dostał się szer. Fermello, który zeznał, że natarcie ruszy 5 lipca o godz. 3 nad ranem „z zadaniem zdobycia Kurska”.

Dowódca Frontu Centralnego gen. Rokossowski wspominał: „wyłonił się problem: wierzyć czy też nie wierzyć zeznaniom jeńca? Należało niezwłocznie podjąć decyzję w sprawie przeprowadzenia planowanego kontrprzygotowania artyleryjskiego, gdyż na odpowiedź Kwatery Głównej nie było już czasu. Obecny przy moich rozważaniach przedstawiciel Kwatery Głównej Żukow […] powierzył mi powzięcie decyzji o tym problemie. Decyzję taką podjąłem”.

O godz. 2.20, na dziesięć minut przed planowanym niemieckim przygotowaniem artyleryjskim, na odcinku sowieckich 13. i 48. Armii zagrzmiało 600 dział i moździerzy... Armii Czerwonej. Razem z dwoma pułkami katiusz rozpoczęły ostrzał wrogich pozycji. Niemcy byli całkowicie zaskoczeni i nie otworzyli ognia. O godz. 4.30 artyleria sowiecka ponownie położyła ogień na przygotowujące się do natarcia jednostki Grupy Armii „Środek” i „Południe”. W dzienniku Oberkommando der Wehrmacht pisano: „przeciwnik znał termin naszego natarcia, dlatego element operacyjnego zaskoczenia nie wchodził w rachubę”.

Dopiero o godz. 4.30 niemiecka artyleria rozpoczęła ostrzał sowieckich pozycji. Nie przyniosło to jednak przewidywanego efektu.

W tym samym czasie sowieckie 2. i 17. Armia Lotnicza dokonały ataków na niemieckie lotniska polowe w rejonie łuku kurskiego. Uprzedzone o nadlatujących samolotach eskadry myśliwskie Luftwaffe zdołały poderwać swoje samoloty. W bitwie powietrznej, która rozegrała się nad lotniskami VIII Korpusu Lotniczego, Rosjanie stracili 120 samolotów, a Niemcy 26.

[srodtytul]Młot z południa[/srodtytul]

Ze względu na straty w oddziałach pierwszorzutowych niemiecka ofensywa rozpoczęła się z opóźnieniem. Na odcinku Grupy Armii „Południe” głównym celem było uderzenie na Obojań, miejscowość leżącą na styku sowieckiej 1. Armii Pancernej i V Korpusu Pancernego Gwardii, a następnie na Kursk.

Pierwsza do działań weszła 4. Armia Pancerna. 5 lipca o godz. 7 żołnierze 3. Dywizji Pancernej, 11. Dywizji Pancernej oraz Dywizji Grenadierów Pancernych „Grossdeutschland” z XLVIII Korpusu Pancernego gen. von Knobelsdorfa rozbili pierwszą linię sowieckiej obrony, ale podczas natarcia na drugą linię umocnień ugrzęźli w ogromnych bagniskach. 12 godzin zajęło Niemcom wyciągnięcie czołgów z błotnistej pułapki. To właśnie na tym odcinku pierwszy raz do walki rzucono nowe wozy bojowe Panzer V Pantera – niemiecką odpowiedź na T-34. Ten egzamin został oblany. Z powodu awarii większość panter nie zdołała opuścić transportów kolejowych, inne zepsuły się po drodze ku pozycjom sowieckim. W rezultacie gdy dobiegał końca pierwszy dzień bitwy, z 200 czołgów tego typu do walki było zdolnych zaledwie 40. Mimo to XLVIII Korpus Pancerny wbił się na 10 km w głąb sowieckiej obrony.

Na południe od XLVIII Korpusu Pancernego w kierunku Bierezowa nacierały trzy dywizje grenadierów pancernych SS: „Leibstandarte Adolf Hitler” (LAH), „Das Reich” i „Totenkopf” z II Korpusu Pancernego SS. Naprzeciwko stały dwie sowieckie dywizje piechoty:

71. Gwardyjska i 375. Niemiecki korespondent wojenny Martin Schwaebe pisał: „nastał świt 5 lipca 1943 r. Przez dwie godziny pionierzy szturmowali linię okopów, oczyszczając ją z wrogów. Zajęli sowieckie wysunięte placówki przez zaskoczenie, kiedy było jeszcze całkiem ciemno. Teraz był czas na grenadierów pancernych. Sowieckie bunkry, pozycje obronne i rowy przeciwczołgowe sięgały 30 km w głąb. [...] Do wieczora bunkry ostatniej linii obrony musiały być zdobyte. III batalion 3. Pułku Grenadierów SS „Deutsch- land” nacierał na głównej osi, jego zadaniem było opanować miasto oraz przełamać główną linię obrony przeciwpancernej. [...] Nagle rozpętało się piekło. Znaleźliśmy się w środku sowieckiego ognia zaporowego! Nasz atak ugrzązł 400 metrów przed rowami przeciwczołgowymi. Tygrysy i samobieżne działa nie mogły przyjść z pomocą grenadierom, gdyż opady deszczu z poprzedniej nocy utworzyły ogromne grzęzawiska uniemożliwiające poruszanie się ciężkich czołgów”.

Grenadierzy otrzymali rozkaz utrzymania pozycji za wszelką cenę, bez wsparcia czołgów i dział samobieżnych, które utknęły w błocie. Dopiero po dwóch godzinach czołgi dotarły na pole bitwy. O godz. 8.15 Pułk „Deutschland” rozbił sowiecką obronę i dwie godziny później znalazł się na skraju wsi Beresowa.

Na odcinku LAH pierwsze weszły do akcji tygrysy z 13. kompanii 1. Pułku Pancernego. Posuwający się na przedzie pluton ppor. Michaela Wittmanna napotkał na swej drodze sowiecki punkt obrony przeciwpancernej. Celnym strzałem z jadącego czołgu działonowy Baltazar Woll zniszczył wrogie działo. Następnie Wittmann natknął się na czołgi T-34, które po krótkiej walce zmusił do wycofania, a wczesnym południem ruszył na pomoc innemu plutonowi, który po wyjściu na sowieckie pozycje osaczyło kilkanaście T-34. Dwa tygrysy pchnął przeciwko stanowiskom obrony przeciwpancernej, sam zaś rozbił trzy T-34. Brawurowa akcja 13. kompanii pozwoliła II Korpusowi Pancernemu SS wbić się 20 km w ugrupowanie sowieckiej 52. Dywizji Gwardii. Tego dnia Wittmann zniszczył aż osiem T-34 i tyle samo dział przeciwpancernych.

Na prawo od II KPanc. SS bił się III KPanc. z Armijnej Grupy „Kempf”, mający w składzie trzy dywizje pancerne: 6., 7. i 19. Dowódca 19. DPanc. gen. Schmidt pisał w meldunku: „do rozpoczęcia natarcia zbyt mało wiedzieliśmy o umocnieniach Rosjan […] Nie przewidywaliśmy nawet 1/4 tego, co spotkaliśmy. Każdy krzak, kołchoz, wszystkie zagajniki i wzgórza były zamienione w punkty oporu. Były one połączone dobrze zamaskowanym systemem transzei [...], lecz najtrudniej było sobie wyobrazić upór i zaciętość Rosjan, z jakim bronili każdego okopu, każdej transzei”. Po zaciętych walkach III KPanc. przełamał pierwszą linię sowieckiej obrony.

[srodtytul]Napastnicy zastopowani[/srodtytul]

6 lipca II KPanc. SS wdarł się w głąb drugiego pasa sowieckiej obrony. W gorszym położeniu znalazł się XLVIII KPanc., który, mając przed sobą rozległe pola minowe oraz okopane czołgi T-34, nie mógł ruszyć z miejsca. Sowiecka obrona przeciwpancerna prowadziła zażarty bój z czołgami niemieckimi.

Tego dnia w pasie natarcia III KPanc. wydzielono z 6. DPanc. grupę bojową płk. von Oppeln Bronikowskiego – kompanię tygrysów z 503. Batalionu Czołgów Ciężkich, 11. Pułk Pancerny i batalion grenadierów pancernych. O godz. 14.30 posuwające się na czele tygrysy uderzyły na wieś Generałowka. Von Oppeln Bronikowski wspominał: „nasze czołgi przeszły przez dwa pasy sowieckich transzei, zanim doszły do rzeki Penna. [...] Nagle zrobiło się jasno i głośno jak w czasie burzy. Siła ognia naszej artylerii i czołgów unieszkodliwiła większość sowieckich bunkrów. Kilka bardzo krótkich salw zniszczyło działa przeciwpancerne nieprzyjaciela. Kilka naszych czołgów zostało uszkodzonych po wjechaniu na miny. Mimo to pierwsza linia obrony sowieckiej została rozbita”.

Postępy III KPanc. i XLVIII KPanc. były jednak znacznie wolniejsze, niż zakładali niemieccy sztabowcy. Mimo wprowadzenia do walki wszystkich oddziałów pierwszorzutowych udało się im pokonać przez dwa dni zaledwie 10 km. Gen. Gothard Heinrich wspominał: „silny system sowieckiej obrony opartej na rozbudowanych transzejach, polach minowych i innych przeszkodach czołgowych, duża koncentracja ognia artylerii lufowej i rakietowej, niezliczone ilości ukrytych w ziemi dobrze zamaskowanych czołgów, wszystko to efektywnie powstrzymywało natarcie niemieckich związków uderzeniowych. […] Wówczas uświadomiono sobie, że liczba dywizji piechoty w Grupie Armii „Południe” nie jest wystarczająca. Dlatego zmuszeni byliśmy wykorzystywać dywizje pancerne do przełamania radzieckich rubieży obronnych, wzmocnionych wszelkimi możliwymi środkami przeciwczołgowymi. Nacierające czołgi unieruchomione pomiędzy polami minowymi i naturalnymi przeszkodami stanowiły bardzo dobrą tarczę dla Rosjan. Dlatego superciężkie czołgi nie mogły wykorzystać swej mocy uderzeniowej”.

8 lipca feldmarszałek von Manstein zdecydował się ponownie zaatakować na odcinku 4. Armii Pancernej i Grupy Armijnej „Kempf”. Decyzja była to jednak spóźniona, gdyż sowieckie oddziały pancerne wyszły na tyły i flanki XLVIII KPanc., zmuszając jego dywizje do przerwania natarcia. W tym dniu jedynie II KPanc. SS zdołał posunąć się naprzód pomimo sowieckich kontrataków i próby okrążenia. Świetne dowodzenie i taktyka walki dywizji grenadierów pancernych doprowadziła do przerwania sowieckiej obrony i przekroczenia rzeki Psioł – ostatniej przeszkody wodnej na tym odcinku w kierunku Kurska. W tej sytuacji gen. Watutin wprowadził do bitwy II KPanc. Gwardii, powierzając mu atak na flankę wysuniętego niemieckiego korpusu.

Trzeciego dnia ofensywy niemieckie lotnictwo po raz pierwszy zastosowało nową metodę niszczenia sowieckich czołgów. Kpt. Hans Rudel, dowódca pułku bombowców nurkujących, polecił zamontować na swych sztukasach działka kal. 37 mm i po udanych próbach rozpoczął ataki na sowieckie kolumny pancerne zmierzające na front. Efekt był piorunujący – po każdym takim nalocie na ziemi pozostawało kilkadziesiąt dymiących, unieruchomionych czołgów.

[srodtytul]Drugie ramię niemieckich kleszczy[/srodtytul]

W tym samym czasie jednostki Grupy Armii „Środek” nacierały na pozycje sowieckiego Frontu Centralnego 9. Armii. Niemieckie korpusy pancerne XLI i XLVII uderzyły na Olchowatkę, a XLVI Korpus w kierunku Gnilca, natomiast XXIII Korpus na Małoarchangielsk.

7 lipca czołgi 18. DPanc. wsparte 31 tygrysami oraz piechotą ruszyły na strategiczny węzeł kolejowy w Ponyri. Obrona sowieckiej 81. Dywizji Strzeleckiej rychło pękła – w sowieckim froncie powstała kilkukilometrowa dziura. Dowództwo armii rzuciło do kontrataku dwie brygady z XVI KPanc. T-34 ze 107. BPanc. w rejonie Butyrek wpadły wprost pod lufty 88-milimetrowych dział tygrysów. To była rzeź – w kilka minut na polu bitwy płonęło 40 sowieckich maszyn. Aby uniknąć dalszych strat, kontratak odwołano.

W tym samym czasie niemiecka 20. DPanc. pod Samodurowką biła się z piechurami z sowieckiej 75. DP. Do historii przeszedł pojedynek działonu sierż. Pietrowa z niemieckimi czołgami. Wysunięte przed pierwszą linię, dobrze zamaskowane działo podpuściło czołgi na 100 m, po czym otworzyło morderczy ogień. Dwa pierwsze wozy bojowe zostały zniszczone, ale pozostałe rozpoczęły ostrzał stanowiska artylerzystów. Pietrow nie zamierzał uciekać. Krzyknął do swoich ludzi: „Gwardziści, wytrwamy aż do śmierci!”. Bohaterski działon zniszczył jeszcze dwa czołgi, zanim celny niemiecki pocisk wybił całą obsługę.

Podobne sceny rozgrywały się 8 lipca pod Ponyri, gdzie pozycje sowieckiej 307. DP szturmowała niemiecka 18. DPanc. Sowieci ulegli dopiero po 14-godzinnym krwawym boju, ale resztki dywizji wycofały się na następną rubież obrony, gdzie oddziały niemieckie zostały zatrzymane. Gen. Jenszyn, dowódca 307. DP, pisał: „odwaga artylerzystów strzelających na wprost, śmiałe działania żołnierzy niszczycieli czołgów zagwarantowały sukces. […] Szczególnie efektywne okazały się pola minowe w rejonie Ponyri. Na nich w czasie pierwszego ataku poderwały się dziesiątki nieprzyjacielskich czołgów”.

Czołgom 20. DPanc. zagrodziła drogę sowiecka bateria kpt. Igiszewa. Gdy Niemcy podjechali na 700 m do zamaskowanych dział, rozpętało się piekło. Wkrótce 19 rozbitych maszyn stało na przedpolu. Wobec przewagi nieprzyjaciela kpt. Igiszew zameldował przełożonym: „Albo wszyscy zginiemy, albo odeprzemy ten atak, lecz nie cofniemy się ani o krok”. Po zniszczeniu ostatniego działa dowódca baterii pozostałych przy życiu żołnierzy poderwał do ataku z okrzykiem „Za Ojczyznę”. Polegli wszyscy.

Nacierające 4. i 20. DPanc. bardzo wolno posuwały się w kierunku Tiepłoje. Na drodze 4. DPanc. znajdowały się pozycje sowieckiej 3. Brygady Artylerii Przeciwpancernej płk. Rukosujewa. Odcinka broniły także okopane T-34 oraz piechota uzbrojona w rusznice przeciwpancerne, które na małą odległość były dość skuteczną bronią przeciwko niemieckim czołgom Panzer III i IV. W trzecim dniu walki płk. Rukosujew meldował gen. Rokossowskiemu: „na Brygadę naciera ok. 300 czołgów. 1. i 7. bateria zniszczone, wprowadzam do akcji 2. baterię – ostatnią rezerwę. Żądam amunicji. Albo się utrzymam, albo nas zniszczą”. 10 lipca brygada została zniszczona, ale straty niemieckie były znaczne.

9 lipca STAWKA widziała, że impet niemieckiego natarcia osłabł. W związku z tym Stalin nakazał rozpoczęcie kontrofensywy. 11 lipca odziały Armii Czerwonej przeszły do kontrnatarcia. Wprawdzie pod Ponyri atakująca sowiecka kawaleria została zdziesiątkowana przez niemieckie karabiny maszynowe, ale walki w tym rejonie osłabiły siły 9. Armii i sprawiły, że jej jednostki zamiast atakować, przeszły do obrony.

[srodtytul]Prochorowka – największe starcie pancerne[/srodtytul]

Rankiem 11 lipca 4. Armia Pancerna i Grupa „Kempf” zakończyły przegrupowanie przed dalszym natarciem. Widząc, że przełamanie pozycji sowieckich w rejonie Obojania jest bardzo trudne, feldmarszałek von Manstein postanowił uderzyć II KPanc. SS na Prochorowkę i dalej na Kursk. Na jego lewym skrzydle nacierał XLVIII KPanc., którego zadaniem nadal było zajęcie Obojania i stamtąd wyprowadzenie uderzenia na Kursk. Natomiast na prawym skrzydle atakował III KPanc. – otrzymał zadanie przekroczenia rzeki Doniec w rejonie Rżawca i uderzenia na skrzydło sowieckiej 69. Armii broniącej się w rejonie Prochorowki. Niemieckie natarcie uprzedziło planowane przez Stalina kontruderzenie.

Pod Prochorowką rozegrała się największa bitwa pancerna drugiej wojny światowej. Gen. Rotmistrow, dowódca 5. Armii Pancernej, wspominał: „słońce nam sprzyjało. Jego promienie doskonale oświetlały kontury niemieckich czołgów, oślepiając jednocześnie ich załogi. [...] Impet czołgów był tak ogromny, że czołowe szyki naszych pododdziałów przebijały całe ugrupowania bojowe nieprzyjaciela. Duża liczba czołgów przemieszała się z sobą na polu bitwy”.

Dywizja nacierała na dywizję, pułk na pułk, batalion na batalion, kompania na kompanię, czołg na czołg. Załogi po obu stronach walczyły z wielką determinacją. Bitwa była starciem mężnych, dobrze wyszkolonych przeciwników. W znalezionym po walkach liście niemieckiego pancerniaka możemy przeczytać: „zaczęła się piekielna bitwa. Szliśmy przez cały dzień bez zaopatrzenia. Rosjanie próbowali zatrzymać nas zmasowanym atakiem czołgów. [...] W ciągu dnia stoczyliśmy cztery boje. [...] Tego dnia mój pułk zniszczył 62 czołgi wroga. [...] Do dzisiaj moja kompania zniszczyła 43 sowieckie czołgi. Tylko jeden z naszych czołgów nie miał żadnych uszkodzeń. Wśród nas zawiązało się braterstwo krwi. [...] Piszę ten list w oczekiwaniu na rozpoczęcie następnego boju”. Tego dnia na polu bitwy pozostało zniszczonych 220 czołgów sowieckich i 150 niemieckich.

Zacięte walki toczyły się także na prawym skrzydle niemieckim, gdzie operował III KPanc. Grupa bojowa z 6. DPanc. miała dotrzeć do Rżawca i zająć jedyny w okolicy niezniszczony most przez Doniec. Na jej szpicy posuwał się oddział mjr. Bäke. Dla zmylenia przeciwnika na czele kolumny jechał zdobyczny T-34. Fortel się powiódł i niemieckie czołgi przejechały nierozpoznane obok stanowisk sowieckich. Dopiero przed Rżawcem oddział został zaatakowany. Jadący na końcu kolumny mjr Bäke, okrążony przez sowieckie czołgi, zdołał wyskoczyć z samochodu dowodzenia i za pomocą magnetycznych min przeciwpancernych zniszczył trzy T-34. Po zaciętej walce Niemcy zajęli Rżawiec, ale zaalarmowani sowieccy saperzy zdołali wysadzić most.

12 lipca dwa sowieckie korpusy z 5. Armii Pancernej rozpoczęły natarcie na czołowe oddziały dywizji SS „Leibstandarte Adolf Hitler”. 50 sowieckich czołgów o godz. 6 uderzyło na linii Prochorowka – Pietrowka. Zażarta bitwa trwała dwie godziny. Kierowca samochodu pancernego z 2. Pułku Grenadierów Pancernych SS ppor. Gührs pisał: „Sowieci zaatakowali rano. Przetoczyli się przez nas. Walczyliśmy żołnierz przeciwko żołnierzowi, wyskakiwaliśmy z naszych okopów, ściągnęliśmy z naszych samochodów pancernych magnetyczne miny przeciwczołgowe i przymocowywaliśmy je do pojazdów wroga. To było piekło. O godz. 9 rano nadal trzymaliśmy się na polu walki. Umożliwiliśmy naszym czołgom szczęśliwie wyjść cało z tej pułapki. Moja kompania zniszczyła 15 sowieckich czołgów”.

[srodtytul]Esesmanów rozstrzeliwano na miejscu[/srodtytul]

Obszar, gdzie rozegrała się największa bitwa pancerna w dziejach, miał powierzchnię ok. 5 km kw. Gdy czołgi sowieckich brygad pancernych wbiły się w ugrupowanie II KPanc. SS, nie było już mowy o jakimkolwiek dowodzeniu walczącymi oddziałami przez gen. Haussera. Bitwa zamieniła się w serię bezpośrednich pojedynków czołgowych na krótkich dystansach. W tej sytuacji przewaga taktyczna Niemców, którzy radzili sobie znakomicie, gdy zwalczali czołgi przeciwnika z dalszej odległości, nie miała już znaczenia. Nie pomogły też potężne działa i pancerze tygrysów, gdyż kurz unoszący się nad polem bitwy przesłaniał widoczność i ułatwiał załogom T-34 podejście na odległość skutecznego strzału lub pozwalał dopaść ciężkie niemieckie maszyny z tyłu, gdzie osłona była słabsza. Gdy zabrakło amunicji, stalowe kolosy taranowały się nawzajem.

Marszałek Wasilewski w meldunku do Stalina pisał: „obserwowałem w rejonie na południowy zachód od Prochorowki bitwę pancerną naszych XVIII i XIX korpusów pancernych z przeszło 200 czołgami nieprzyjaciela. W ciągu godziny pole bitwy zasłały palące się czołgi wroga i nasze. Przez dwa dni walk XIX Korpus Pancerny […] poniósł 60 procent strat w czołgach, natomiast XVIII Korpus Pancerny około 30 procent”.

W czasie zażartych bojów na lewym skrzydle II KPanc. SS, gdzie walczyła Dywizja SS „Totenkopf”, dla wziętych do niewoli esesmanów żołnierze sowieccy nie mieli litości i rozstrzeliwali ich na miejscu. Na prawym skrzydle, gdzie posuwała się dywizja „Das Reich”, uderzył II Korpus Pancerny Gwardii i II Korpus Pancerny. Sowieckie jednostki wykorzystały lukę, jaka powstała pomiędzy II KPanc. SS a III KPanc. z Grupy „Kempf”. Ten ostatni został zatrzymany 15 km od Prochorowki przez V Korpus Zmechanizowany Gwardii.

Gen. J.F.C. Fuller, znany brytyjski teoretyk i historyk wojskowości, napisał: „Ofensywa niemiecka zakończyła się zdecydowaną klęską. Straty czołgów były w niej tak duże, że podważyły strategię Hitlera, której przeprowadzenie zależało od posiadania potężnych sił szybkich”. Mimo to trzeba Niemcom oddać, że pod Kurskiem na jeden bezpowrotnie zniszczony czołg niemiecki przypadało siedem maszyn sowieckich.

[srodtytul]Wehrmacht w odwrocie[/srodtytul]

12 lipca rozpoczęła się sowiecka kontrofensywa o kryptonimie „Kutuzow” frontów Zachodniego i Briańskiego przeciwko niemieckiej 2. Armii Pancernej zgrupowanej w rejonie Orła. Feldmarszałek von Kluge musiał zatrzymać natarcie 9. Armii i skierować część jej jednostek na pomoc 2. Armii Pancernej.

13 lipca w związku z lądowaniem aliantów na Sycylii i potrzebą wzmocnienia frontu włoskiego do Kwatery Głównej Hitlera zostali wezwani dowódcy armii „Środek” i „Południe”. Feldmarszałek von Manstein wspominał: „Oś- wiadczyłem [...], że jeżeli chodzi o Grupę Armii „Południe” – bitwa obecnie znalazła się w decydującym punkcie. [...] Przerwanie obecnie walki oznaczałoby oddanie zwycięstwa! [...]”. Hitler – uwzględniając jednocześnie konieczność oddania sił w rejon Morza Śródziemnego – zdecydował o przerwaniu „Zitadelle”. XXIV Korpus Pancerny

z uwagi na groźbę ataków nieprzyjacielskich w rejonie Dońca nie został oddany grupie armii do swobodnej dyspozycji. Według von Mansteina właśnie ta ostatnia decyzja przesądziła o klęsce operacji „Zitadelle” na południowym kierunku natarcia. Ale przekazanie części sił z frontu wschodniego w praktyce oznaczało ostateczne wstrzymanie całej ofensywy pod Kurskiem. Dwa dni później niemieckie oddziały otrzymały rozkaz powrotu na pozycje wyjściowe.

Korzystając z wielkich strat i osłabionego nieudaną ofensywą morale Niemców, 3 sierpnia 1943 roku Armia Czerwona rozpoczęła kontrofensywę na Biełgorod i Charków. W 21 dni front o szerokości ponad 300 km przesunął się o 140 km na zachód. W walkach toczonych od 5 lipca do 31 sierpnia 1943 roku niemieckie grupy armii „Środek” i „Południe” straciły ponad 416 tys. żołnierzy, w tym 68 tys. zabitych i 35 tys. zaginionych. Natomiast Armia Czerwona według najnowszych danych straciła aż 1,68 mln zabitych, rannych, zaginionych i chorych. Ale Sowieci mieli możliwość uzupełnienia tych ubytków, podczas gdy ich przeciwnicy – nie.

Klęska pod Kurskiem oznaczała, że Wehrmacht bezpowrotnie utracił inicjatywę na froncie wschodnim i od tej pory stale cofał się pod naporem Armii Czerwonej. Gen. Fuller tak podsumował walki w drugiej połowie lata 1943 roku: „Niemiecki odwrót był metodyczny, dzienny etap wynosił przeciętnie od półtorej do trzech i pół mili. To, że pościg Rosjan nie był szybszy, wynikało prawdopodobnie z trudności w zaopatrzeniu”.

[i]Zbigniew Wawer - historyk wojskowości, autor książek, filmów dokumentalnych i programów telewizyjnych poświęconych drugiej wojnie światowej[/i]

Klęska niemieckiej 6. Armii pod Stalingradem wywołała wstrząs w społeczeństwie niemieckim. Pierwszy raz zniszczona została cała armia. Inicjatywa strategiczna na froncie wschodnim przeszła w ręce sowieckie. Mimo to armia niemiecka nadal stanowiła potężną siłę. W związku z wydarzeniami politycznymi w pierwszej połowie 1943 roku (m.in. odkryciem grobów polskich oficerów w Katyniu) pozycja ZSRR w koalicji antyhitlerowskiej nieco osłabła. Równocześnie alianci, nie mając dostatecznych sił, przesuwali termin otwarcia drugiego frontu w Europie. Mając to wszystko na uwadze, Stalin nakazał rozpoczęcie tajnych rozmów z Trzecią Rzeszą o separatystycznym pokoju. Hitler odrzucił sowieckie propozycje, gdyż uważał, że tylko zwycięstwo nad Armią Czerwoną zmusi Stalina do rzeczywistych ustępstw. Planowany sukces militarny miał podnieść morale armii i cywilów.

Pozostało 97% artykułu
Historia
Telefony komórkowe - techniczne arcydzieło dla każdego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Historia
Paweł Łepkowski: Najsympatyczniejszy ze wszystkich świętych
Historia
Mistrzowie narracji historycznej: Hebrajczycy
Historia
Bunt carskich strzelców
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Historia
Wojna zimowa. Walka Dawida z Goliatem