Reklama

Krótka pamięć bombardowanych

Okrutne bombardowanie przez Niemców Warszawy – a wcześniej Guerniki i Wielunia, później zaś Rotterdamu i Londynu – przypomina autor dzisiejszego zeszytu

Publikacja: 25.09.2009 09:27

Krótka pamięć bombardowanych

Foto: Archiwum „Mówią wieki”

Piotr Gawlikowski. I słusznie czyni, bo bez wymienienia bandyckich wyczynów Luftwaffe od pierwszych dni wojny trudno byłoby usprawiedliwić późniejsze naloty aliantów na miasta niemieckie. Tymczasem alianci odpłacali tylko tą samą monetą za śmierć niewinnych ludzi pod gruzami palących się domów zadaną przez hitlerowskie lotnictwo.

Zamysł wojny totalnej, polegającej na zabijaniu tysięcy cywilnych mieszkańców miast, aby osłabić ducha oporu całego napadniętego kraju, pierwsi wprowadzili w czyn przywódcy totalitarnej Rzeszy niemieckiej. Jeszcze kiedy ginęli warszawiacy, premier Chamberlain odrzucał pomysł zrzucania bomb nawet na niemieckie zakłady przemysłowe, bo – jak mówił

– „przecież to własność prywatna”. Kiedy zaczęli ginąć londyńczycy, jego następca nie miał już skrupułów, by wysyłać bombowce nad dzielnice mieszkalne miast wroga. W miarę upływu czasu, zwłaszcza po przystąpieniu do wojny USA, rosła przewaga aliantów w powietrzu i stały się możliwe naloty dywanowe na skalę przerastającą możliwości Göringa.

Ale czy o takich nalotach nie marzył i czy nakazałby ich przeprowadzanie, gdyby tylko mógł? Ależ, oczywiście, nie zawahałby się nawet przez moment. Czy Japończycy nie spaliliby San Francisco, tak jak Amerykanie mogli podpalić z powietrza Tokio w marcu 1945 roku? Strach pomyśleć, co Niemcy i Japończycy uczyniliby, mając bomby atomowe...

Oczywiście dziś rodzi się współczucie dla kobiet, dzieci i starców wśród burz ogniowych szalejących w Hamburgu, Kolonii,

Reklama
Reklama

Dreźnie. Trudno jednak zapomnieć tych samych mieszkańców pięknych niemieckich miast, którzy z euforią witali doniesienia o kolejnych sukcesach niemieckiej armii w ciągu pierwszych lat wojny. Dobrze było triumfalnie ryczeć „Heil!” po zbombardowaniu Warszawy.

Gorzej – gdy waliły się wokół domy.

O wcześniejszych nastrojach Niemcy mówią niechętnie. Chcą, byśmy ich widzieli w chwilach, gdy nadeszły klęski, wieści o poległych mężach, synach i braciach, gdy wreszcie zaczęły spadać na głowy alianckie bomby.

Krótka pamięć.

[i]Maciej Rosalak

redaktor „Batalii największej z wojen”, dziennikarz „Rzeczpospolitej”,e-mail: [mail=m.rosalak@rp.pl]m.rosalak@rp.pl[/mail][/i]

Piotr Gawlikowski. I słusznie czyni, bo bez wymienienia bandyckich wyczynów Luftwaffe od pierwszych dni wojny trudno byłoby usprawiedliwić późniejsze naloty aliantów na miasta niemieckie. Tymczasem alianci odpłacali tylko tą samą monetą za śmierć niewinnych ludzi pod gruzami palących się domów zadaną przez hitlerowskie lotnictwo.

Zamysł wojny totalnej, polegającej na zabijaniu tysięcy cywilnych mieszkańców miast, aby osłabić ducha oporu całego napadniętego kraju, pierwsi wprowadzili w czyn przywódcy totalitarnej Rzeszy niemieckiej. Jeszcze kiedy ginęli warszawiacy, premier Chamberlain odrzucał pomysł zrzucania bomb nawet na niemieckie zakłady przemysłowe, bo – jak mówił

Reklama
Historia
Jak się zaczął i skończył Skype
Historia
Paweł Łepkowski: Okupacyjne fantazje Hitlera
Historia
Języki na wymarciu. Co pomoże im przetrwać - dzieci czy AI?
Historia
Kim naprawdę był Hans Kloss
Historia
Jakie tajemnice skrywa jeszcze więzienie przy Rakowieckiej w Warszawie
Materiał Promocyjny
Jak sfinansować rozwój w branży rolno-spożywczej?
Reklama
Reklama