Podobieństwo Somosierry i Rokitny polega przede wszystkim na szaleńczej odwadze naszych jeźdźców – w 1808 roku szwoleżerów, w 1915 roku ułanów – na gwałtowności prowadzonego cwałem ataku, wreszcie na legendzie, która wyrosła bezpośrednio po obu tych wydarzeniach. W okresie międzywojennym ożywiała ona wyobraźnię młodzieży. Po drugiej wojnie o Rokitnie kazano zapomnieć, a Somosierra stała się symbolem kozietulszczyzny, czyli rzekomo bezsensownej brawury Polaków.
Jeżeli szarża poprowadzona przez szefa szwadronu Jana Hipolita Kozietulskiego była aż tak nierozważna, to cóż można byłoby powiedzieć o szarży pod dowództwem rotmistrza Zbigniewa Dunina-Wąsowicza wiek z okładem później?! Cóż, zestawmy fakty z obu epok. Zdumiewa ich podobieństwo:
– w obu szarżach brało udział po blisko 200 kawalerzystów;
– czas ich trwania był zbliżony (10 i 13 minut);
– szwoleżerowie oraz ułani osiągnęli wyznaczone cele. Pierwsi dotarli do ostatniej, czwartej baterii w wąwozie, drudzy do trzeciej linii okopów wroga;