Bombowiec z klimatyzacją

Gdy B-29 wleciał nad palące się Tokio, prąd rozgrzanego pożarem, wypełnionego dymem powietrza porwał superfortecę nagle 1500 metrów w górę. Szarpnięcie było tak gwałtowne, że załodze spadły hełmy z głów, uwolniły się z zapięć butle tlenowe, fruwały w powietrzu termosy, słuchawki i butelki z sokiem owocowym – opisywali piloci atak miasta bombami zapalającymi

Publikacja: 06.11.2009 05:08

Boeing B-29 Superforteca w locie bojowym, lata 50. XX w.

Boeing B-29 Superforteca w locie bojowym, lata 50. XX w.

Foto: Rzeczpospolita

Bombowce B-29 wykonały pierwszy nalot na Japonię 15 czerwca 1944 roku, a 24 listopada na Tokio. Po trzech miesiącach samoloty przeprowadziły 2 tysiące nalotów, ale żaden z 11 najważniejszych celów nie został zniszczony. Np. produkujący silniki lotnicze zakład Musashino pod Tokio, pomimo 13 ataków, w których Amerykanie stracili 58 bombowców B-29, był w 96 procentach nienaruszony. Nad Japonią na pułapie 10 km wiatry wiały z prędkością 370 km/h i uniemożliwiły wysokościowe bombardowania.

9 marca 1945 r. superfortece wykonały pierwsze bombardowanie bombami zapalającymi z wysokości 2 – 3 tys. metrów. Z 320 superfortec Amerykanie stracili 14 maszyn, ale spalili 85 procent powierzchni Tokio, to jest 41 km kw. W kolejnych dniach zostały spalone Nagoya, Osaka i Kobe. W czasie wojny B-29 zrzuciły na Japonię 145 tys. ton bomb. Z 206 dużych miast 44 niemal zostały starte z powierzchni ziemi – podało japońskie radio tuż po kapitulacji. Bombardowania zabiły, raniły bądź pozbawiły dachu nad głową ponad 6 mln Japończyków. Japończycy szacowali, że 2,1 mln domów zostało zniszczonych.

Chociaż amerykańskie lotnictwo miało już czterosilnikowe bombowce B-17 i B-24, w 1938 roku zamówiło u Boeinga, a dwa lata później u Consolidated maszyny (nazwane odpowiednio: B-29 Superfortress i B-32 Dominator), które mogły zabrać większy ładunek i dolecieć z nim dalej niż jakikolwiek dotychczasowy samolot. Bombowce były potrzebne do ataku na Japonię. Lotnictwo USA zamówiło w 1941 roku 1644 bombowce B-29, zanim w powietrze wzbił się pierwszy prototyp, co miało miejsce we wrześniu 1942 roku. Pożary silników, awarie mechanizmów i kłopoty poddostawców opóźniały uruchomienie produkcji. W sierpniu 1943 roku Roosevelt żądał od szefa lotnictwa USA Henry H. Arnolda obietnicy, że będący w eksperymentalnym stadium B-29 zostanie wprowadzony do walk 1 marca 1944 roku. Tymczasem w październiku 1943 roku prototyp nr 3 po pożarze silnika rozbił się z inżynierami Boeinga na pokładzie. Awarie opóźniały także prace nad B-32.

Boeing rozpoczął w czerwcu 1941 roku budowę nowej fabryki w Wichita (Kansas) – armia bała się, że zakłady w nadbrzeżnym Seattle mogą zostać zbombardowane przez Japończyków. Na początku 1942 roku Chrysler Corporation rozpoczął budowę nowej fabryki silników do tego samolotu. Zainstalowano w niej 9300 obrabiarek – było to największe pojedyncze zlecenie w historii przemysłu. Koszt tylko tego zakładu stanowił 5 procent budżetu sił lotniczych. Produkcja silników ruszyła w styczniu 1944 roku, a samolot wszedł do służby w maju. Łącznie fabryki zbudowały blisko 4 tys. superfortec. Miały one zasięg ponad 5 tys. km, osiągały pułap 12 km i rozpędzały się do 530 km/h. Produkcja B-32 ruszyła pod koniec wojny i zbudowano tylko 118 tych samolotów.

B-29 nie miał wspomagania drążka – stery pracowały jak w mniejszym B-17. Piloci i tylny strzelec zajmowali ciśnieniowe kabiny z klimatyzacją. Załoga nosiła hełmy i zbroje ze stali manganowej, które były zaprojektowane na podstawie wzorów z nowojorskiego Metropolitan Museum. B-29 miał cztery silniki główne po 2200 KM i 152 silniki elektryczne. Instalacja elektryczna mierzyła 13 km długości. 12 karabinów maszynowych było w większości zdalnie sterowanych, analogowy komputer dodawał m.in. wyprzedzenie i poprawki na wiatr.

Nowoczesność sporo kosztowała: w 1945 roku za B-29 rząd USA płacił 510 tys. dolarów – blisko trzy razy więcej od B-17. Amerykanie uważają, że gdyby siły lotnicze nie postawiły na eksperymentalny samolot i nie wygrały, Japonia nie poddałaby się w sierpniu. W listopadzie Amerykanie musieliby lądować na wyspach, a sztab generalny oceniał, że operacja będzie kosztowała milion zabitych. Mocne silniki oraz ciśnieniowe kabiny sprawdzone w B-29 umożliwiły powojenny rozwój dalekodystansowego lotnictwa pasażerskiego.

[i]Robert Przybylski, dziennikarz „Rzeczpospolitej”,znawca historii gospodarczej i techniki[/i]

Bombowce B-29 wykonały pierwszy nalot na Japonię 15 czerwca 1944 roku, a 24 listopada na Tokio. Po trzech miesiącach samoloty przeprowadziły 2 tysiące nalotów, ale żaden z 11 najważniejszych celów nie został zniszczony. Np. produkujący silniki lotnicze zakład Musashino pod Tokio, pomimo 13 ataków, w których Amerykanie stracili 58 bombowców B-29, był w 96 procentach nienaruszony. Nad Japonią na pułapie 10 km wiatry wiały z prędkością 370 km/h i uniemożliwiły wysokościowe bombardowania.

Pozostało 87% artykułu
Historia
Paweł Łepkowski: Najsympatyczniejszy ze wszystkich świętych
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Historia
Mistrzowie narracji historycznej: Hebrajczycy
Historia
Bunt carskich strzelców
Historia
Wojna zimowa. Walka Dawida z Goliatem
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Historia
Archeologia rozboju i kontrabandy