Reklama

Piłsudski

Aktualizacja: 18.11.2009 19:43 Publikacja: 18.11.2009 17:41

Stefan Mrożewski „Portret Józefa Piłsudskiego”. Drzeworyt, 1932 r.

Stefan Mrożewski „Portret Józefa Piłsudskiego”. Drzeworyt, 1932 r.

Foto: Muzeum Wojska Polskiego

Red

[b]Jan Lechoń[/b]

[srodtytul]PIŁSUDSKI[/srodtytul]

[i]Czarna Rachel w czerwonym idzie szalu

drżąca

I gałęzie choiny potrąca idąca –

Reklama
Reklama

Nikogo nie chce budzić swej sukni

szelestem,

I idzie w przód jak senna, z rąk tragicznym

gestem,

I wzrokiem, błędnym wzrokiem gasi mgieł

welony,

Reklama
Reklama

I świt się robi naraz. I staje zlękniony.

Pobladłe Robespierry, cisi, smutni, czarni,

Wychodząc, z hukiem drzwiami trzasnęli

kawiarni.

Na rogach ulic piszą straszną ręką krwawą,

Uśmiechają się dziwnie i giną na prawo.

Reklama
Reklama

Tylko słychać nóg tupot na ulicy pustej

I szept cichy. Trup jakiś ze zbielałymi usty.

I gdzieś kończy muzyka jakiś bal spóźniony.

Pod lila abażurem mrugają lampiony.

Białych sukni w nieładzie senność, ciepło,

Reklama
Reklama

zmiętość,

I piersi, krągłych piersi obnażona świętość,

I mazur, biały mazur w ogłupiałej sali:

Dziś! dziś! dziś! Wieś zaciszna i sznury korali.

Roztańczyła się sala tęgim nóg tupotem,

Reklama
Reklama

Hołubce o podłogę walą, biją grzmotem,

Białe plamy i panny niebieskie, różowe

Przelotnie a zalotnie przechylają głowę

I mówią czarnym frakom: „Przyjdźcie do

nas jutro!”

Reklama
Reklama

I podają im usta za podane futro.

A kiedy świt różowy przez żaluzje wnika,

Dla siebie, nie dla gości, gra jeszcze muzyka.

Menuetem się cichym wiolonczela żali,

I białe margrabiny przychodzą z oddali.

Na liliowych oparach spływają bez słowa,

I pannier rozłożyła markiza liliowa.

Kawaler podszedł blady. Pani tańczyć każe!

I tańczą hafty, sprzączki, koronki, pliumaże.

A w klarnet, flet i skrzypce, w ukłony

margrabin

Czerwoną, rozwichrzoną wpada nutką

Skriabin.

Drze ciszę dysonansem, wali w okiennicę,

Muzykę wyprowadza przed dom, na ulicę,

Na lace rozkrzyczane w potępieńcze ryki,

I rzuca w twarz akordom zgłodniałe okrzyki,

Na ziemię je obalił i kopie z rozpaczą:

Otworzyć wszystkie okna! Niech ludzie

zobaczą!

Wielkimi ulicami morze głów urasta,

I czujesz, że rozpękną ulice się miasta,

Że Bogu się jak groźba położą przed tronem

I krzykną wielką ciszą... lub głosów milionem,

A teraz tylko czasem kobieta zapłacze –

..........................................................................

Aż nagle na katedrze zagrali trębacze!

Mariackim zrazu cicho śpiewają kurantem,

A później bielą, później amarantem,

Później dzielą się bielą i krwią, i szaleństwem,

Wyrzucają z trąb radość i miłość z

przekleństwem,

I dławią się wzruszeniem i płakać nie mogą,

I nie chrypią, lecz sypią w tłum radosną

trwogą,

A ranek, mroźny ranek sypie w oczy świtem,

A konie? Konie walą o ziemię kopytem.

Konnica ma rabaty pełne galanterii.

Lansjery-bohatery! Czołem kawalerii!

Hej, kwiaty na armaty! Żołnierzom do dłoni!

Katedra oszalała! Ze wszystkich sił dzwoni.

Księża idą z katedry w czerwieni i złocie,

Białe kwiaty padają pod stopy piechocie,

Szeregi za szeregiem! Sztandary! Sztandary!

........................................................................

A on mówić nie może! Mundur na nim szary.[/i]

[b]Pannie Helenie Sulimie[/b]

Wiersz z tomu „Karmazynowy poemat” (1920)

[b]Jan Lechoń[/b]

[srodtytul]PIŁSUDSKI[/srodtytul]

Pozostało jeszcze 98% artykułu
Reklama
Historia
Kongres Przyszłości Narodowej
Historia
Prawdziwa historia agentki Krystyny Skarbek. Nie była polską agentką
Historia
Niezależne Zrzeszenie Studentów świętuje 45. rocznicę powstania
Historia
Którędy Niemcy prowadzili Żydów na śmierć w Treblince
Historia
Skarb z austriackiego zamku trafił do Polski
Reklama
Reklama