W 1984 roku 200 uczniów Zespołu Szkół Zawodowych im. Staszica we Włoszczowie koło Kielc się zbuntowało. Przez ponad dwa tygodnie młodzi ludzie, wsparci przez księży Marka Łabudę i Andrzeja Wilczyńskiego, okupowali budynek szkoły, domagając się przywrócenia krzyży.
– Dzisiaj zrobiłbym to samo. Jeżeli będzie trzeba, stanę w obronie krzyża – zapowiada Karol Walczak, wówczas 17-letni uczestnik szkolnego strajku. Jest zbulwersowany niedawną decyzją Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu, który nakazał usunięcie krzyży z jednej z włoskich szkół.[wyimek]Kiedy uczniowie wrócili do szkoły, okazało się, że dyrektor Lis nakazał ponownie ściągnąć krzyże - Zbigniew Żesławski, uczestnik strajku[/wyimek]
– Jestem poruszona. To, co dawniej robili komuniści, teraz robią tzw. europejscy obrońcy praw człowieka – mówi Alicja Groszek, w 1984 roku szefowa szkolnego samorządu.
– Nie żałowałem i nie żałuję tego, co zrobiłem – zapewnia Kazimierz Ostrowski, jeden z niewielu nauczycieli, którzy poparli protest, dziś na emeryturze. – A jeżeli będzie trzeba, pójdę bronić krzyża.
Na początku grudnia uczestnicy strajku spotkają się we Włoszczowie, po raz pierwszy od 25 lat, na skromnej uroczystości.