Specjalnie w tym celu stworzono w Katedrze Taktyki Ogólnej w Akademii Wojennej Robotniczo-Chłopskiej Armii Czerwonej im. Frunzego seminarium, na którym roztrząsano klęskę 1920 r. Ani były dowódca Frontu Zachodniego Michaił Tuchaczewski, ani inni dowódcy sowieccy nie poświęcili w nim należnego miejsca zwycięzcy kampanii marszałkowi Piłsudskiemu.
Tuchaczewski, jakby uciekając od uznania przewagi Polaka – zgoła nieuczonego w akademiach wojskowych – skonstatował swoją klęskę w elaboracie „Pochód za Wisłę”: „Zasadniczy wniosek z naszej kampanii 1920 r. jest taki, że przegrała ją nie polityka, ale strategia. […] Za zasadniczą przyczynę nieudania się operacji należy uznać za mało poważny stosunek do zagadnień przygotowania dowództwa wojskowego. Środków technicznych brakło głównie dlatego, że nie zwrócono na nie należytej uwagi.
Dalej, brak przygotowania niektórych naszych wyższych dowódców czynił niemożliwym poprawianie na miejscu braków dowodzenia technicznego. W chwili decydującego starcia rozejście się prawie pod kątem prostym głównych sił Frontu Zachodniego i Południowo-Zachodniego przesądziło o niepowodzeniu właśnie w tej chwili, kiedy Front Zachodni był wciągnięty w ofensywę nad Wisłą”.
Nic właściwie z tego nie wynika, a brakuje tu głównego bohatera tych wydarzeń, bez którego referat taki przecież w ogóle by nie powstał – Piłsudskiego czy chociażby gen. Tadeusza Rozwadowskiego. Nawiasem mówiąc, na uwagę zasługuje ostatnie zdanie. To zawoalowany atak pod adresem Józefa Stalina, który jako komisarz polityczny Frontu Południowo-Zachodniego ponosił odpowiedzialność za owo „rozejście się prawie pod kątem prostym głównych sił frontów”.
Był to początek niechęci, czy wręcz nienawiści między nimi, która zakończyła się w 1938 r., kiedy to Tuchaczewski został zamordowany podczas czystki w Armii Czerwonej. Tuchaczewski w raporcie po równo dołożył wszystkim, nie wyłączając siebie. Wszystkim, to znaczy decydentom po stronie sowieckiej. Z wywodu komandarma i innych dowódców, którzy analizowali klęskę 1920 r., wynika, że to wcale nie jakiś geniusz Piłsudskiego czy błyskotliwość jego sztabu zadecydowały o porażce. Innymi słowy, to Rosja bardziej przegrała, niż Polska wygrała. Czyżby więc jednak kompleks zawodowych oficerów wobec „amatora”?