Reklama

Lubelski lipiec

Dokładnie 30 lat temu, 8 lipca 1980 roku, w Lublinie wybuchły pierwsze strajki. Bezpośrednią przyczyną była podwyżka cen mięsa w zakładowych bufetach i stołówkach.

Publikacja: 08.07.2010 03:20

Strajki nie przeniosły się na ulice Lublina

Strajki nie przeniosły się na ulice Lublina

Foto: muzeum historii miasta Lublina

– To był tylko pretekst. W ludziach od dawna narastało napięcie, bo widzieli niesprawiedliwość i to, że za granicą jest zupełnie inaczej. No i jeszcze Ojciec Święty przyjechał do nas z takimi pięknymi słowami – wspomina Alfred Bondos, uczestnik strajków na Lubelszczyźnie.

W 1980 roku Bondos pracował w Wytwórni Sprzętu Komunikacyjnego PZL Świdnik – zakładu, który zastrajkował pierwszy. Po nim stanęła Fabryka Samochodów Ciężarowych. A 16 lipca w Lokomotywowni Pozaklasowej PKP Lublin rozpoczął się pierwszy w historii PRL strajk kolejarzy, który w następnych dniach objął cały węzeł PKP Lublin.

W sumie strajkowało prawie 80 zakładów. Miasto było całkowicie sparaliżowane. W PRL-owskiej propagandzie strajki konsekwentnie były określane jako „przerwy w pracy”, a w prasie trwała blokada informacyjna na ich temat.

– Nie było łatwo, bo w zakładzie wyłączono międzywydziałową komunikację telefoniczną, nasyłano łamistrajków, straszono nas, bramę zamykano na drut, żeby z jednego wydziału nie przechodzić na drugi – mówi Bondos. – Wychodząc z pierwszej zmiany, baliśmy się, że następnego dnia przed fabryką przywita nas milicja albo czołgi. Ale ludzie nie dali się zastraszyć. Pamiętam, że śpiewano nawet pieśni patriotyczne i kościelne.

Mimo że do strajków przystąpiło tylu ludzi, atmosfera w mieście była pokojowa. Strajkujący nie wyszli poza bramy fabryk. Wiece, na których formułowano postulaty (zgłoszono 1200 wniosków), czy rozmowy z władzami odbywały się wyłącznie na terenie zakładów pracy. Żądania robotników miały charakter przede wszystkim socjalny i ekonomiczny.

Reklama
Reklama

– To był trudny strajk. Nie mieliśmy żadnych doświadczeń, bo to był pierwszy strajk w naszym regionie – podsumowuje Bondos.

[i]Mecenas projektu PKO Bank Polski[/i]

– To był tylko pretekst. W ludziach od dawna narastało napięcie, bo widzieli niesprawiedliwość i to, że za granicą jest zupełnie inaczej. No i jeszcze Ojciec Święty przyjechał do nas z takimi pięknymi słowami – wspomina Alfred Bondos, uczestnik strajków na Lubelszczyźnie.

W 1980 roku Bondos pracował w Wytwórni Sprzętu Komunikacyjnego PZL Świdnik – zakładu, który zastrajkował pierwszy. Po nim stanęła Fabryka Samochodów Ciężarowych. A 16 lipca w Lokomotywowni Pozaklasowej PKP Lublin rozpoczął się pierwszy w historii PRL strajk kolejarzy, który w następnych dniach objął cały węzeł PKP Lublin.

Reklama
Historia
Wielkie Muzeum Egipskie otwarte dla zwiedzających. Po 20 latach budowy
Historia
Kongres Przyszłości Narodowej
Historia
Prawdziwa historia agentki Krystyny Skarbek. Nie była polską agentką
Historia
Niezależne Zrzeszenie Studentów świętuje 45. rocznicę powstania
Materiał Promocyjny
Urząd Patentowy teraz bardziej internetowy
Historia
Którędy Niemcy prowadzili Żydów na śmierć w Treblince
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama