- Nie godzimy się na tę lokalizację. Tu konfederaci popełniali gwałty na ówczesnych Rusinach, a w nieodległych Izbach wieszali ich na szubienicy - mówi Stefan Hładyk, prezes Zjednoczenia Łemków i radny powiatu gorlickiego. - Pomnik Pułaskiego może stanąć w Bieczu czy Kobylance. Nie tam, gdzie prześladowano Rusinów i spalono cerkiew.
Łemkowie spotkali się już w tej sprawie z wojewodą małopolskim Stanisławem Kracikiem, honorowym patronem budowy pomnika. Są zadowoleni, bo - jak twierdzą - ten rozumie ich zastrzeżenia. - Nie chcemy nikogo urazić - potwierdza rzeczniczka wojewody Joanna Sieradzka. - Wojewoda ma nadzieję, że uda się znaleźć inną lokalizację. Zdziwiony emocjami jest natomiast pomysłodawca pomnika - Antoni Bara z Warszawy, który urodził się na ziemi gorlickiej. - Konfederacja to było powstanie narodowe przeciwko Rosji. W tym roku mija 240. rocznica walk pod Wysową, gdzie po zdradzie austriackiego oficera zginęło 179 osób. Chcieliśmy ją uczcić, a to w dodatku doskonała promocja dla Wysowej. Teraz wszystko bierze w łeb - mówi. Na uroczystość odsłonięcia pomnika, zaplanowaną na 3 października, zaproszeni mieli być m.in. przedstawiciele Ambasady USA i amerykańska Polonia.
[srodtytul] Przypomnieć bohatera[/srodtytul]
- Pułaski nie spalił cerkwi - twierdzi Bara. - A w szeregach konfederatów walczyli także Rusini.
- Jednym z najsłynniejszych dowódców był Józef Sawa-Caliński, Rusin i gorący polski patriota - potwierdza prof. Andrzej Nowak, historyk z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Uważa, że inicjatywa wzniesienia pomnika to dobry pomysł . - Bez konfederacji nie byłoby powstania kościuszkowskiego - mówi. I dodaje, że odległych historycznych rozliczeń mogłoby być więcej. Na skutek intrygi zaplanowanej przez carycę Katarzynę II ówcześni Kozacy, czyli Ukraińcy, podburzeni przez prawosławnych mnichów, dokonali bowiem wtedy rzezi Polaków i Żydów. - Jeśli ktoś w tak negatywny sposób dziś ocenia konfederację, to wraca do tamtej polityki Katarzyny - "dziel i rządź" - twierdzi historyk.