Głaz, który w ubiegły piątek odkopali drogowcy poszerzający drogę nr 241, stał się dla kaszubskiej gminy kukułczym jajem. Na kamieniu jest bowiem napis „Dąb Adolfa Hitlera - 20 kwietnia 1933 r.”. Pikanterii sprawie dodaje fakt, że akurat w tej wsi jest zbiorowa mogiła ofiar obozu Stutthoff.
- Obok głazu posadzono dąb ku czci Hitlera, najprawdopodobniej w jego rocznicę urodzin, o czym świadczy data. Niestety, tu, na tych terenach faszyzm był mocno zakorzeniony, nie ma co tych spraw ukrywać. Po wojnie głaz zakopano, a teraz, niestety, traf chciał, że go przypadkiem odkopano - mówi Zachariasz Frącek z Lęborskiego Bractwa Historycznego i dodaje: - Według mnie obelisk trzeba zostawić "ku przestrodze", bo nie ma się czym chlubić. Moim pomysłem jest wywieźć to do lasu, niech straszy grzybiarzy.
Pomysły pozostawienia pomnika oburzyły posłów PiS Zbigniewa Kozaka i Andrzeja Jaworskiego. „Stanowczo sprzeciwiamy się gloryfikowaniu III Rzeszy Niemieckiej, która ma na sumieniu dziesiątki milionów ofiar ludzkich. W Polsce propagowanie nazizmu podlega ściganiu na podstawie kodeksu karnego. W naszej opinii zgodą na pozostawienie obelisku ku czci Hitlera powinny zainteresować się organy ścigania, a sprawą powinien zainteresować się wojewoda pomorski” - napisali i domagali się zniszczenia obelisku.
- Poseł Kozak nie ma co w Sejmie robić, że się tym obeliskiem zajmuje? - denerwuje się wójt gminy Nowa Wieś Lęborska Ryszard Wittke . - To on, jako poseł nie wie, że takie coś należy do Skarbu Państwa i żeby coś młotami rozwalić, to trzeba mieć zgodę?
Wójta z kłopotu wybawiło pismo od wojewódzkiego konserwatora zabytków Zdzisława Daczkowskiego, który napisał, że obelisk „stanowi wartość historyczną, co prawda niewielką, ale z tego powodu musi trafić do muzeum w Lęborku”.