Wojenne zapiski pojadą do Izraela?

Córka żydowskiego lekarza Barucha Milcha chce odzyskać jego dzienniki. Polscy urzędnicy: – To dobro narodowe

Aktualizacja: 02.08.2010 03:52 Publikacja: 02.08.2010 03:51

1600 stron wspomnień Barucha Milcha przechowywanych jest w Żydowskim Instytucie Historycznym w Warsz

1600 stron wspomnień Barucha Milcha przechowywanych jest w Żydowskim Instytucie Historycznym w Warszawie

Foto: Fotorzepa, Kuba Kamiński Kub Kuba Kamiński

Ella Milch-Sheriff, znana kompozytorka, nie kryje, że chce zabrać do Izraela 61 zeszytów – ponad 1600 stron – wstrząsających zapisków sporządzanych przez jej ojca Barucha Milcha od lipca 1943 do marca 1944 r. Kopia niezwykłego dziennika ani wydana na jego podstawie książka – bo ojciec po latach odtworzył polskie zapiski po hebrajsku – jej nie wystarcza.

[srodtytul]Podarował czy zostawił na przechowanie[/srodtytul]

Manuskrypt jest w zbiorach Żydowskiego Instytutu Historycznego w Warszawie.

– Baruch Milch przekazał rękopis Centralnej Żydowskiej Komisji Historycznej w Katowicach w czerwcu 1946 r. Nie postawił żadnych warunków. Komisja miała stworzyć jak największy zbiór świadectw oraz dowodów zbrodni niemieckich. W czerwcu 1947 r. została przekształcona w Stowarzyszenie Żydowski Instytut Historyczny. Ten przejął zbiory – mówi dyrektor ŻIH Eleonora Bergman.

– Ojciec, który wyjechał z Polski w 1946 r., nie podarował dziennika komisji. Zostawił go, bo nadal bał się o życie swoje, żony w ciąży i nie wiedział, czy rękopis przetrwa, jeśli weźmie go ze sobą. Potem przez lata szukał swych zapisków – odpowiada oburzona Ella Milch-Sheriff. – O istnieniu oryginału dowiedziałyśmy się z siostrą dopiero w 1989 r., dwa miesiące po śmierci ojca.

[srodtytul]Biografia w cieniu Zagłady[/srodtytul]

Wspomnienia Milcha zawierają m.in. zapis tragedii jego szwagra. Udusił trzyletniego syna, bo ten – hałasując i płacząc – zagrażał życiu ukrywającej się grupy Żydów. „Szwagier (...) jednym chwytem ręki złapał syna za delikatną szyjkę, żeby zagłuszyć jego krzyk (...). Potem nakrył kocem twarzyczkę i usiadł w kącie, wyrywając włosy z głowy. Mówił: – Na wieczne czasy będę potępiony jako dzieciobójca, ale jemu wiele cierpień zaoszczędziłem, nie zginął przynajmniej z rąk krzyżackich katów” – czytamy w książce „Testament” wydanej w 2001 r. przez Ośrodek KARTA na podstawie rękopisu Milcha.

We wstępie do tej publikacji, przygotowanej wspólnie z ŻIH, napisano, że manuskrypt odnalazł w 1988 r. w archiwum instytutu historyk z Uniwersytetu Warszawskiego, a rodzinę Milcha odszukała w 1989 r. w Izraelu współpracująca z KARTĄ osoba już po śmierci autora. Z tego wstępu wynika także, że Baruch Milch dziesiątki lat szukał pamiętnika, a „odpowiedzi na swoje listy nigdy z Polski nie otrzymał”. Dlatego przed śmiercią z pamięci odtworzył dziennik po hebrajsku. W Izraelu jego druga córka, nieżyjąca już dziś Shosh Avigal, wydała książkę – kompilację obu wersji pamiętnika.

– To siostra zaczęła starania o jego odzyskanie. Ja je kontynuuję – mówi Ella Milch-Sheriff.

[srodtytul]Polski sąd, a potem Europejski Trybunał[/srodtytul]

Córka Barucha Milcha zamierza wystąpić do polskiego sądu, by przyznał jej prawo własności. Szuka już adwokata, który podjąłby się reprezentowania jej w tej sprawie. Korzysta także z doradztwa Aharona Baraka, byłego prezesa Sądu Najwyższego Izraela. Nie kryje, że jeśli polski sąd nie przyzna jej racji, zwróci się do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu.

Dr Sławomir Radoń, naczelny dyrektor Archiwów Państwowych, podkreśla, że nawet gdyby polski sąd uznał, iż prawo własności dziennika przysługuje pani Milch-Sheriff, nie będzie mogła wywieźć go na stałe za granicę, bo nie zezwala na to polskie prawo.

„Dziennik Barucha Milcha jest unikatowym dokumentem życia społecznego, przedstawiającym tragiczne losy obywateli Rzeczypospolitej pochodzenia żydowskiego. W związku z tym w rozumieniu art. 1 ustawy o narodowym zasobie archiwalnym i archiwach stanowi część narodowego zasobu archiwalnego i nie może być wywieziony na stałe za granicę” – zaznacza w piśmie do „Rz”.

Podobną opinię Radoń wyraził w 2009 r. w liście do rzecznika praw obywatelskich, którego Ella Milch-Sheriff poprosiła o pomoc w zabiegach o odzyskanie pamiętnika. – Janusz Kochanowski (zginął w katastrofie smoleńskiej – red.) rozumiał, że dla mnie to osobista pamiątka, a nie polskie dobro kultury – podkreśla córka autora pamiętników.

Radoń mówi jednak: nawet jeśli sąd uzna pamiętnik za własność Elli Milch-Sheriff, to i tak pozostanie on częścią narodowego zasobu archiwalnego. – Dlaczego miałby opuścić Polskę? Mamy Żydowski Instytut Historyczny, budujemy Muzeum Żydów Polskich, to miejsca, gdzie taki pamiętnik powinien się znaleźć – uważa.

Mec. Roman Nowosielski potwierdza, że szanse na wywiezienie pamiętnika z Polski są nikłe. – Nawet wyrok sądu potwierdzający prawo własności nie oznaczałby, iż wolno rękopis wywieźć na stałe – mówi.

Jego zdaniem także w Strasburgu sukces batalii jest wątpliwy. – Każde państwo chroni podobne archiwalia. To dokument ważny dla historii kraju i jego zachowanie leży w interesie ogółu społeczeństwa. Choć zatem europejska konwencja praw człowieka chroni prawo własności, orzeczenie Trybunału nie musi być dla spadkobierczyni korzystne – twierdzi prawnik.

[srodtytul]Pamiętnik Rutki w Yad Vashem[/srodtytul]

To nie pierwsza próba odzyskania podobnych pamiątek. Jak twierdzi Radoń, bez wiedzy i zgody dyrektora Archiwów Państwowych znalazła się w Izraelu np. część archiwum Janusza Korczaka.

W 2007 r. do Yad Vashem trafił również z Będzina pamiętnik 14-letniej Rutki Laskier. Wspomnienia polskiej Żydówki, która zginęła w obozie zagłady, są porównywane do „Dziennika” Anny Frank. Pamiętnik Rutki wywiozła do Izraela wbrew polskiemu prawu przechowująca go przez 63 lata Stanisława Sapińska. Towarzyszyli jej urzędnicy z Będzina, którzy nie wiedzieli, że łamią przepisy. Wszczęto prokuratorskie śledztwo, ale pamiętnik do Polski nie wrócił.

W czerwcu 2009 r. Międzynarodowa Rada Oświęcimska zdecydowała, że obrazy byłej więźniarki obozu w Auschwitz Diny Gottlieb-Babbitt nie zostaną jej wydane. To siedem portretów Romów wykonanych na zlecenie doktora Mengele. Mieszkająca dziś w USA ich autorka, urodzona w Brnie Żydówka, wykonała te obrazy jako pomoc w badaniach nad nazistowską teorią ras.

[i]Masz pytanie, wyślij e-mail do autorki [mail=e.losinska@rp.pl]e.losinska@rp.pl[/mail][/i]

Ella Milch-Sheriff, znana kompozytorka, nie kryje, że chce zabrać do Izraela 61 zeszytów – ponad 1600 stron – wstrząsających zapisków sporządzanych przez jej ojca Barucha Milcha od lipca 1943 do marca 1944 r. Kopia niezwykłego dziennika ani wydana na jego podstawie książka – bo ojciec po latach odtworzył polskie zapiski po hebrajsku – jej nie wystarcza.

[srodtytul]Podarował czy zostawił na przechowanie[/srodtytul]

Pozostało 94% artykułu
Historia
Paweł Łepkowski: Najsympatyczniejszy ze wszystkich świętych
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Historia
Mistrzowie narracji historycznej: Hebrajczycy
Historia
Bunt carskich strzelców
Historia
Wojna zimowa. Walka Dawida z Goliatem
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Historia
Archeologia rozboju i kontrabandy