Ella Milch-Sheriff, znana kompozytorka, nie kryje, że chce zabrać do Izraela 61 zeszytów – ponad 1600 stron – wstrząsających zapisków sporządzanych przez jej ojca Barucha Milcha od lipca 1943 do marca 1944 r. Kopia niezwykłego dziennika ani wydana na jego podstawie książka – bo ojciec po latach odtworzył polskie zapiski po hebrajsku – jej nie wystarcza.
[srodtytul]Podarował czy zostawił na przechowanie[/srodtytul]
Manuskrypt jest w zbiorach Żydowskiego Instytutu Historycznego w Warszawie.
– Baruch Milch przekazał rękopis Centralnej Żydowskiej Komisji Historycznej w Katowicach w czerwcu 1946 r. Nie postawił żadnych warunków. Komisja miała stworzyć jak największy zbiór świadectw oraz dowodów zbrodni niemieckich. W czerwcu 1947 r. została przekształcona w Stowarzyszenie Żydowski Instytut Historyczny. Ten przejął zbiory – mówi dyrektor ŻIH Eleonora Bergman.
– Ojciec, który wyjechał z Polski w 1946 r., nie podarował dziennika komisji. Zostawił go, bo nadal bał się o życie swoje, żony w ciąży i nie wiedział, czy rękopis przetrwa, jeśli weźmie go ze sobą. Potem przez lata szukał swych zapisków – odpowiada oburzona Ella Milch-Sheriff. – O istnieniu oryginału dowiedziałyśmy się z siostrą dopiero w 1989 r., dwa miesiące po śmierci ojca.