Z bojkotem w roli głównej:film o aktorach w stanie wojennym

Bojkot telewizji przez aktorów w czasie stanu wojennego do dziś budzi emocje. Pokazuje je film dokumentalny „Z bojkotem w roli głównej”. Premiera we wtorek o 21.10 w Discovery Historia.

Publikacja: 20.12.2010 10:41

Stanisław Mikulski i Wojciech Jaruzelski

Stanisław Mikulski i Wojciech Jaruzelski

Foto: materiały prasowe

W filmie Edyty Stępniewskiej oprócz aktorów wziął też udział Andrzej Kurz, prezes Radiokomitetu w czasie stanu wojennego. Mało kto go dziś pamięta, ale swoim nazwiskiem firmował działania autorów stanu wojennego. Do dziś jest zdania, że spontaniczna akcja protestacyjna aktorów była dowodem ich niedojrzałości.

[wyimek][link=http://www.rp.pl/galeria/9131,1,581674.html]Zobacz fotosy z filmu[/link][/wyimek]

- Aktor jest obywatelem i ja to szanuję - twierdzi. - Ale jeśli aktor chce uprawiać politykę, to po prostu jest głupi. Ośmieszyli się. Wielcy byli zażenowani i nie brali w tym udziału. To halabardnicy narzucali. Całkowicie odmiennego zdania jest Jan Englert, który przypomina, że w środowisku aktorskim panowała wówczas hierarchia.

- Bojkot sam się organizował, bo wszedł w tryby hierarchii - uważa. - Jeżeli ci najważniejsi, liderzy w środowisku, podjęli taką decyzję, to siłą rzeczy szło to lawinowo coraz niżej.

Jednak Andrzej Kurz dodaje, że bardzo szanował tych, którzy sprzeciwiali się bojkotowi z powodów pryncypialnych.

Wymienia nazwiska Janusza Kłosińskiego i Stanisława Mikulskiego. Mimo upływu lat ani Jan Englert, ani Joanna Szczepkowska także nie zmienili poglądu, że ich postawa była kolaboracją.

Ani Kłosiński ani Mikulski nie chcieli wystąpić w filmie, by opowiedzieć o wydarzeniach sprzed lat. Jedynie Ignacy Gogolewski podjął rękawicę. W czasie stanu wojennego był dyrektorem Teatru im. Juliusza Osterwy w Lublinie.

- Gdybym był w Warszawie i nie odpowiadał za grupę, to być może moja działalność byłaby skromniejsza - zastanawia się Gogolewski. Kierowany przez niego zespół zarejestrował dla TVP „Pierwszy dzień wolności” Kruczkowskiego. Twierdzi, że nie wywierał na nikim presji, a jego aktorzy uważali wówczas granie za swoją powinność. Występujący w filmie Ewa Dałkowska i Andrzej Piszczatowski na podstawie relacji kolegów twierdzą, że było inaczej...

Dramatyczne chwile przeżywane przez aktorów wyłamujących się z bojkotu wspomina Dorota Buchwald, teatrolog. Opowiada o spektaklu „Sto rąk, sto sztyletów” w Teatrze Polskim w Warszawie, w którym Stanisław Mikulski wchodził od strony widowni. Kiedy ukazywał w mundurze carskiego oficera i szedł w kierunku sceny, towarzyszyły mu spontaniczne, zagłuszające brawa, które nie pozwalały wypowiedzieć kwestii.

Tymczasem władze telewizyjne musiały sięgnąć do zasobów archiwalnych, by stworzyć złudzenie normalności pokazywanego programu. Emitowano głównie festiwale piosenki żołnierskiej i stare seriale. Andrzej Kurz mówi, że byłoby co pokazywać, ale pułkownicy protestowali, gdy miał się pojawić film z bojkotującymi aktorami. Oszukiwano widzów, że oglądają premiery nakręcone po 13 grudnia 1981 roku, podczas gdy sięgano po nagrane wcześniej, lecz niepokazywane dotąd programy.

W filmie zrealizowanym w 2008 roku występuje też Zbigniew Zapasiewicz, to jeden z jego ostatnich wywiadów. Pamięta, że usłyszał się w radiu recytującego z Andrzejem Szczepkowskim poezje Norwida przemontowane tak, by stanowiły poparcie dla stanu wojennego.

Z upływem kolejnych miesięcy bojkot stawał się coraz bardziej uciążliwy. Władze zabiegały, by go przerwać.

- Premier Mieczysław Rakowski miał do nas koleżeńskie przemówienie, że Partia nie jest monolitem - opowiada Jan Englert. - Że w partii są skrzydła: jastrzębie i gołębie. I że jemu przypada kultura, a jego przeciwnicy mają za sobą wojsko, milicję. I że czuje się bardzo osamotniony. Nagle Zapasiewicz ni stąd ni zowąd odezwał się: „panie premierze, pan mnie przekonał. Wystąpię w telewizji, tylko proszę powiedzieć, w które dni jest pański program, bo nie chciałbym wystąpić w programie pana przeciwników”.

I choć od tamtych zdarzeń minęło 29 lat - wciąż u wielu budzą silne emocje. - Do dziś są dla mnie wrogami, ludźmi, którymi pogardzam, zakałą naszej historii - mówi Magdalena Zawadzka o autorach stanu wojennego.

W filmie Edyty Stępniewskiej oprócz aktorów wziął też udział Andrzej Kurz, prezes Radiokomitetu w czasie stanu wojennego. Mało kto go dziś pamięta, ale swoim nazwiskiem firmował działania autorów stanu wojennego. Do dziś jest zdania, że spontaniczna akcja protestacyjna aktorów była dowodem ich niedojrzałości.

[wyimek][link=http://www.rp.pl/galeria/9131,1,581674.html]Zobacz fotosy z filmu[/link][/wyimek]

Pozostało 90% artykułu
Historia
Paweł Łepkowski: Najsympatyczniejszy ze wszystkich świętych
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Historia
Mistrzowie narracji historycznej: Hebrajczycy
Historia
Bunt carskich strzelców
Historia
Wojna zimowa. Walka Dawida z Goliatem
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Historia
Archeologia rozboju i kontrabandy