Historia seryjnego zabójcy z Krakowa

Był najsłynniejszym – obok Paramonowa i „Wampira z Zagłębia” – seryjnym mordercą czasów polskiego stalinizmu. Propaganda nazwała go eleganckim mordercą

Publikacja: 31.01.2011 00:48

Władysław Mazurkiewicz ze swoim obrońcą podczas procesu

Władysław Mazurkiewicz ze swoim obrońcą podczas procesu

Foto: PAP

Nie bez przyczyny – miał wszelkie cechy porządnego krakowianina: grał w brydża, jadał w Wierzynku i Hawełce, a oplem olimpią podróżował do Zakopanego. I zawsze usiłował być w przyzwoitych stosunkach z władzą – jakakolwiek by była.

Władysław Mazurkiewicz urodził się 100 lat temu, w 1911 roku. Mieszkał w Krakowie, miał także lokum w Warszawie. Podczas okupacji należał do tych niezbyt licznych Polaków, którzy podjęli współpracę z okupantem. Gestapo roztoczyło nad nim ochronę – pozwalano mu np. poruszać się po miastach po godzinie policyjnej. Zajmował się m.in. handlem biżuterią, którą skupował od Żydów za grosze. Miał w tej działalności wspólnika Tadeusza Z. – otruł go cyjankiem w roku 1943.

Również w powojennej rzeczywistości poradził sobie doskonale. Uważano, że podjął współpracę z bezpieką (dokumentów to potwierdzających nie odnaleziono), a na pewno był w zażyłych stosunkach z funkcjonariuszami UB. Wykorzystując sytuację przedwojennego ziemiaństwa i zamożnych krakusów, skupował od nich kosztowności. Między innymi od Jerzego L. – Mazurkiewicz zamordował go w 1946 roku strzałem w tył głowy. Ciało wrzucił do Wisły. Osiem lat później zabił jego dwie córki, a ich ciała zabetonował we własnym garażu w Krakowie.

We wrześniu 1955 roku Mazurkiewicz zaatakował po raz ostatni. Postrzelił w głowę swojego kontrahenta, z którym handlował zegarkami, Stanisława Łopuszańskiego, gdy ten zasnął w drodze powrotnej z Zakopanego. Lekarze odnaleźli w jego czaszce pocisk kaliber 7,65 mm, ale Łopuszański przeżył.

Aresztowany przez milicję, w śledztwie Władysław Mazurkiewicz opowiedział o przeszło 30 mordach, których był sprawcą. Psychologowie ocenili, że zabijał dla pieniędzy – ogarnięty żądzą zysku. Dowody wystarczające, aby postawić go przed sądem, zdobyto tylko w sześciu sprawach. – Tak, to prawda – odpowiedział sądowi, wysłuchawszy aktu oskarżenia.

Głośny proces relacjonował Marek Hłasko, a broniący Mazurkiewicza adwokat w mowie końcowej jako okoliczność łagodzącą podawał, że „ofiarami byli tylko ludzie niepełnowartościowi”. Mordercę stracono w dzień jego 46. urodzin, został powieszony w krakowskim więzieniu na Montelupich.

Nie bez przyczyny – miał wszelkie cechy porządnego krakowianina: grał w brydża, jadał w Wierzynku i Hawełce, a oplem olimpią podróżował do Zakopanego. I zawsze usiłował być w przyzwoitych stosunkach z władzą – jakakolwiek by była.

Władysław Mazurkiewicz urodził się 100 lat temu, w 1911 roku. Mieszkał w Krakowie, miał także lokum w Warszawie. Podczas okupacji należał do tych niezbyt licznych Polaków, którzy podjęli współpracę z okupantem. Gestapo roztoczyło nad nim ochronę – pozwalano mu np. poruszać się po miastach po godzinie policyjnej. Zajmował się m.in. handlem biżuterią, którą skupował od Żydów za grosze. Miał w tej działalności wspólnika Tadeusza Z. – otruł go cyjankiem w roku 1943.

Historia
Paweł Łepkowski: Najsympatyczniejszy ze wszystkich świętych
Historia
Mistrzowie narracji historycznej: Hebrajczycy
Historia
Bunt carskich strzelców
Historia
Wojna zimowa. Walka Dawida z Goliatem
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Historia
Archeologia rozboju i kontrabandy
Materiał Promocyjny
Transformacja w miastach wymaga współpracy samorządu z biznesem i nauką