Na wieść o przygotowywaniu do druku książki Jana Grossa „Złote żniwa” przez Znak (na rynku ma się ukazać w marcu) ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski napisał do oficyny list otwarty. „(...) zawiera ona [publikacja] tak ogromną ilość przekłamań i demagogicznych sformułowań, że ma ona wyłącznie charakter paszkwilu, nasączonego osobistymi fobiami autora” – czytamy w nim. – „Wstyd mi za was”.
Ksiądz jest oburzony, iż ceniona oficyna obok wydawanych książek Ojca Świętego publikuje „intelektualny gniot”.
– Autor poniża takich ludzi, jak moja ciocia, Maria Odud, która z narażeniem życia uratowała Żyda Teofila Finkelperla, zaprzyjaźnionego z moją rodziną. Nie dostała nawet tytułu Sprawiedliwy wśród Narodów Świata. Zachowała się tak z pobudek ludzkich, chrześcijańskich. Tymczasem pan Gross sugeruje, że Polacy ratowali Żydów wyłącznie dla pieniędzy – mówi kapłan. – Jestem załamany poziomem tych oskarżeń i napisałem ten list, bo nie chcę być jako autor dwóch wydanych przez Znak książek stawiany w jednym rzędzie z Janem Grossem.
Ksiądz Isakowicz-Zaleski pisze w liście o innym krewnym, prałacie Leonie Isakowiczu, ormiańsko-katolickim proboszczu ze Stanisławowa, który ratował Żydów, wystawiając im katolickie metryki. – Tak postępowało wielu księży. Sporo z nich trafiło do Dachau. Kardynał Adam Sapieha walczył jak lew, by ocalić ludzi, a także jego postawę atakuje Gross. Oczywiście, że byli też w Polsce szmalcownicy, ale uogólnienia, jakie stosuje autor „Złotych żniw”, są niedopuszczalne – mówi „Rz”.
Na końcu kapłan podkreśla, że drogi jego i wydawnictwa „ostatecznie rozeszły się”.