Pyjas mógł zginąć w wyniku wypadku - twierdzą biegli

To mógł być nieszczęśliwy wypadek – napisali biegli o śmierci Stanisława Pyjasa w opinii dla Instytutu

Publikacja: 19.02.2011 01:35

Pyjas mógł zginąć w wyniku wypadku - twierdzą biegli

Foto: ROL

Z nieoficjalnych informacji na temat tego 101-stronicowego dokumentu, do jakich dotarła „Rz”, wynika, że eksperci badający ekshumowane w kwietniu 2010 roku szczątki studenta polonistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego nie potwierdzili pobicia opozycjonisty.

[srodtytul]Kluczowa ekspertyza[/srodtytul]

Opinię przesłaną do Krakowa pod koniec stycznia sporządzali biegli z zakładów medycyny sądowej we Wrocławiu, Bydgoszczy i Gdańsku. Prokuratorzy IPN zadali już autorom ekspertyzy 23 dodatkowe pytania. Instytutowi Ekspertyz Sądowych w Krakowie zlecili też wydanie uzupełniającej opinii sądowo-toksykologicznej.

Dla piątego już śledztwa w sprawie śmierci Pyjasa, które trwa od maja 2008 r., opinia to dokument kluczowy – informował media prokurator Piotr Piątek, szef pionu śledczego krakowskiego IPN. Instytut nie ujawnia szczegółów ekspertyzy. Może się z nią zapoznać tylko rodzina zmarłego.

W opinii rodziny i przyjaciół Pyjasa, zaangażowanego w opozycję studenta UJ, zamordowała go SB. Z informacji „Rz” wynika, że biegli stwierdzili jednak, iż śmierć studenta mogła być efektem np. upadku ze schodów. – Jestem wstrząśnięta wnioskami biegłych. Ten zespół stracił wiarygodność już w maju 2010 r., gdy po ekshumacji w opisie do protokołu pominięto trzy metalicznie zabarwione wgłębienia wewnątrz czaszki – mówi Miriam Agnieszka Przybysz, siostrzenica Stanisława Pyjasa. – Biegli sprowadzają śledztwo na fałszywe tory. Czujemy się jak w PRL.

Zdaniem części rodziny Pyjasa, którego ciało znaleziono w maju 1977 r. w kamienicy przy ul. Szewskiej w Krakowie, prokuratorzy IPN zbagatelizowali wcześniejsze sygnały o zaniedbaniach biegłych. Dlatego bliscy opozycjonisty chcą zawiadomić o ich postępowaniu prokuratora Dariusza Gabrela, szefa Głównej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu. Wniosek o jego odwołanie złożył niedawno do prezydenta prokurator generalny Andrzej Seremet.

„Rz” nie udało się uzyskać komentarza prokuratora krakowskiego IPN dotyczącego wniosków z ekspertyzy.

Od lipca 2010 roku w krakowskiej prokuraturze toczy się śledztwo w sprawie możliwego zacierania śladów przestępstwa i utrudniania postępowania IPN. Wszczęto je po zawiadomieniu złożonym przez Przybysz. Napisano w nim m. in., iż „zaginęły dwa kuliste przedmioty znalezione podczas ekshumacji w miejscu, gdzie był mózg”. Także najnowszą opinię biegłych rodzina zamierza przekazać śledczym jako dowód w tej sprawie.

Prokurator Ireneusz Kunert z krakowskiego IPN zapewniał „Rz” w ubiegłym roku, iż żadnych dowodów nie bagatelizuje, a podejrzenie, że Pyjas mógł zostać zastrzelony, jest jedną z wiodących hipotez postępowania.

IPN rozważał też zmianę kwalifikacji czynu, za który można by ścigać sprawców śmierci Pyjasa – zamiast pobicia ze skutkiem śmiertelnym na zabójstwo. Jeśli jednak wnioski z najnowszej opinii biegłych się potwierdzą, o takiej kwalifikacji nie będzie mowy.

[srodtytul]Przyjaciele: Staszek nie spadł ze schodów[/srodtytul]

W prowadzonych w latach 90. przez krakowską prokuraturę śledztwach w sprawie śmierci Pyjasa stwierdzono, iż został pobity. Nowa opinia jest podobna do tej sporządzonej w 1977 r. w Zakładzie Medycyny Sądowej w Krakowie. Wówczas upadek ze schodów wprawdzie wykluczono, ale tragedię uznano za nieszczęśliwy wypadek. Miał go spowodować sam student, będąc pod wpływem alkoholu.

W najnowszej ekspertyzie biegli też mieli potwierdzić, że Pyjas w chwili śmierci był pod wpływem alkoholu. Jak jednak podejrzewają jego przyjaciele, m.in. Bronisław Wildstein, który widział ciało Pyjasa w prosektorium, mógł zostać upojony i zabity na zlecenie SB.

– Staszek nie spadł ze schodów – zapewnia Liliana Sonik, znajoma opozycjonisty, działaczka Studenckiego Komitetu Solidarności, który powstał po śmierci Pyjasa. – Tezę o rzekomym upadku Staszka ze schodów podawała SB. Tyle że potem, m.in. z powodu ułożenia jego ciała, nie udało się jej utrzymać – przypomina Wildstein.

I dodaje, że gdy w 1990 r. Elżbieta Borek z „Dziennika Polskiego” rozmawiała z prof. Zdzisławem Markiem, kierownikiem Zakładu Medycyny Sądowej w Krakowie, ten uczynił zaskakujące wyznanie. „Ja nie wiem, kto Pyjasowi dał w mordę. Ktoś mu dał!” – powiedział wtedy naukowiec, który pod wynikami sekcji z 1977 r. się podpisał. „Prof. Marek zabronił mi ujawniać rozmowę, mówiąc: Gdybym wiedział, że pani to nagrywa, tobym pani tego nie powiedział” – napisała dziennikarka.

Prowadzący w latach 90. śledztwa w sprawie śmierci Pyjasa prokurator Krzysztof Urbaniak ustalił, że studenta pobito prawdopodobnie na zlecenie SB. Przed sądem postawiono tylko sześciu byłych funkcjonariuszy MSW za utrudnianie śledztwa z lat 70. Skazano dwóch. Pozostali, w tym były szef SB gen. Bogusław Stachura, zmarli w trakcie postępowania.

Historia
Telefony komórkowe - techniczne arcydzieło dla każdego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Historia
Paweł Łepkowski: Najsympatyczniejszy ze wszystkich świętych
Historia
Mistrzowie narracji historycznej: Hebrajczycy
Historia
Bunt carskich strzelców
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Historia
Wojna zimowa. Walka Dawida z Goliatem