Okrąglak, Cedet, Dworzec Centralny wracają do łask

Poznański Okrąglak, stołeczne Cedet i Dworzec Centralny budzą sympatię i dostają szansę na drugie życie

Publikacja: 25.02.2011 02:11

Warszawiacy odkrywają na nowo urodę umytego i remontowanego Dworca Centralnego, który w latach 70. b

Warszawiacy odkrywają na nowo urodę umytego i remontowanego Dworca Centralnego, który w latach 70. był uważany za wizytówkę stolicy

Foto: EAST NEWS

– Wiele osób z mojego pokolenia mówiło Poznań, a myślało Okrąglak. To tu były najlepiej zaopatrzone sklepy w regionie, a i sam budynek na tle peerelowskiej szarzyzny wyglądał trochę jak z innego, lepszego świata –  wspomina Maria Nowak, 50-latka z podpoznańskiej miejscowości. – Wielka szkoda, że teraz stoi martwy.

 

 

Okrąglak to jedna z pereł powojennego modernizmu. Powstał w latach 1949 – 1955. Mieścił dom towarowy, który tętnił życiem aż do połowy lat 90.

– Jak na swój czas nowoczesny, nadal urzekający – mówi prof. Antoni Szczuciński z Towarzystwa Miłośników Miasta Poznania. – Wielu traktowało go jak atrakcję turystyczną. Wspinaczka spiralnymi schodami na wyższe kondygnacje mogła przyprawić o zawrót głowy.

Ostatni raz o Okrąglaku było głośno na początku 1995 r., gdy hucznie świętował 40. urodziny. Co 40. klient mógł wziąć udział w losowaniu nagród, m.in. ekspresów do kawy.

Kolejne lata to powolny upadek. Nie pomógł prywatny inwestor, któremu Skarb Państwa sprzedał większość akcji.

Okrąglak nie sprostał wymogom dzisiejszego handlu, głównie z powodu konstrukcji – klatka schodowa pożera za dużo przestrzeni, a zbyt wąskie schody i brak dostatecznej liczby wind utrudniają swobodne poruszanie się. Ostatnie sklepy wyprowadziły się stąd w 2009 r.

Dla miłośników Okrąglaka być może pewnym pocieszeniem jest to, że osiem lat temu wpisano go na listę zabytków. Większym  zaś może się okazać zapowiedź nowego właściciela, belgijskiej firmy Immobel (kontrolowanej przez grupę Eastbridge), że przed Euro 2012 budynek dostanie drugie życie.

– Na parterze znajdą się punkty gastronomiczne, kawiarnie, powstaną sklepy. Kolejne kondygnacje zajmą biura – mówi Krzysztof Czarnecki, architekt z pracowni RKW Rhode Kellermann Wawrowsky, w której powstał projekt przebudowy. – Okrąglak zostanie odnowiony z zachowaniem pierwotnego charakteru.

 

 

Inwestorzy coraz bardziej interesują się modernistycznymi powojennymi budynkami, które stawały się symbolami miast, a po zmianie ustroju ulegały powolnej degradacji.

W 2010 r. przebudowano warszawski kompleks handlowy Wars-Sawa-Junior. Wkrótce podobny los czeka dawny Cedet, czyli Centralny Dom Towarowy (dziś mieści się tu dom handlowy Smyk), którego właścicielem też jest Immobel.

Domy Centrum powstały w  zgrzebnej epoce Gomułki. –  Pierwszy sekretarz był znany z tego, że dusił każdy grosz. A tu nagle w centrum wyrósł zaprojektowany z rozmachem kompleks, przejaw nieprawdopodobnej na owe czasy rozrzutności – opowiada Jarosław Zieliński, varsavianista. Jeszcze większe zdumienie budził Cedet, który ukończono na początku lat 50. Zieliński: – Został okrzyknięty wyspą światła w morzu ruin. Warszawa dźwigała się z powojennych zniszczeń, dominującą pozycję w architekturze zdobywał socrealizm, a w sercu miasta powstał obiekt jakby nie z tej ziemi. Budynek nawiązywał do domów towarowych Wiednia i Berlina.

Komunistyczni notable pozwolili zrealizować projekt sprzed epoki realnego socjalizmu, a potem złapali się za głowę. – Wybuchła burza, władza nie pozwoliła np. dokończyć kładzenia dekoracyjnej mozaiki. Z drugiej jednak strony Cedet był najlepiej zaopatrzonym sklepem stolicy, a może i kraju – opowiada Zieliński.

Klienci przychodzili tłumnie – na zakupy lub by popatrzeć np. na schody ruchome, jedne z pierwszych w Polsce. Na dachu działała kawiarnia, w  której odbywały się m.in. pokazy mody.

– Ruchome schody ciągle się psuły, ale i tak Cedet stanowił namiastkę przedwojennego życia. To była taka miniaturka dawnego świata – mówi Zieliński. Oryginalny wygląd budynku nie został przywrócony po pożarze z 1975 r.

Dziś o atrakcyjności Okrąglaka czy Cedetu decyduje głównie ich położenie w centrum miast. – Dodatkowym atutem jest niepowtarzalna architektura, która w połączeniu z zastosowanymi w nich nowoczesnymi rozwiązaniami wyróżnia je spośród innych tego typu obiektów – tłumaczy Beata Kokeli z zarządu CDI, firmy z grupy Eastbridge, która współpracuje z Immobelem. – Okrąglak i Cedet są najlepiej rozpoznawalnymi budynkami w swoich miastach.

Czarnecki: – Ludzie lubią retro. W takich wnętrzach czują się lepiej niż w bezosobowych przestrzeniach ze szkła i stali.

Dlatego na budynek Cedetu być może powróci jego najbardziej charakterystyczny niegdyś element: neon ze spiralką i literami, które układają się w  nazwę kompleksu.

 

 

Czy możemy zatem mówić o modzie na powojenny modernizm? – Niekoniecznie, sytuacja jest bardziej złożona – podkreśla Filip Springer, fotograf z Poznania, jeden z inicjatorów projektu „Źle Urodzone", którego celem jest popularyzacja wiedzy o budowlach z tego okresu. – Część budynków rzeczywiście dostaje drugie życie, większość jest spychana na margines, niszczeje, niektóre są burzone. A wszystko dlatego, że choć piękne, kojarzą się z PRL. Noszą piętno źle urodzonych.

Modernizm w polskiej architekturze zaistniał jeszcze przed wojną. Po wojnie się odrodził. – Założenia były właściwie takie same, tyle że modernizm przed wojną można uznać za bardziej czysty – mówi Jerzy Grochulski, prezes Stowarzyszenia Architektów Polskich. – Po wojnie architekci, mówiąc kolokwialnie, bardziej sobie folgowali, a wynikało to choćby z większych niż wcześniej możliwości technicznych.

Modernizm jako styl – z krótką przerwą na socrealizm – obowiązywał do końca lat 80. Powstało w tym czasie tysiące budynków o różnych walorach technicznych i estetycznych. – Wartość wielu jest niezaprzeczalna i to nawet przykładając skalę europejską – uważa Grochulski. – Ich atuty to wyważone proporcje, linia plastyczna, układ funkcjonalny.

Warszawiacy odkrywają na nowo urodę remontowanego i umytego Dworca Centralnego. Przez lata, gdy był brudny, śmierdzący i oklejony reklamami, wielu uważało go za slums. A jeszcze w latach 70. uchodził za jedną z wizytówek stolicy.

Zieliński: – Dworzec Centralny powielał wszystkie grzechy socjalizmu: budowano go na łapu-capu, by był gotowy na wizytę Breżniewa, zamontowane drzwi na fotokomórkę i ruchome schody notorycznie się psuły, w dodatku sąsiadujące z  nim kamienice wyburzono, przez co budynek znalazł się w przestrzennej izolacji. A to przecież kawał niebanalnej architektury.

Ogromny „elektorat negatywny" nadal ma Arsenał, który w PRL wyrósł na poznańskim Rynku. Czy przebudowa – rozpisano konkurs na jej projekt – pozwoli mu wrócić do łask?

Są też budynki, które potrafią rozpalać pozytywne emocje i  jednoczyć ludzi. Tak było np. z  warszawską Rotundą. Jej właściciel, bank PKO BP, postanowił ją zburzyć i postawić nowy obiekt. Miłośnicy Rotundy skrzyknęli się na Facebooku, zbierali podpisy pod petycjami do prezesa banku i konserwatora zabytków. PKO – przynajmniej na razie – projekt odłożył.

Nie udało się za to uratować dworca w Katowicach. Choć zaniedbany, zachwycał oryginalną konstrukcją opartą na betonowych kielichach. Mimo protestów PKP nie odstąpiły od planów wyburzenia budynku. – Nie możemy narażać pasażerów i klientów przebywających na dworcu, a mając rzetelne ekspertyzy, wiemy, że takie ryzyko rosłoby z roku na rok – mówi wiceprezes PKP Jacek Prześluga.

Prace rozbiórkowe już się zaczęły. W miejsce starego dworca ma powstać nowoczesny kompleks. Na osłodę PKP obiecuje zostawić jeden kielich.

Podobny los spotkał pięć lat temu warszawski Supersam. Dziś można go oglądać na archiwalnych zdjęciach i w komedii Jerzego Gruzy „Dzięcioł". To w Supersamie pracuje główny bohater filmu Stefan Waldek.

Rozbiórki udało się uniknąć innemu arcydziełu modernizmu. Choć w marcu 2009 r. zawalił się jeden z dysków Obserwatorium Wysokogórskiego na Śnieżce, obiekt odnowiono.

Rozwiązania i technologie, po które sięgali twórcy modernistycznych budynków, w dużej części są już dziś przestarzałe. Dlatego utrzymanie tych budowli pociąga za sobą duże koszty. W dodatku przebudowa często wiąże się z koniecznością uzyskania zgody konserwatora zabytków. – Tym bardziej należy się cieszyć, jeśli znajdą się inwestorzy, którzy chcą przywrócić budynkom dawną świetność, są gotowi wprowadzić w nich nowe rozwiązania, zachowując pierwotne plastyczne wartości – uważa Grochulski.

Masz pytanie, wyślij e-mail do autora, l.zalesinski@rp.pl

– Wiele osób z mojego pokolenia mówiło Poznań, a myślało Okrąglak. To tu były najlepiej zaopatrzone sklepy w regionie, a i sam budynek na tle peerelowskiej szarzyzny wyglądał trochę jak z innego, lepszego świata –  wspomina Maria Nowak, 50-latka z podpoznańskiej miejscowości. – Wielka szkoda, że teraz stoi martwy.

Okrąglak to jedna z pereł powojennego modernizmu. Powstał w latach 1949 – 1955. Mieścił dom towarowy, który tętnił życiem aż do połowy lat 90.

Pozostało 94% artykułu
Historia
Telefony komórkowe - techniczne arcydzieło dla każdego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Historia
Paweł Łepkowski: Najsympatyczniejszy ze wszystkich świętych
Historia
Mistrzowie narracji historycznej: Hebrajczycy
Historia
Bunt carskich strzelców
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Historia
Wojna zimowa. Walka Dawida z Goliatem