Ich pomysłodawcą jest Bogusław Wołoszański. To on będzie odpowiadał za reżyserię części historycznej tego ogromnego przedsięwzięcia. Szefem artystycznym został Hirek Wrona. Weekendowe plenerowe spotkania z przeszłością – multimedialne widowiska, ale też organizowane w namiotach muzea, prezentacje sprzętu wojskowego, gry czy dyskusje z historykami – dopełni koncertami, które przyciągnąć mają także publikę mniej zainteresowaną historią.
Teatr Historii to odpowiedź na coraz większą popularność inscenizacji. Pod Grunwald co roku w lipcu przybywa 150 – 200 tys. osób. Do Malborka ściągnęło ostatnio 140 tys. Na podobną frekwencję liczą twórcy Teatru Historii, szykując widowiska w: Wieluniu (24 – 26 czerwca) – pod hasłem „Tam zaczęła się wojna"; Malborku – oblężenie zamku (23 – 24 lipca), Gniewie – czas husarii (13 – 15 sierpnia); Gdańsku i na Westerplatte (1 – 3 września) oraz w Sochaczewie (16 – 18 września) – bitwa nad Bzurą.
– Nasze widowiska będą się różnić od inscenizacji – zapewnia Wołoszański. Czym? Dramaturgią i multimedialnością.
– Nieporozumieniem jest mówienie o rekonstrukcji np. bitwy pod Mokrą, w której z jednej strony stanęło 300 czołgów i 11 tys. niemieckich żołnierzy, a z drugiej osiem tysięcy ułanów, gdy dysponujemy... trzema czołgami – dodaje.
Dlatego zdecydował się na opowiadanie historii poprzez losy pojedynczych bohaterów. Ostatnie z trzech planowanych w Wieluniu widowisk pt. „Zapora" pokaże losy porucznika Mariana Morawskiego (wcieli się w niego Mateusz Damięcki). Po brawurowym zniszczeniu trzech niemieckich czołgów kawalerzysta ślubował zawiezienie na Jasną Górę szkaplerza, który otrzymał od ukochanej kobiety. Zginął 12 września.