Kilka lat przed katastrofą popularna ukraińska poetka Lina Kostenko napisała w wierszu: „I wschodzi ponad Dnieprem gorzka gwiazda piołun./Tam wybuch. Ówdzie wulkan. Ruina. Zagłada". W 1986 roku powiązano te słowa z tym, co wydarzyło się 26 kwietnia owego roku w Czarnobylu, traktując je jako przepowiednię apokalipsy.
Na wystawie, która zostanie dziś otwarta w Domu Spotkań z Historią, nie zabrakło poetyckiego komentarza Kostenko. Fragmenty jej utworów towarzyszyć będą poruszającym obrazom utrwalonym na kliszy przez dwóch fotografów: Andreja Kremenczuka i Roberta Polidori. Byli na miejscu, gdy – kto mógł – z Czarnobyla uciekał.
Napromieniowany symbol
Kremenczuk odszukał ludzi, którzy mimo zagrożenia, w okolicy reaktora pozostali. Polidori z kolei sfotografował zniszczenia, jakich wybuch w czarnobylskiej elektrowni atomowej dokonał w mieście Prypeć, leżącym cztery i pół kilometra od promieniotwórczego epicentrum.
– Kiedy powstawało, 16 lat przed awarią, miało być modelowym przykładem rozwoju gospodarki oraz politycznej idei. Stało się symbolem tragedii i międzynarodowego zagrożenia – mówi Katarzyna Radzikowska z Fundacji im. Heinricha Bölla, jednego z organizatorów wystawy.
Z apokaliptyczną wizją pierwszej części ekspozycji kontrastuje druga, pokazująca miasto przed upadkiem. To zapis z czasów, kiedy wielka była jeszcze wiara w siłę postępu i ideę sowieckiej krainy nieograniczonych możliwości. Ówczesne nastawienie ludzi oddaje najlepiej nazwa jednej z głównych arterii Prypeci – ul. Entuzjastów.