Postulator procesu ks. Wiesław Mazurowski przekazuje teraz do Rzymu dokumenty beatyfikacyjne 122 kandydatów na ołtarze. Najbardziej znani w tym gronie są Józef i Wiktoria Ulmowie oraz ich dzieci rozstrzelani w Markowej pod Łańcutem 24 marca 1944 r. za ukrywanie dwóch rodzin żydowskich. Instytut Yad Vashem przyznał im za to tytuł Sprawiedliwych wśród Narodów Świata. Ponieważ są traktowani jak męczennicy, nie trzeba udowadniać cudu dokonanego za ich wstawiennictwem.
– Ta uroczystość ma dla mnie wielkie znaczenie. Pokazuje, że postawa Ulmów została dostrzeżona i przypieczętowana przez Kościół – mówi Mateusz Szpytma, historyk krakowskiego IPN, autor trzech książek o Ulmach.
Za błogosławionych Kościół może uznać nie tylko Ulmów i ich sześcioro dzieci, ale i siódme, z którym Wiktoria była w zaawansowanej ciąży. Jego poród prawdopodobnie zaczął się w trakcie egzekucji. W wydanej właśnie publikacji ks. Mazurowskiego „Zginęli za wiarę" jest mowa o siedmiorgu dzieciach Ulmów.
Większość z oczekujących na wyniesienie na ołtarze to duchowni. Jak ks. Antoni Henryk Szuman, proboszcz ze Starogardu Gdańskiego, rozstrzelany w 1939 r. przed kościołem. Zginął z okrzykiem: „Niech żyje Chrystus Król! Niech żyje Polska!". Spośród świeckich na beatyfikację czeka Ignacy Trenda z diecezji kieleckiej, którego Niemcy chcieli zmusić do podpalenia krzyża w kościele w Lelowie. Gdy odmówił, został rozstrzelany.
– Beatyfikacja jest znakiem, że Kościół chce uczcić swych herosów wiary. Mają być natchnieniem dla kolejnych pokoleń – mówił bp Jan Bernard Szlaga, ordynariusz diecezji pelplińskiej, przy okazji zakończenia procesu beatyfikacyjnego w Polsce. Jak przewiduje, jego rzymski etap może potrwać około trzech lat.